Strach

933 91 25
                                    

Część 7

Aurelia jednak nie żartowała i na prawdę stawiła się ze swoim chłopakiem pod moim domem równo o 23.

Zaspana otworzyłam im drzwi. Aurelia była podekscytowana jak jeszcze nigdy, a jej chłopak jak zwykle był uśmiechnięty i żądny przygód. Założę się, że nawet nie wie co to creepypasta, a idzie tam z Ali tylko dlatego, że to jego dziewczyna, i że podoba mu się wizja błądzenia po lesie nocą. Wariaci normalnie, wariaci.

- Nigdzie nie idę. - Powiedziałam jak tylko otworzyłam im drzwi.

- Oj Arla... No proszę! - Aurelia pociągnęła mnie za rękaw.

- Nie! To jest fatalny pomysł! - Próbowałam jej przemówić do rozumu, ale ona była tak zatracona w creepypastach, że nic do niej nie docierało.

- No ej... Ile ty masz lat? Siedem? Każdy musi czasem zrobić coś niebezpiecznego! - Popatrzyła na Kasjana, który wymieniał baterie w latarkach.

- Ja nie jestem każdy. Dobranoc. - Zatrzasnęłam drzwi. Trochę głupio mi tak traktować przyjaciółkę, ale co ja na to poradzę, że oszalała? A tak w ogóle to czemu chce tam iść akurat w nocy?

Wróciłam do swojego pokoju. Wszyscy oprócz mnie już od dawna spali. Tylko ja cały czas martwiłam się o Aurelię. Takie samotne wędrówki po lesie, i to w nocy, nie są bezpieczne. No ale jak Ali się na coś uprze, to koniec. Nie przekonasz jej, nie ma takiej siły.

Położyłam się w swoim łóżku. Próbowałam zasnąć, ale ciągle stresowałam się z powodu Aurelii. Nie wytrzymałam i wysłałam jej SMS.

Wszystko ok?

Nawet lepiej niż ok!

Znaleźliście coś?

Nie, ale czuję, że znajdziemy!

Okej, jasne, powodzenia i dobranoc.

Dobranoc ;*

Już nieco się uspokoiłam. Przecież jest tam z Kasjanem. Dadzą sobie radę. Zamknęłam oczy i po kilku minutach wiercenia się w łóżku, zasnęłam.

Mój sen był krótki. Byłam jakimś pokoju bez okien. Na środku pomieszenia stało kilkanaście krzeseł ustawionych w kole. Na każdym krześle ktoś siedział. Ja też siedziałam na jednym z nich. Wszyscy byli zwróceni do siebie twarzami, ale żadnej twarzy nie mogłam dostrzec, ponieważ wszyscy mieli założone kaptury. Większość postaci wyglądała na męskie, jednak ta, która siedziała naprzeciwko mnie, na pewno była kobieca. Nagle ta postać ściągnęła kaptur, a moim oczom ukazała się twarz Aurelii. Uśmiechnęła się do mnie, ja do niej też, po czym jej oczy zrobiły się całkowicie czarne, a po jej policzkach zaczęła spływać jakaś czarna maź. Widać było, że sprawia jej to ból, ale mimo to dalej się uśmiechała.

Obudziłam się gwałtownie. Nie chcę wiedzieć co znaczył ten sen. Moje serce biło, jakby miało zaraz wybuchnąć. Z trudem łapałam oddech. Strach o Aurelię znowu powrócił, i to ze zdwojoną siłą. Czym prędzej włączyłam telefon. Trzecia w nocy. Napisałam do Ali SMS z pytaniem, czy wszystko w porządku. Kilka minut minęło. Żadnej odpowiedzi. Zadzwoniłam na jej numer. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty i piąty sygnał. Poczta głosowa. Nienienienienie. Stres wypełnił mnie całą. Ubrałam się prędko w jakieś dresy i pobiegłam schodami na dół. Za oknami panował całkowity mrok. Otworzyłam w pośpiechu drzwi i wyszłam na dwór. Księżyc był w pełni i oświetlał mi nieco drogę. Udałam się pod dom Aurelii. Zajrzałam przez okno do jej pokoju. Nie ma jej. Choleracholeracholera.

-Co mam zrobić? - Powiedziałam do siebie. Mój głos załamywał się na skutek strachu i stresu.

- Muszę tam iść. - Wzięłam głęboki wdech. Muszę. Muszę tam iść dla Aurelii. Muszę ją znaleźć.

Ruszyłam w stronę lasu. Poruszające się delikatnie pod wpływem wiatru gałązki nadawały jeszcze bardziej przerażającego klimatu. Jak ja nienawidzę tego lasu. Zacisnęłam zęby i szybkim krokiem zaczęłam przemierzać las. Włączyłam latarkę w telefonie. Leśne zwierzęta obserwowały mnie ze swoich nor i z gałęzi drzew. Zewsząd słychać było głosy mieszkańców lasu, tyle że teraz napawały mnie lękiem. Zaczęłam nawoływać Aurelię i Kasjana, aby chociażby zagłuszyć te okropne dźwięki. Cisza. Nic ani nikt nie odpowiedział. Tylko szum strumyka. O nie, tylko nie ten strumyk. Coś mi się źle kojarzy. Ze śmiercią. Woda, niezbędna do życia kojarzy mi się ze śmiercią. Cudownie.

Do moich oczu napłynęły łzy. Nie znajdę ich. A w dodatku najprawdopodobniej się zgubiłam. Świetnie, po prostu zarąbiście. Jak tylko zobaczę Aurelię tak jej wygarnę, że się nie pozbiera do października. Tylko ona potrafi wpaść na takie debilne pomysły.

Świeciłam latarką na wszystkie strony. Nadal nie traciłam nadziei, że ich znajdę. Albo że chociażby znajdę wyjście z tego lasu. Powoli wpadałam w szał, kiedy zuważyłam jakieś sylwetki, kilkanaście metrów ode mnie. Na mojej twarzy pojawił się najszerszy jak dotąd uśmiech. Wiele nie myśląc pobiegłam w stronę Aurelii i Kasjana. Ale chwila... To nie jest Aurelia i Kasjan.

Amnezja | Tajemnicze Morderstwa 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz