Rozdział 15

1.4K 129 16
                                    

      

Zawsze uważałam, że potrafię dobrze odczytywać zachowanie innych. Spędzałam z kimś jakiś czas i bardzo szybko umiałam wywnioskować, o co tej osobie tak naprawdę  chodzi i jakie są jej prawdziwe intencje. Miałam przeczucie co do ludzi i łatwo przychodziło mi prawidłowe odbieranie ich mowy ciała czy myśl. Myślałam,że z Camilą jest tak samo. Myślałam, że też umiem ją przejrzeć. Myliłam się.

Przez te wszystkie lata, miałam czas na myślenie. Mimo to, zazwyczaj nie chciałam zbyt analizować tego, co było między nami. Jaki sens było to robić, gdy wszystko było już skończone? Camila potrzebowała przestrzeni, odpoczynku, a ja starałam się to rozumieć. Byłam w stanie dać jej tyle czasu ile potrzebowała, ale to wydawało się wtedy ciągnąć i ciągnąć bez końca. Nie mogłam patrzeć na to, jak uśmiecha się do pozostałych dziewczyn, a mnie traktuje jak powietrze. Ewidentnie mnie unikała i starała się przebywać obok mnie jak najmniej. Z każdym dniem moja złość do niej rosła. Co właściwie takiego zrobiłam, by na to zasłużyć? Z początku jakoś sobie radziłam. Nie byłam wtedy świadoma swoich uczuć do niej i było to dla mnie dużo mniej bolesne. Owszem, brakowało mi rozmów z nią i tego wszystkiego, co do tej pory robiłyśmy. Brakowało mi naszych spojrzeń i po prostu bycia blisko. Ale jakoś sobie z tym radziłam i postanowiłam skupić się na czymś innym. Ciągła praca pomagała, ale tylko na chwilę. Z biegiem czasu było coraz gorzej. Gdy uświadomiłam sobie co czuję, nie mogłam tego znieść. Samo patrzenie na nią było bolesne, dlatego teraz świetnie rozumiem jej postawę.

Nadal pamiętam jej złość, gdy dowiedziała się, że mamy przez jakiś czas mieszkać razem, niedługo przed jej wyjazdem. Musiałyśmy zostać tam na dłużej, bo ciągłe podróże nie miałyby sensu. Dogrywałyśmy materiały na płytę i tak po prostu wyszło, a ona zareagowała gorzej, niż mogłam sobie wyobrażać. Była wściekła. Naprawdę wściekła. Gdy byłyśmy już na miejscu i rozpakowałyśmy walizki, szybko gdzieś zniknęła. Nawet nie powiedziała mi, gdzie idzie, tylko po prostu wyszła bez żadnego słowa. Z drugiej strony nie oczekiwałam od niej wyjaśnień. Nie byłyśmy na etapie spowiadania się z tego, co która robi w wolnym czasie. Wręcz przeciwnie. W ogóle nie wiedziałam, co robi po za nagrywaniem materiałów na płytę.

Chwile posiedziałam w samotności, a potem postanowiłam iść coś zjeść. Zjechałam windą na dół do holu, gdzie ujrzałam siedzącą na czarnej sofie, Camilę. Chowała twarz w dłonie i rozmawiała z kimś przez telefon. Podeszłam bliżej, by zobaczyć o co chodzi. Nie byłam zadowolona ze swojej postawy, ale nie wiedziałam czemu, aż tak jej to przeszkadzało.

- Naprawdę nie da się nic z tym zrobić? Mogę zamienić się z którąś z dziewczyn, albo wynająć swoje mieszkanie - powiedziała, a potem zapanowała chwila ciszy. Słyszałam głos po drugiej stronie, ale nie mogłam zrozumieć o co chodzi, bo stałam nadal, zbyt daleko. - Pieprzyć to - dodała z agresją w głosie, a potem się rozłączyła.

Od razu wiedziałam z kim rozmawiała. To był pomysł naszego managera, by zamknąć nas obie w czterech ścianach mieszkania. Z początku nie rozumiałam ich taktyki. Starali się trzymać nas od siebie daleko, a wtedy miałyśmy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu. Dopiero potem zrozumiałam, o co im chodziło. Wiedzieli jak Camila zareaguje i miało to tylko i wyłącznie podnieś napięcie między nami. Cóż, udało im się.

Gdy Camila mnie zauważyła, obdarzyła mnie tylko krótkim spojrzeniem. Poczułam się okropnie. Nie było stać ją chociaż, na słowo wytłumaczenia? Nie wiem, co takiego zrobiłam, że miała z tym, aż taki duży problem. Nawet jeżeli wszystkie negatywne emocje we mnie rosły, nie odezwałam się. Jej i tak przez większość czasu po prostu nie było w mieszkaniu. Mimo to, wszystko było wręcz przesiąknięte jej osobą. Na każdym kroku znajdowały się jej rzeczy, co było dla mnie kolejną torturą. Była, ale jej nie było. Zawsze wracała na noc i chyba tylko to mnie pocieszało. I zawsze przynosiła ze sobą bukiet kwiatów. Z początku byłam zazdrosna i zła na siebie, a potem dowiedziałam się, że sama je kupowała. Mogłam się domyślić, bo kochała je, odkąd pamiętam i czułam się jak jeszcze większa idiotka, szukając w tym drugiego dna. Dopiero potem dowiedziałam się, że gdy jej nie było, przesiadywała cały czas u Dinah. To było dla mnie jak policzek prosto w twarz.

That's My Girl ~ CamrenWhere stories live. Discover now