Misja

935 79 10
                                    

Część 28

Dobra, mam już dość. To nie jest zabawne. Muszę jakość wyjść z tego snu. Muszę wróć do rzeczywistości i ją ogarnąć. Wszystko będzie dobrze... Wszystko będzie dobrze. Tylko musisz się trochę postarać, obrać może inną taktykę... Czy rozmowa z nimi coś by dała? Wątpię, ale zawsze można spróbować. Do odważnych świat należy.

Tylko jak się teraz wybudzić? Czekać? A co jeśli zapadłam w śpiączkę? Nie, nie, nie, nie. Nie, na pewno nie. To normalna drzemka, spowodowana tym, że jeden z tych szaleńców palnął mnie nie wiadomo czym w głowę. Niech zainwestują w chloroform, bo walenie po głowie nie jest zbyt przyjemne. Ale ich to raczej nie obchodzi. Mnie też by nie obchodziło.

Słyszałam kiedyś, że aby się wybudzić, trzeba się uszczypnąć. Ta, może sobie od razu rękę urąbię? Co za różnica? Eh.. Czyli będę musiała poczekać sobie aż się obudzę, towarzysząc młodszej wersji siebie. A no właśnie, co z nią? Dość długo się nie odzywa. Popatrzyłam na nią. Po dziesięciolatce został tylko zwęglony szkielet pokryty strzępkami skóry. Nieźle mam powalone w tej główce, skoro takie rzeczy mi się śnią. Ale czy to sen? Zaczynam mieć wątpliwości... Jest zbyt realistyczny jak na sen...

Odwróciłam się od tych koszmarnych zwłok. Nawet dobrze, że tyle z niej zostało, wkurzała mnie. Sama siebie się wkurzam. Co się ze mną dzieje... Co się tutaj dzieje? Po odwróceniu się plecami do trupa stanęłam oko w... Kurde, no właśnie nie wiem. On nie ma oczu. Tak, Slenderman był bardzo blisko mnie i wpatrywał się w moją twarz. Był bardzo blisko... Za blisko.

- Co się tak gapisz? Zazdrościsz? - Popatrzyłam na niego spode łba.

Slenderman wyprostował się i wyciągnął do mnie dłoń. Wręczyłam mu kartkę. Nasz Slendy artystą. Dobra, dobra... Patrycja, znowu ci odbija, ogarnij się. Roześmiałam się. Jestem pewna, że gdyby Slenderman mógł, patrzyłby na mnie jak na debila. I słusznie, też bym tak zrobiła.

- No dobra, wybacz mi, szanowny Panie Slenderman'ie. Zapomnijmy o tym co było. Ja nikomu o was nie powiem, a wy zostawicie mnie w spokoju. Zgoda? - Wyciągnęłam do niego swoją dłoń i uśmiechnęłam się promiennie. Rozmawiam z istotą, która kaby chciała rozerwała by mnie na pół. Ale to sen. W śnie nic mi się nie stanie.

Slendy nie odpowiedział. Dziwne, mimo że nie ma ust, chyba potrafi mówić? Zamiast tego podał mi dłoń, w geście zgody. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na jego pokrytą białą skórą głowę. Świat się rozkazał niczym w starym telewizorze i otoczyła mnie ciemność.

Zamrugałam oczami. Raz jeszcze i jeszcze raz, aż moje oczy mogły wyłapać jakieś światło. Było go mało, ale mogłam dostrzec szczegóły pokoju, w którym się znajdowałam. A była to piwnica. Moja piwnica. Nie stać ich na własną? A tak w ogóle, to gdzie oni są? Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Ani jednej żywej duszy. Oprócz mnie. Nie mam bladego pojęcia, po co mnie uśpili. To nie ma najmniejszego sensu. Ale czy wszystko musi mieć sens?

Podeszłam do drzwi. Otwarte. Teraz już całkowicie nie wiem po co oni to robili. Chcieli mnie nauczyć teleportacji? To chyba im się udało. Odkryłam ich sekret. Są magami. Dlatego tak łatwo idzie im ta ich "praca". Tak, mordowanie to cudowna praca. Złożyłabym u nich swoje CV, gdyby nie to, że ich nienawidzę. Przykro mi, life is brutal.

Mój angielski jest na poziomie poniżej podstawowym, ale i tak lubię do siebie gadać po angielsku. Kto mi zabroni? Nikt. A dlaczego? A dlatego, że nikogo tutaj nie ma! Przeszukałam cały dom, nikogo ani niczego nie było. Nawet Adrii. Oni. Zabrali. Mi. Adrię. Zabiją ją. Zabiją ją, bo to ostatnia osoba, na której mi zależy. Jeśli tym sposobem chcą mnie zmusić do przyłączenia do nich, to raczej kiepsko u nich z logiką.

A u mnie? U mnie logika działała. Dobrze wiem, że zabrali Adrię, by mnie do nich zwabić. Zrobili z niej zakładnika. Jak myślę, jakich torturom może być teraz poddawana, mam ochotę zwrócić obiad.

Muszę uspokoić w sobie emocje i pomyśleć co robić. Jak najszybciej. Każda sekunda jest ważna. Nie mogę pójść tam sama. Muszę wziąć Aurelię. Tak, to dobry pomysł.

Wzięłam torbę i spakowałam do niej wszystko co może posłużyć za broń. Większość to były noże. Posiekam ich jak marchewki. Dobra, to nie jest pora na żarty.

Zadzwoniłam do Ali. Pierwszy sygnał. Kolejny i kolejny. Nie odbiera. Zadzwoniłam jeszcze pięć razy. Wysłałam SMS. Nic. Znowu zaczynam się denerwować. Nie wytrzymałam i poszłam do jej domu. Drzwi wejściowe o dziwo było otwarte. Weszłam do środka. W kuchni zastałam jej mamę. Tyle, że... Martwą.

~~~~~~~~~♥~~~~~~~~~
Ważne info.
Z okazji wakacji, jutro będzie maraton ^^
Przewiduję, że pojawi się tak z 6-7 rozdziałów.
Pozdrówka ♥

Amnezja | Tajemnicze Morderstwa 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz