Co prawda nie spodziewałam się cudów w środku, ale to co tam ujrzałam nawet nie przeszło mi przez myśl. Stare kartony ułożone aż pod sufit który wcale nie był niski, jedna zepsuta żarówka oświetlająca tylko skrawek pomieszczenia. Tona kurzu to chyba za mało żeby powiedzieć ile go tam było. Jakieś butle, a na podłodze walały się jeszcze nienadmuchane balony i kawałki sznurka.
Pod ścianą jednak coś stało. Stało, a właściwie siedziało. Postać nie była duża, była może rozmiaru ośmioletniego chłopca. Za bardzo się bałam by podejść bliżej. Ze strachu objęłam od tyłu Foxy'ego i mocno wtuliłam się w jego plecy.
-Aż tak sie boisz?- spytał z lekką kpiną.
-To tylko... Taki odruch.- słyszałam że mruknął coś w odpowiedzi ale nie byłam pewna co.
Freddy podszedł bliżej postaci pod ścianą. Wciąż przytulona do pleców chłopak czułam jak cały się spiął. Popatrzyłam w bok i zobaczyłam jak Chcia mocno ściska rękę Bonnie'ego. Razem patrzyli się na chłopaka który szeptał coś do postaci pod ścianą. Lekko nim poruszył, na co postać przekrzywiła głowę w jego stronę. Wstrzymałam oddech, gdy postać z pomocą Freddy'ego wstała z miejsca.
-Słuchajcie to jest mój stary znajomy...- chłopak wydawał sie dziwnie spokojny. Coś mi tu nie grało.
-Balloon Boy! Ale możecie mi też mowić BB!- pisnęłam gdy postać którą dotychczas uważałam za coś co mogłoby mnie spokojnie zabić okazała się na oko dziewięciolatkiem w dziwnym stroju. Mimo że był gdzie był wcale nie wyglądał na zaniedbanego ani na zmartwionego.
-To tylko po to tu schodziliśmy? Żeby z góry gdzie są nowe blaszaki wpakować się do piwnicy gdzie jest pełno brudu, pyłu, śmierdzi i żeby siedzieć tu z jakimś dzieckiem? Naprawdę?! Chyba wolałem być na górze.- bulwersował się chłopak. Z mojego lichego doświadczenia jednak wiedziałam że najlepiej się wtedy od niego odsunąć.
-Foxy nie marudź, bo wcale nie musiałeś z nami iść. Pomyśl tylko jak teraz się czuje BB.- popatrzył takim wzrokiem na chłopca, że nie zdziwiłabym się gdyby chłopak czułby że Freddy to jego mama. Ten to miał podejście do dzieci.
-Lepiej już skończcie tą dyskusje, bo nic mądrego z niej nie wynika. Powiedzcie mi... O co właściwie chodzi z tymi blaszakami?- BB nie wyglądał na zmartwionego sytuacją, raczej był rozbawiony. Jakby nie patrzeć to jeszcze dziecko... Przynajmniej tak mi się wydaje.
Opowiedzieliśmy wszystko chłopakowi któremu na koniec jednak uśmiech zszedł z twarzy. Chyba niej spodziewał się takiego obrotu spraw.
-Czyli przyszliście do mnie żeby się ukryć? A nie wpadliście na to żeby jednak spróbować się stąd wydostać?
-Ty chyba powinieneś najlepiej wiedzieć że to nie możliwe.- powiedział z kpiną w głosie rudy.
-Za to ty powinieneś najlepiej wiedzieć że igranie z tym miejscem nie jest najlepszym rozwiązaniem.- obaj było niebezpiecznie blisko siebie.- Mógłbyś im od razu powiedzieć co ich naprawdę musi spotkać zanim...
-Dość! Jeszcze jedno słowo a osobiście wyrzucę cię z tego miejsca i rzucę na rozdrobnienie tam na górę! Jeśli masz gadać coś o czym nawet nie miałeś wiedzieć najlepiej się w ogóle się nie odzywaj.- znów zapadła nieprzyjemna atmosfera. Nikt nie ważył się wypowiedzieć ani jednego słowa, bowiem nikt jej chciał prowokować żadnej ze storn.
Witam :)
Ja wiem... Nawaliłam totalnie. Rozdział z maksymalnym opóźnieniem dodatkowo bardzo króciutki. Na szczęście wakacje się zaczęły i będę miała więcej czasu na pisanie. Mam nadziej że mi choć trochę wybaczycie.
CZYTASZ
Nowa?| FNaF
FanfictionCzasami jedna chwila może przesądzić o twoim dalszym losie. Jeden wypadek może zmienić twoje życie nieodwracalnie. Jedna osoba, która nie powinna żyć uśmierca wiele innych.