Veritate

755 56 6
                                    

Część 43

VERITATE I
Prawda o Adrii.

Adria była kiedyś w sierocińcu? Roiło się tu od nieznośnych dzieci, jednak Adrii nie nigdzie nie widziałam. Zrobiło mi się trochę przykro patrząc na te dzieci. Ja też nie mam rodziców... Gdybym straciła ich wcześniej, też bym tu trafiła? Rozglądałam się zdezorientowana po całym pomieszczeniu. Nie było to trudne, większość osób nie sięgało mi nawet do biodra, co tylko potęgowało rosnące we mnie poczucie żalu. Zrobiłam krok w przód i prawie zderzyłam się z jakimś chłopcem. Odskoczył zaskoczony i popatrzył się na mnie. Sekundę później jednak rozglądał się za tym, na co albo na kogo wpadł. Łatwe teraz było dla mnie do odgadnięcia, że mnie nie widzą. Czemu nie wpadłam na to wcześniej? Przecież widok nieznanej prawie dorosłej osoby powinien zwrócić na siebie uwagę przedszkolaków. Rozejrzałam się ponownie. Postaram się nie wpadać na te rozbiegane dzieciaki. Czy one w ogóle zdają sobie sprawę, że są w sierocińcu? Gdzie jest ich opiekun? Nigdy nie byłam w żadnym domu dziecka, ale wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej. Dobra, olać, muszę znaleźć Adrię.

Przeszukałam wszystkie pomieszczenia. Wszystkie pełne dzieci, ale Adrii jak nie było, tak nie ma. Udałam się jeszcze do łazienek. Kątem oka zerknęłam na lustro, w którym przez ułamek sekundy widziałam czarno-czerwoną postać. Coś mi podpowiadało, że ją znam, ale nie zdążyłam się dobrze przyjrzeć. Wzdrygnęłam się, bo poczułam, że nagle zrobiło się nieco zimniej. Zbadałam każdy centymetr tej łazienki, co zajęło mi mniej niż piętnaście sekund. Nie ma mowy by Adria tu była. Wyszłam stamtąd i zaczęłam iść wzdłuż zaniedbanego korytarza. Włożyłam dłonie do kieszeni. Ale kicha, miałam się czegoś dowiedzieć, a teraz utknęłam w miejscu, w którym nikt mnie nie widzi i nie słyszy. Już wolałabym zostać tam z Weroniką. Eh... Dotarłam do końca korytarza i stałam twarzą tuż przed otwartym oknem. Wiatr wprawiał firanki w ruch, przez co wyglądały jak dwa duchy. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Nic innego i tak nie mam tu do roboty. Dawno się tak nie zdarzyło, bym nie wiedziała, co z sobą zrobić. Od roku moje życie jest przepełnione uciekaniem, zabijaniem, stresem i tak w kółko. Już nawet nie zapamiętuję poszczególnych dni, wszystkie są takie same.

Popatrzyłam się na swoje stopy, bo poczułam, że łza kręci mi się w oku. Dlaczego w ogóle tu jestem? Weronika powiedziała, że jestem w śpiączce, ale... Nie wierzę jej zbytnio. Z resztą ostatnio przestałam wierzyć w nią. To nie możliwe, by coś takiego wytworzyło się w mojej psychice. Miałam przecież normalne życie. Do czasu... Przynajmniej teraz jest w nim trochę adrenaliny. Uśmiechnęłam się lekko.

Dotarłam do końca korytarza. Czekało tam na mnie okno, przez które i tak nie było wiele widać, z powodu mgły, która panowała na dworze. Może powinnam spróbować stąd wyjść? Na razie nie mam na nic ochoty. Usiadłam przy ścianie i zamknęłam oczy. To było szybkie jak mrugnięcie. Kiedy znowu je otworzyłam, było wszędzie ciemno, zwłaszcza za oknem. Wstałam na nogi jak oparzona. Zasnęłam? Na pewno nie. Dlaczego w takim razie jest ciemno? Rozejrzałam się po korytarzu. Aż zachciało mi się śmiać, kiedy na ścianie, przy której przed chwilą siedziałam, dziwnym, świecącym płynem napisane było "Some". Płyn był koloru czerwonego, jednak był o wiele jaśniejszy i rzadszy od krwi. A poza tym, świecił, więc to na pewno nie była krew. Wyglądało to, jakby ktoś wylał płyn z takich świecących bransoletek i namalował nim napis na ścianie.

Stałam kilka kroków od niej, przyglądając się spływającej cieczy. Kiedy podeszłam i jej dotknęłam, momentalnie zaczęła znikać. Zupełnie jak życie ludzi, którzy mnie pokochali. Ponownie zaczęłam sądzić, że jestem okropna, ale powoli zaczynałam do tego przywykać. Wymazałam już cały napis ze ściany, co było by błędem, gdyby był to dłuższy i o wiele bardziej skomplikowany wyraz. Stałam teraz patrząc na pustą ścianę, kiedy usłyszałam jakieś kroki. Zauważyłam dziewczynkę, kilka metrów ode mnie, która wychylała się z pokoju i sprawdzała, czy nikogo na korytarzu nie ma. Ja jestem, pomyślałam, chociaż oczywiście ona nie miała prawa o tym wiedzieć. Dziewczynka w końcu wyszła i skierowała się schodami w dół. Postanowiłam iść za nią. Mimo że brak światła nie pozwalał mi na przyjrzeniu jej się lepiej, miałam, a przynajmniej chciałam mieć, nadzieję, że to Adria.

Amnezja | Tajemnicze Morderstwa 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz