*Luke*
Za oknem samolotu było już ciemno, aktualnie lecieliśmy nad wodą, nie było niczego ciekawego na czym można byłoby zawiesić oko, chyba że na Lily, która z książką i słuchawkami na uszach opierała się o mnie. Gładziłem ją po ramieniu od czasu do czasu zbierając włosy z jej twarzy. Uroczo uśmiechała się do książki, czasem krzywiła się. W końcu przytulona do książki wtuliła się moje ramiona. Objąłem ją całując w skroń, nie zareagowała, za pewne była tak zmęczona że stanęła. Mimo że ukrywała że boi się latać widziałem to. Trudno był dostrzec czy wszystko w porządku, ale nie mi ja znałem ją doskonale. Wiedziałem o niej wiele, jednak nie tyle ile bym chciał. Ja widziałem kiedy coś było nie tak, widziałem nawet niewidzialne łzy w jej oczach.Kiedy samochód zaparkował na podjeździe szepnąłem jej aby pamiętała o tym co jej mówiłem. Ani słowa o ojcu Ashtona, ani słowa o facecie który znajduje się w ich domu bo to brat matki Asha. Powiedziałem jej też w żartach "tylko się w nim nie zakochać" jej wzrok był znaczący.
- Bo co jest aż tak gorący - wybuchła śmiechem kiedy stanęliśmy pod drzwiami.
Kiedy drzwi się otwarty, a w nich staną Ash ubierający koszulkę w króliczych kapciach Lily zmierzył go wzrokiem później spoglądając na mnie bez głośnie powiedziała "a jednak jest". Uśmiech niezauważalnie zszedł z mojej twarzy. Ona tylko poprawiła swoją fryzurę witając się z lokowaty.
CZYTASZ
Mystery. H //l.h
FanfictionLi.y - Kocham Cię. Mystery.H - Co? Li.y - Kocham Cię Hemmings. Mistery.H - A. Mistery.H - Oh Mistery.H - Co? Mistery.H - Skąd wiesz że to ja? Li.y - ... *Wcześniej dobrzy znajomi z klasy, którzy przypadkiem zaczęli ze sobą pisać*