Po burzy nie zawsze wychodzi słońce. Tym razem wyszło. Nawet sobie nie wyobrażacie jak szczęśliwa byłam. Było tak jak powiedziała, jej ojciec dotrzymał słowa i wreszcie nie musiałyśmy się ukrywać. To było jakby ktoś zdjął ogromny ciężar z moich pleców. Nawet nie wiedziałam, że go trzymam. Ona również była szczęśliwa, zmieniła się. Nadal nie przepadała za przebywaniem w domu, jej relacje z rodzicami były napięte, ale przynajmniej skończyły się kłótnie. Głównie przebywałyśmy u mnie. Na tyle na ile jej pozwalano. Spać nie mogłyśmy razem, na to jej matka nigdy by się nie zgodziła. Mimo tego zawsze znajdowałyśmy sposób, żeby cieszyć się i tą stroną naszego związku.
Ale ja byłam szczęśliwa. Mogłam przenosić góry, naprawdę mogłam. Doceniałam to szczęście jeszcze bardziej niż zrobiłabym to kiedyś. Po wszystkim, co przeszłyśmy trochę się bałam, że to się wkrótce skończy, więc starałam się cieszyć jeszcze bardziej. Nie powinnam tak myśleć, w ogóle brać pod uwagi końca, ale nic nie potrafiłam poradzić na to, że czasami wieczorami zastanawiałam się czy to na pewno prawdziwe. Zasypiając bałam się, że gdy się obudzę, to co się wydarzyło okaże się jednym wielkim snem.Jednak za każdym razem budziłam się, żeby przywitać nowy dzień i moją dziewczynę w drzwiach. Pojawiała się u mnie najwcześniej jak tylko mogła, choć nie mogę powiedzieć, żeby mi to przeszkadzało. Dzisiaj nie było wyjątkiem.
- Nie wierzę, że zmuszasz mnie po raz kolejny do oglądania „Przyjaciół"
- To świetny serial, a poza tym to nie zmuszanie, jeśli robisz to dobrowolnie – odpowiedziała z szerokim uśmiechem, włączając odpowiedni odcinek.
- Robię to tylko dla ciebie.
- Słodkie – odwróciła się w moim kierunku i pocałowała mnie szybko – Jednak i tak wiem, że to lubisz. Po prostu uwielbiasz się ze mną kłócić.
- I tak zawsze ustępuję.
- Bo nigdy nie masz racji.
Z Camilą nie dało się wygrać. Z jej nowo odkrytą energią i zapałem, była nie do pokonania. A ja byłam zakochana do tego stopnia, że zrobiłabym dla niej wszystko. Wpadłam, wpadłam po uszy. Dlatego też leżałyśmy teraz na moim łóżku. Camila miała laptopa na kolanach i opierała się częściowo o mnie, a ja wsłuchiwałam się w jej oddech, wpatrywałam w jej zachowanie. Wydawała się taka spokojna, niemal nie mogłam w to uwierzyć. Po tym wszystkim co przeszłyśmy, po tym wiecznym strachu, że ktoś nas przyłapie, że to wszystko się wyda. Z licznikiem, który może nieświadomie, ale wiedziałyśmy, że mamy. Nie mogłyśmy się wcześniej cieszyć takimi momentami, nawet ich nie miałyśmy, bo wiedziałyśmy, że czas nam ucieka. Żadna z nas nie pomyślała chyba, że ostatecznie skończymy tutaj, na moim łóżku, w świetle dnia. Ja na pewno tak nie pomyślałam.
Nie zdawałam sobie tylko sprawy, że licznik wciąż tyka.- Nie oglądasz – odezwała się po dłuższej chwili.
Miała rację, jakiś czas temu przestałam całkowicie skupiać się na serialu i nawet nie zdawałam sobie sprawy, kiedy całkowicie odpłynęłam.
- I jesteś jakaś zamyślona, co się dzieje? – zatrzymała serial i odwróciła się ku mnie całkowicie.
Tych oczu nie mogłam okłamać. Nigdy tego nie potrafiłam.
- Wiesz może co się dzieje z Jamesem? – dziewczyna zmarszczyła brwi i pokręciła głową – Nie odzywa się do mnie. Nie mogę się do niego dodzwonić, a kiedy byłam u niego, nikt mi nie otworzył. Nie wiem co robić – przyznałam – Nigdy się nie kłóciłam z Jamesem, a już na pewno nie aż tak, żeby mnie ignorował do tego stopnia.
- Może daj mu po prostu więcej czasu?
- A ile on go może potrzebować? Jesteśmy tu już miesiąc, a on nie daje znaku życia. Martwię się, że w ogóle się nie odezwie.
- Ej – brunetka szybko przybliżyła się do mnie i przytuliła, widząc łzy zbierające się w moich oczach – Razem coś wykombinujemy, jak zawsze. Obiecuję.
Chciałam jej wierzyć, ale nie miałam dobrych przeczuć. Prawda była taka, że nasze plany nie były najlepsze i zawsze kończyły się ze skutkiem ubocznym. Może jesteśmy teraz tam, gdzie jesteśmy, ale nie mogłam ignorować również tego, że mój brat w tym momencie siedzi w więzieniu, prawdopodobnie walcząc o siebie, a mógł być w domu wraz ze mną. Cały i bezpieczny. Z drugiej strony Camila wtedy mogłaby być na drugim końcu kraju. Westchnęłam ciężko. Nasza sytuacja nigdy nie kończyła się tym, że wszyscy byli szczęśliwi.
- Jak zawsze – powtórzyłam cicho, patrząc w sufit.

CZYTASZ
Bittersweet memories // camren
FanfictionDwie wspaniałe przyjaciółki o różnych charakterach. Stare i nowe przyjaźnie, znajomości i miłość. A gdzie miłość tam i kłopoty, nieporozumienia, kłótnie. Prawdziwa utrata i cierpienie. Wspomnienia, które niechciane same powracają. Wszystko to zlewa...