# one shot 3

132 4 0
                                    


-Mam dosyć tego że wiecznie cię nie ma! W co ty się wplątałeś?!-Krzyczałam na brata który dopiero co wrócił, a żeby tego było mało, z obitą mordą! Jutro mam ważne egzaminy semestralne, a ten pacan wraca o trzeciej nad ranem i rozbija się po kuchni!

-Przepraszam Lau.-Powiedział ze skruchą.

-Ugh... Ale jak obleje egzaminy, to nie żyjesz!- Wy warczałam.

-Oj no przepraszam.-Brat mnie przytulił.-Będziemy mieć gości na obiedzie.

-Kogo?- Zirytowałam się.

-Moi znajomi.-Wyjaśnił.

-Przygotuje smażone piersi kurczaka, ziemniaki w mundurkach i sałatkę vinegrette.

-Nie bywałe...- Wyszeptał pod nosem.

-O co ci chodzi?- Zdziwiłam się.

-O nic, idź spać. Prawie czwarta, pośpij trochę.-Uśmiechnął się do mnie. Wywróciłam oczami i poszłam do pokoju. Pocieszenie, dwie godziny snu...

***

-Jaki on jest głupi... Nawet nie wie po co my do niego idziemy...- Powiedział Mike.

-A tak właściwie... to czemu do niego idziemy?- Zapytał nie ogarnięty Set.

-Po to żebyś się pytał...- Powiedziałem znudzony. -Idźcie sobie stąd, od kilku dni obserwuje jedną z dziewczyn tego liceum. Więc... wyjazd!- Krzyknąłem na chłopaków i odgoniłem ich spad szkoły.

~~~~

-Kto to?- Zapytała Jessicy. Wskazałam na chłopaka opierającego się o drzewo, zerkał na mnie co jakiś czas.

-To Ross Lynch. Uważaj na niego.-Poleciła mi przyjaciółka. Wróciłam po woli do domu i wzięłam się za szykowanie obiadu. Nie lubię gotować, mimo że dobrze mi to idzie. Wolę jak ktoś mi ugotuje. Chyba to normalne, taka dzika ironia losu. Ktoś kto świetnie gotuje, nienawidzi tego. Wzięłam cztery podwójne piersi z kurczaka i zaczęłam je myć. Potem każdą przekroiłam na pół. Wycięłam nie pożądane żyłki, młotkiem do mięsa je delikatnie ubiłam. Tradycyjnie posypałam solą i pieprzem. Wstawiłam je na jakiś czas do lodówki. W tym czasie obrałam zimne już kartofle, gotowane rano z łupiną. Wsypałam je naczynia żaroodpornego, posypałam przyprawą do kartofli, bułką tartą, solą, pieprzem, papryką słodką i Vegetą. Zakryłam je folią aluminiową i wstawiłam do piekarnika. Obrałam sałatę i wrzuciłam ją do miski. Rozrobiłam sos vinegrette z wodą i kapką oleju. Do sałaty dokroiłam pomidorki koktajlowe, cebulę, ogórka i oliwki zielone. Polałam to wcześniej otrzymaną mazią. Wyjęłam z lodówki mięso i zaczęłam je smażyć. Wyjęłam z piekarnika gotowe ziemniaki. Wyglądały apetycznie. Nałożyłam je na pięć talerzy, na każdym leżał już kotlet. Sałatę postawiłam na stół. Zapaliłam świeczki. Po lewej stronie położyłam widelec, a po prawej nóż. Do każdego nakrycia dołożyłam ładną serwetkę. Na stole postawiłam dzbanek z kapotem truskawkowo-miętowym i butelkę czerwonego wina, prosto z Włoch od wujka, który ma winnicę. Kiedy upewniłam się że wszystko jest gotowe skierowałam się do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy czerwoną sukienkę z rękawem trzy-czwarte. Była miej więcej do kolan. Delikatnie plisowana, z białym kołnierzykiem. Założyłam do tego moją srebrną bransoletkę, naszyjnik z gwiazdką i czarne balerinki. Włosy spięłam w kok, a oczy pomalowałam jedynie tuszem a usta musnęłam błyszczykiem. Byłam już gotowa.

-Jestem!- Usłyszałam głos mojego brata- Benna. Wyszłam gotowa z pokoju i ruszyłam do kuchni.

-Nie podjadaj!- Uderzyłam go po rękach, którymi wyjmował oliwki z miski. W mieszkaniu rozbrzmiał się dzwonek. Ben zajął miejsce. Ja poszłam otworzyć. Zobaczyłam tego blondyna... Lyncha, który mnie obserwował.

Heart Made Up On You RauraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz