XII. Odpowiedzialność

2.6K 188 13
                                    


Nie wiem, co działo się z Camilą przez ostatnie kilka dni, ale słyszałam, że dobrze się bawiła. Codziennie wychodziła na imprezę i wracała, zataczając się. Już nie prosiła mnie, abym jej towarzyszyła. Podejrzewałam, że mnie unika. Nic niezwykłego, biorąc pod uwagę to, co stało się ostatnio. Choć jak dla mnie zachowywała się dziecinnie. Powinna przyjść do mnie i porozmawiać. Raz nam nie wyszło, to nie koniec świata. Minął tydzień i byłam już pewna, że rodziców dziewczyny po raz kolejny nie ma w mieście. Z drugiej strony nie byłam pewna czy obchodzi ich jej edukacja. 

Dość o Camili. Tym razem może coś o Felixie, z którym nie rozmawiałam od momentu jego powitania z brunetką. Dzwonił kiedyś, ale szybko odrzuciłam połączenie. Miałam dość problemów w tamtym czasie. Nie widziałam go dwa lata, przyzwyczaiłam się do jego nieobecności. Na moje szczęście, nie przyszedł do mnie do domu, więc nie musiałam się nim zbytnio przejmować. Tak było, do kiedy nie zobaczyłam go spacerującego korytarzem szkolnym. Właśnie rozpoczynał naukę tam, co nie było niczym dziwnym. W końcu powiedział, że być może wraca na stałe. Musiał się kształcić. Chciałam go ignorować, jednak nie było to możliwe. Myślę, że nie nękał mnie wcześniej, chcąc dać mi czas. Wiedział bowiem, że i tak spotkamy się wreszcie w tym miejscu. Z drugiej strony, dlaczego ja go ignorowałam? Nawet nie wiedziałam, o co im poszło, a mi nic nie zrobił. Myślę, że po prostu wiedziałam, że wyjawił sekret Camili, aby się na niej zemścić, co wydawało mi się podłe. Być może nigdy tak naprawdę nie poznałam mojego przyjaciela? Nabierałam tej pewności z każdym kolejnym dniem. Nie mogłam mu już w pełni zaufać.
- Lauren, nie rozumiem. Co ja takiego zrobiłem?
- Nic. – szedł za mną.
- No więc, o co chodzi?
- O nic.
- Możemy normalnie porozmawiać?
- A nie powiedziałeś już wszystkiego, co chciałeś? Słuchaj, po co to zrobiłeś?
- Ale co?
- Dlaczego mi to wtedy powiedziałeś?
- Zasługiwałaś na to, aby poznać prawdę.
- Nie wierzę, że jedynie to jest powodem. Czy Camila zrobiła ci coś jeszcze prócz tego, że w tamtym momencie cię uderzyła? – spytałam, zatrzymując się. Spojrzałam na niego. Ta kwestia mnie ciekawiła. Kto zawinił?
- Jeszcze nie wiesz? – westchnął – Kiedyś byłem szczylem. Zakochanym w niej szczylem i na dodatek zazdrosnym. Widziałem jak na ciebie patrzy, zabijało mnie to. W pewien sposób chciałem się zemścić za ten brak miłości sprzed lat.
- Żałosny jesteś. – prychnęłam.
- Wiem to. Tak naprawdę podczas mojego pobytu w Londynie dużo o was myślałem. Naprawdę byłem i jestem żałosny. Chciałem zacząć od początku, ale kiedy zobaczyłem jej zachowanie to coś we mnie pękło. Nie panowałem nad sobą, a dopiero potem zrozumiałem, że miała pełne prawo się tak zachować. Inna sprawa, że to trwa zbyt długo, Lauren. Powinnaś wiedzieć już dawno, a sama nigdy by się do tego nie przyznała.
- Nie jestem pewna czy lepiej mi z tą świadomością.
- Pewnie nie. Łatwiej jest byś nieświadomym. Ale czy Camili nie jest teraz lepiej, kiedy nie musi tego dławić?
- Nie jest. Męczy się jeszcze bardziej.
Pokiwał głową i wiedziałam, że zrozumiał. Naprawdę zrozumiał. Dałam mu szansę, choć nie kupiłam do końca jego historyjki. Nadal chciałam poznać wersję Camili, ponieważ ta wydawała mi się niekompletna. Nie wiedziałam tylko, kiedy dziewczyna zechce ze mną porozmawiać i cokolwiek mi wytłumaczyć. I czy kiedykolwiek zamierza to zrobić. A także jak zareaguje na wiadomość o nauce Felixa w naszej szkole i naszym pojednaniu. Nie przejmowałam się tym.

W domu nie było kolorowo, lecz znośnie. Chris nie odzywał się do mnie praktycznie w ogóle, czasem rzucił jakąś złośliwą uwagę. Nie umieliśmy rozmawiać normalnie. Nabierałam przekonania, że między nami nigdy nie będzie już dobrze. Błędy przeszłości będą nas od siebie skutecznie oddalać. Może w jakiś sposób chcieliśmy powrócić do naszej dawnej relacji, ale żadne z nas nie wiedziało, od czego zacząć. Nie byliśmy idealnym rodzeństwem i w pod tym względem zazdrościłam Sofii. Chciałam mieć taką starszą siostrę, jaką jest Camila, która troszczyłaby się o mnie, opiekowała mną i byłabym dla niej najważniejsza. Myślałam, że tak jest. Brałam pod tym względem brunetkę za ideał starszej siostry, a przecież nigdy nim nie była. Nie zauważałam tego, że nie jest już w stanie radzić sobie ze swoimi problemami, więc z każdym dniem oddala się od Sofii. A co działo się z dziewczynką, kiedy jej siostra bawiła się w klubach?
Oczywiście nie było co liczyć na rodziców, więc dziewczynka spała za każdym razem u jakiejś koleżanki. Ileż można to było tolerować? Na razie było super, bo żadna nie wiedziała, że jej siostra codziennie wychodzi zapijać smutki. Nawet nie zapijać, myślę, że po prostu się bawiła, aby zająć czymś myśli.
Tej feralnej nocy to na mnie spadł obowiązek zaopiekowania się dziewczynką. Nie było tego w planach, Camila nigdy by mnie o coś takiego nie poprosiła. I nie zrobiła tego. Było po dwudziestej, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Lauren?
- Tak, w czym mogę pomóc?
- Witaj, z tej strony Jasmine. Nie mogę się dodzwonić do Camili, a nie mogę się zaopiekować Sofią. Problemy rodzinne, mam nadzieję, że rozumiesz. Nie wiedziałam, do kogo zadzwonić i Sofia wskazała ciebie. Masz może czas?
- Tak – nie musiałam się nawet nad tym zastanawiać – Zaraz po nią przyjadę.
- Dziękuję, Lauren.
- Nie ma problemu, do zobaczenia – rozłączyłam się.
Nie było czasu, aby się denerwować i myśleć nad nieodpowiedzialnością brunetki. Jej siostra potrzebowała kogoś odpowiedzialnego i ten przykry zaszczyt spotkał mnie. Nie miałam się wcale za osobę odpowiedzialną, ale w tamtym momencie każdy był lepszy od jej siostry. Nigdy nie chciałam mieć dziecka, jednak Sofia była dla mnie praktycznie jak członek rodziny. A takich nie zostawia się w potrzebie. Wzięłam kurtkę i pobiegłam do rodziców.
- Musicie mi pomóc – powiedziałam na wstępie.

Bittersweet memories // camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz