Rozdział 1

2.2K 166 3
                                    

Camila zawsze sprawiała, że na moich ustach gościł uśmiech, a wszystkie negatywne emocje uciekały ode mnie. Niezależnie, czy były to małe rzeczy jak kupienie ulubionej kawy, gdy miałam na nią ochotę, czy załatwienie koncertu mojego ulubionego zespołu w 17 urodziny i odprowadzenie mnie do domu, gdy upiłam się i ledwo stałam na nogach. Była niesamowita, a w tej niesamowitości sprawiała, że i ja zaczynałam wierzyć w to, że też mogę taka być. Wiecznie uśmiechnięta i miła dla wszystkich, ale pełna tajemnic i wad, które mało kto potrafił dojrzeć. Większość ignorowała jej negatywne cechy charakteru i nie zwracała na nie większej uwagi, patrząc na nią jak na coś, co warto podziwiać - nie poznać. W nocy po koncertach, gdy przychodziła do mojego pokoju wykończona, ściągała maskę idealnej dziewczyny, córki, przyjaciółki i otwierała się przede mną. Wielokrotnie, gdy nie umiała sobie poradzić ze swoimi emocjami robiła mi sceny zazdrości, gdy tylko zobaczyła, że jestem z jakąś dziewczyną bliżej niż, by ona chciała, a potem rozpłakiwała się w moich ramionach i usypiała. Kochałam ją. Nie tą dziewczynę, która w oczach innych uchodziła za wzór, ale dziewczynę, która bardzo często marudziła. Dziewczynę, która musiała stawiać na swoje i przy wszystkich swoich dziwactwach zawsze potrafiła mnie rozśmieszyć. Dziewczynę, której żarty rozumiałam tylko ja i która jako jedyna sprawiała, że nie czułam się samotna. Kochałam Camile Cabello pełną wad i niedoskonałości, które tylko ja potrafiłam zaakceptować. Ale dojście do momentu, w którym to sobie uświadomiłam zajęło mi zbyt dużo czasu.

- Kto tam? - słyszę zachrypnięty głos i czuję gulę, która ściska mi gardło. Od paru godzin wyobrażałam sobie tą chwilę, a teraz nawet nie wiem, co powiedzieć. Przez ostatnie tygodnie nie rozmawiałyśmy prawie wcale nie licząc momentów, gdy dogrywałyśmy szczegóły nowej trasy. Zdążyłam zapomnieć jak jej głos cudowanie brzmi.

- Kebab - mówię z lekką nutą zdenerwowania, po czym poprawiam włosy. Zawsze to robię, gdy się stresuję. Analizuję w myślach czy wyglądam tak tragicznie jak mam wrażenie. Przez ostatnie tygodnie praktycznie nie spałam, a nie chce wystraszyć dziewczyny swoimi podkrążonymi oczami i opuchniętymi policzkami. Po chwili odpuszczam, bo wiem, że i tak widziała mnie już wiele razy w dużo gorszym stanie.

- To ja mówię keb... - drzwi się uchylają, a ja nie daje jej dokończyć, bo szybko zamykam ją w swoich ramionach. - Lolo? Co Ty tutaj robisz? - pyta rozbawiona dziewczyna, gdy wchodzę do środka, nie wypuszczając jej z objęć. Powoli się rozluźnia, a z jej twarzy znika całe zmartwienie. Jedyne, co chce to przedłużyć tą chwile, by trwała wiecznie, dlatego uczepiam się jej tali mocniej i kładę głowę na jej ramieniu. Z mojej klatki piersiowej znika strach i jedyne o czym teraz potrafię myśleć to to, że jestem tutaj.

Rozkoszuję się jej zapachem, a ona nic nie mówi tylko gładzi ręką moje włosy. Jestem jej za to wdzięczna, bo wiem, że każde słowo jest teraz zbędne. Przelewam w ten uścisk wszystkie emocje, które towarzyszyły mi w ostatnich godzinach i czuję ulgę. Chcę jej powiedzieć jak bardzo tęskniłam, jak okropne były ostatnie dni, ale jedyne, co robię to uśmiecham się głupio, gdy kosmyki jej ciemnych włosów oplatają moją twarz.

- Już dobrze Lauren, jestem przy Tobie - mówi, chwytając moją twarz w dłonie i gładząc palcem mój policzek. Miejsce, w którym przed chwilą leżał jej kciuk zaczyna mnie palić. Czerwienie się, a ona powoli wyswobadza się z mojego uścisku. - Więc co tu robisz? - pyta ponownie, wyginając palce i wlepiając w nie wzrok.

Gdzie ta osoba, która jeszcze przed chwilą mnie przytulała i sprawiała wrażenie szczęśliwej? Jedyne, co teraz dostrzegam w jej oczach to smutek, a moje serce zaczyna się rozpadać na połowę. Nie po to tu przyjechałam, żeby widzieć ten wzrok - to ja miałam być powodem do radości, a nie przyczyną jej zmartwienia.

Lustruje ją wzrokiem, nie zauważając żadnych zmian w jej wyglądzie. Jak zwykle wygląda pięknie. Czarne spodnie z wysokim stanem i dziurami, a do tego biały top idealnie na niej leżą. Ale coś mi nie pasuje...ona wydaje się być zmęczona?

That's My Girl ~ CamrenWhere stories live. Discover now