Obudziło mnie szturchanie i cichy śmiech. Otworzyłam lekko prawe oko, lecz oślepiło mnie światło. Przymknęłam więc z powrotem oko i nie przejmowałam się dalszym śmiechem.
-Długo jeszcze się będziecie do siebie tulić? Ja wiem że wy już chcecie być małżeństwem i w ogóle, ale to chyba trochę za wcześnie. Poza tym widzę że w końcu udało się Foxy'emu do ciebie zagadać i jestem szczerze z niego dumna...- nawet nie słuchałam blondynki. Nie chciałam już tego słuchać bo przypomniało mi się dlaczego jest mi ciepło. Przecież on mnie przytulał a wszyscy to widzieli. Rudy chyba także zorientował się co się dzieje i szybko zabrał rękę z mojej tali, odsuwając się przy tym ode mnie. Odwróciłam głowę w kierunku Chici i spojrzałam na nią morderczym wzrokiem. Na szczęście Bonnie i Freddy jeszcze spali.
-Masz szczęście, że tylko ty to widziałaś.- burknął. Ona tylko zaśmiała się pod nosem i rozejrzała po pomieszczeniu.
-Tylko proszę cię, nie mów im o tym...- jęknęłam. Wystarczyło że ona o tym wiedziała, chłopcy nie musieli.
-Głupia, pewnie że nie powiem. Chociaż...
-Ani mi się waż.- powiedział groźnie chłopak koło mnie.
-Och, no dobrze. Ale nie zniechęcajcie się tym że was nakryłam. Ja bardzo chętnie jeszcze kiedyś zobaczę...
-Chica!- krzyknęliśmy razem na dziewczynę, budząc tym samym jeszcze śpiących chłopaków. Spojrzeli na nas zdziwieni małymi oczkami i unieśli brwi do góry.
-Na pewno dobrze się czujecie dzisiaj?- zapytał Bonnie i po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Mamy na dzisiaj jakieś plany czy dalej siedzimy tu i ukrywamy przed nowymi?- zapytał Foxy od niechcenia.
-No więc przypomniało mi się, że ta pizzeria ma piwnice. -"Dopiero teraz?" pomyślałam.- Co prawda nie wiem czy nie jest całkowicie zastawiona przez pudła, ale jest nadzieja. Tam jest więcej miejsca i... Wiem o niej tylko ja. Przynajmniej tak mi się wydaje.... No w każdym bądź razie jest szansa na wydostanie się z tego pokoju.
-Kiedy zamierzasz zaryzykować nasze życie i spróbować się stąd wydostać?- zapytał złośliwie rudy.
-Najlepiej teraz... Ewentualnie za chwile, bo zaraz te roboty zaczną się tutaj zbliżać i ciężko będzie choćby wyjsć z pokoju. Akcja będzie dość trudna, bo wejście do piwnicy jest po drugiej stronie pizzeri, właściwie w jednej z kabin w toalecie. Sam nie wiem którędy będziemy mogli przedostać się szybko, bezgłośnie i jak najbezpieczniej. Ale jeśli mam być szczery...
-Jeśli mamy kiedykolwiek gdziekolwiek wyjsć to proponuje to zrobić już.- poderwałam się z miejsca i podeszłam do drzwi. Było słychać ciche dźwięki gitary i śmiechy dzieci. Mimo że nie byłam jakoś długo w tym "zespole" to naprawdę zdążyłam się przyzwyczaić do szczęśliwych min dzieci.
-No to wychodzimy...- westchnęła Chica podchodząc do mnie.
-Nie, czekajcie! Musimy zbadać teren zanim się...- Freddy nie zdążył dokończyć bo otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się i kiwnęłam im ręką na znak że mają iść za mną. Nie wiedziałam skąd u mnie obudził się taki władczy instynkt, ale czułam że to właśnie moje zadanie. Przeprowadzić całą grupę do łazienek.
Słysząc kroki w korytarzu przywarami do ściany, co uczyniła rownież reszta. Schowaliśmy się w najbardziej zacienionym miejscu i próbowaliśmy się jakkolwiek uspokoić. Czym kroki były głośniejsze, tym trudnej mi się oddychało i obawy się nasilały. A co jeśli ktoś nas znajdzie? Bądź co bądź, gdyby przede mną pojawił się któryś z nowszych wersji szczerze nie byłabym w stanie wykonać żadnego ruchu.
Widziałam nową Chicę, ale ona nas najwidoczniej nie zauważyła, gdyż poszła dalej. Powoli wyszłam z ukrycia. Rozglądają się na boki czułam że ktoś nas obserwuje, ale zignorowałam to uczucie i prowadziłam dalej.
Byliśmy blisko celu, gdy zaczęłam się zastanawiać czy to aby napewno dobry pomysł. W końcu bylibyśmy bezpieczni, ale co dalej? Jak dalej bedzie wyglądało moje pseudo życie? Siedzenie na czterech literach i ciągłe rozmowy? Trochę nieciekawie widziałam ten pomysł.
W ostatnim i najniebezpieczniejszym odcinku drogi zaczęło mi burczeć w brzuchu. No świetne, akurat w tym momencie. O ile to było możliwe, jeszcze bardziej się zestresowałam że ktoś jednak nakryje naszą piątkę.
-Idź szybciej bo nie zdążymy.- szepnęła mi na ucho blondynka za mną. Przyspieszyłam kroku i powoli otworzyłam drzwi od toalety. Bonnie zamknął za nami drzwi.
-Do damskiej czy męskiej?- zapytałam.
-Damska.- odpowiedział i zaczęliśmy wchodzić do pomieszczenia z kilkoma kabinami. Tylko Foxy został na zewnątrz.
-Nie idziesz?- zdziwiłam się.
-Ja tam nie wejdę. To damski kibel. Nie potrzebuje kłopotów ze swoim sumieniem...
-Och, faceci.- przewróciłam oczami i załapałam go za rękę. Nawet jej nie wyrywał, jakby czekał tylko na to.
W środkowej kabinie Freddy klęczał na kafelkach i pojedynczo je wyjmował. Polowi ukazywała nam się stara drewniana klapa.
-No to co, wchodzimy?- zapytał z uśmiechem. Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głową i otworzyliśmy klapę. Była to czarna dziura do której można zejść drabiną.
-Ale ty wchodzisz pierwszy.- zaśmiał się Bonnie. Freddy westchnął i powoli zaczął schodzić po drabinie.
-Ej... Musicie to zobaczyć...- zawołał z dołu. Szybko zeszliśmy drabiną. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
CZYTASZ
Nowa?| FNaF
FanfictionCzasami jedna chwila może przesądzić o twoim dalszym losie. Jeden wypadek może zmienić twoje życie nieodwracalnie. Jedna osoba, która nie powinna żyć uśmierca wiele innych.