Godzinę później byliśmy już w drodze donikąd. Siedziałam na tylnym siedzeniu wraz z Camilą, która cały czas się do mnie przytulała, podczas gdy Chris kierował. Tak naprawdę nie wiózł nas do swojego znajomego, nie mógł ze względu na samochód, który ukradł ojcu. Szybko by go namierzyli, a że naprawdę chcieliśmy, aby nam się udało, musieliśmy się go pozbyć i zmylić policję, w razie gdyby zamierzała nas szukać. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, więc mieliśmy trochę czasu, zanim rodzice wstaną, jeszcze trochę zanim zorientują się, że nie ma nas w domu, a następna chwila, kiedy zorientują się, że nie zamierzamy wrócić. Łącznie dawało nam to jakieś kilkanaście godzin, niecały dzień.
Starałam się nie odbiegać myślami zbyt daleko w przyszłość, to jedynie mogłoby utrudnić naszą podróż. Mimo wszystko nie dało się całkiem wymazać ze świadomości faktu, że właśnie uciekłam z domu. Zostawiłam rodzinę, zostawiłam całe swoje życie. Po co? Po to aby się ukrywać, zemścić na rodzicach? Nie, nie byłam na nich nawet tak zła. Oszukiwali mnie cały czas, jednak mimo wszystko nadal ich kochałam i traktowałam jak prawdziwych rodziców. A więc po co? Odpowiedź była prosta. Odpowiedzią była osoba, która właśnie siedziała wtulona we mnie, patrząc się w szybę, całkowicie pogrążona w swoich myślach, podczas gdy ja bawiłam się jej włosami i podziwiałam jej cudowny wygląd. Miałam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz piękniejsza, mimo widocznych oznak zmartwień i zmęczenia. Pogładziłam kciukiem ślad, który na policzku dziewczyny zostawiła jej matka po mojej ostatniej wizycie tam. To jakby wybudziło ją z transu i skłoniło do odwrócenia głowy w moim kierunku. Obdarzyłam ją czułym uśmiechem, nie przestając gładzić jej delikatnej skóry. Kochałam każdy jej kawałek.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz – szepnęłam, bojąc się, że jeśli choć trochę poniosę głos, skłoni ją to do osunięcia się ode mnie, a ja nie chciałam, aby tak się stało. Zbyt długo nie mogłyśmy się dotykać, więc jedyne czego teraz pragnęłam to fizycznego kontaktu. Uczucia, które czułam, kiedy jej ciało stykało się z moim. W zamian wzięła moją dłoń spoczywającą na udzie w swoją i zaczęła bawić się moimi palcami.
- Nie wiedziałam czy dam radę. Mama zaczęła zamykać wszystkie drzwi i okna na noc, abym nie miała więcej drogi ucieczki.
- Więc jak udało ci się stamtąd uciec?
- Dzięki Dinah. Zadzwoniłam do niej, na początku była zła, że ją obudziłam, ale w końcu jakoś udało mi się ją przekonać i odwróciła uwagę mojej mamy, żebym mogła jakoś się stamtąd wyrwać. Dziękuję ci, że kiedyś przysłałaś ją do mnie, aby mnie sprawdzała. Naprawdę to doceniam, jesteś kochana – szepnęła, podnosząc lekko głowę i muskając moje usta. Uśmiechnęłam się, ale nie miałam czasu nawet tego odwzajemnić, kiedy znów się odsunęła, kładąc głowę na moim ramieniu. Przytuliłam ją do siebie jeszcze mocniej – Ona też. Polubiłam ją. Masz świetnych przyjaciół. Przepraszam cię, że przeze mnie musisz ich zostawiać. Niszczę ci życie.
- Ej, nie mów tak. Nigdy, rozumiesz? – powiedziałam poważnie, patrząc w dół na nią – Nie tylko dlatego się na to zdecydowałam, ale nawet gdybym to jest to moja decyzja, a ponieważ cię kocham, uważam, że jest tego warta – tym razem to ja ją pocałowałam, lecz i ten pocałunek nie trwał długo, kiedy wreszcie usłyszałam głęboki głos, sprowadzający nas do rzeczywistości.
- Jesteście tak słodkie, że aż chce mi się rzygać – powiedział, nawet nie odwracając się w naszą stronę – Wysiadajcie, jesteśmy na miejscu – dodał i dopiero w tym momencie zorientowałam się, że samochód się zatrzymał, a on był w połowie drogi na zewnątrz. Jeszcze raz spojrzałam na Camile, posyłając jej uspokajający uśmiech, po czym ramię w ramię wysiadłyśmy z auta, wciąż trzymając się za ręce.Rozejrzałam się dookoła, szukając czegokolwiek w zasięgu wzroku. Nie było nic, nic prócz drzew. Na dodatek było zimno, a ziemię spowijała mgła. Czułam się jakbym znalazła się w jakimś nieśmiesznym filmie i zastanawiałam się w co Chris pogrywa. Zgodziłam się, aby z nami pojechał, ale mimo wszystko po tych latach, tym jak mnie traktował i zachowywał się, nie potrafiłam mu w pełni zaufać. Na pewno nie, nie znając jego motywów, ale na to nie było na razie odpowiedniego czasu. Poczułam jak Camila ściska mocniej moją rękę, było jasne, że ona również się boi. Spojrzałam na mojego brata, który jakby w ogóle nie widział w tej całej sytuacji czegoś złego czy dziwnego.
- Co my tu robimy? – pierwszy przystanek na naszej drodze donikąd. Nasza upragniona wolność właśnie tak miała wyglądać?
- Spokojnie, mój przyjaciel ma tutaj po nas przyjechać. Nie musisz panikować, nie wyrzucę cię tu i nie zostawię na środku drogi – powiedział, opierając się o bok samochodu, ze skrzyżowanymi rękami i patrzył wprost na mnie. Nie byłam pewna czy ufam jemu i jego słowom, ale w tamtym momencie nie miałam nic innego.
- Czemu mamy ufać twojemu przyjacielowi? – tym razem pytanie zadała Camila, ona z pewnością mu nie ufała, a ja nie potrafiłam jej za to obwiniać.
- A masz inne wyjście? Czy masz zamiar dalej maszerować pieszo, aż wreszcie policja cię znajdzie i zwróci do matki? A może uda ci się zatrzymać przypadkowe auto? Pytanie czy przypadkowej osobie możesz zaufać tak jak mi?
- Nie, przypadkowej osobie prawdopodobnie zaufam bardziej – odpowiedziała bez chwili wahania.
- W takim razie śmiało, do niczego cię nie zmuszam.
- Nie kłóćmy się – poprosiłam, wzdychając – Camila jedzie z nami, a jeśli nie to ja również. Nigdzie się bez niej nie ruszam, a ty powinieneś nas zrozumieć. Nie wiemy nic o twoich planach, nie wiemy co to za przyjaciel i pamiętaj, że zgodziłam się zabrać cię z nami, nie odwrotnie. I jeśli naprawdę mnie tak kochasz to chociaż postarasz się być miły – zwróciłam się bezpośrednio do niego, lecz on szybko odwrócił wzrok i uśmiechnął się, kiedy zauważył światła, a następnie samochód zbliżający się powoli w naszą stronę.
- Teraz będziecie mieli okazję go poznać – powiedział jedynie.
CZYTASZ
Bittersweet memories // camren
FanficDwie wspaniałe przyjaciółki o różnych charakterach. Stare i nowe przyjaźnie, znajomości i miłość. A gdzie miłość tam i kłopoty, nieporozumienia, kłótnie. Prawdziwa utrata i cierpienie. Wspomnienia, które niechciane same powracają. Wszystko to zlewa...