- Proszę Pani czy mogę wyjść, mama do mnie dzwoni? - zapytałam nieco speszona, miałam fizykę więc moja nauczycielka nie była za bardzo uprzejma, każdy bał się przy niej drgnąć a co dopiero spytać o wyjście z klasy w jakimkolwiek celu, ale ja musiałam zdobyć się na odwagę. Mama nie dzwoni nigdy kiedy jestem w szkole a tym bardziej, kiedy mam lekcje. Ma dokładny rozpisek kiedy zaczynam daną lekcję a kiedy ją kończę więc nie rozumiem dlaczego dzwoni w trakcie i to na fizyce.
- Wyjdź, widzę cię za trzy minuty z powrotem, w innym przypadku osobiście będę musiała po ciebie przyjść. - mówiąc to nawet się na mnie nie spojrzała, przypuszczam, że nie wie nawet kto zapytał.
Bezszelestnie odsunęłam krzesło na którym siedziałam i wyszłam z klasy.
- Mamo, wiesz, że mam fizykę. To, co chcesz mi powiedzieć jest aż tak ważne, że musiałaś zadzwonić w trakcie?
- Na prawdę nie chciałam, ale musisz pożegnać się z Tess i chłopcami. Wyjeżdżamy do Virginii, tata dostał bardzo dobrą ofertę pracy, bycie menagerem w dużej firmie, wiesz papierkowa robota i takie tam. Z resztą babcia czuje się coraz gorzej więc żeby trochę ją odciążyć zamieszkamy blisko niej. Wróć jak najszybciej do domu, nie idź na dodatkowe, jak bardzo chcesz to mogę nawet po ciebie przyjechać, ale chodzi o to, że tata już poleciał a my ze względu na ciebie musimy wsiąść do samolotu o 1:00 w nocy, żeby być tam na 6:00 mniej więcej, zdążymy coś zjeść i idziemy wybierać dom do kupienia. - powiedziała łamiącym się głosem.- Obiecałaś mi, że nie będziemy stąd wyjeżdżać... - do mojego 9 roku życia zmienialiśmy miejsce zamieszkania średnio co pół roku/rok, bo mamie przestawało się podobać a my przecież musieliśmy się dostosować. Kiedy zamieszkaliśmy w Polsce, od razu coś ją urzekło i obiecała mi, kiedy znalazłam grupkę przyjaciół, że się nie wyprowadzimy a teraz kiedy mam 14 lat ona znowu mi to robi.
- Mała wiesz przecież, że bardzo mi się tu podoba, ale mimo tego, że pieniędzy nam nie brakuje to tata zawsze marzył o pracy w dużej firmie. Kiedyś byłaś za mała, żeby ci o tym mówić, ale plan był taki, że kiedy dostanie ofertę pracy w firmie, gdzie może zrobić karierę skorzystamy z tego. Zrozum pro... - rozłączyłam się, nie wiem jak ja wrócę do klasy, mam całe policzki we łzach a od czochrania włosów powiększyły swoją objętość chyba z dwa razy. Rzuciłam telefonem, skuliłam się w kącie i nie mogłam się opanować.
- Mimi? Jezu niunia co się stało? - Dominik wiedział, że coś będzie nie tak, dobrze, że wyszedł z klasy. Podbiegł do mnie i mnie przytulił. - Już spokojnie, nie płacz. Uspokój się, nie musimy wracać na razie, powiedziałem tej jędzy, że jakby coś było nie w porządku to wrócimy później.
- Dziękuję... - wyszeptałam.
- Wiesz ile dla mnie znaczysz i wiesz, że nigdy cię nie zostawię bez pomocy... Jak będziesz gotowa i się uspokoisz to powiedz powoli i spokojnie co powiedziała ci mama, wolałbym wiedzieć teraz niż już po fakcie.
Wzięłam parę głębokich oddechów, odgarnęłam włosy z twarzy i przetarłam policzki.
- Wyjeżdżam. - wow dość spokojnie wypowiedziałam to słowo.
- Okej, ale tak na miesiąc, dwa na jakieś wakac...
- Na zawsze, mój tata ma okazję zrobić karierę w wielkiej firmie, o 1:00 mam samolot, przepraszam.
- Gdzie?
- Virginia, Stany...
- Posłuchaj to, że wyjeżdżasz nie jest końcem świata choć nie ukrywam, że nie jest pocieszony tyle, że pytanie pozostaje czy nigdy o nas nie zapomnisz i będziemy mieli kontakt przez Skype i resztę?
- Zadajesz głupie pytania, oczywiście, że tak. - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam
- Pamiętasz, że zawsze chciałaś mieć internetową przyjaciółkę? Teraz to się spełni, Tessia nigdy cię nie opuści obojętnie, gdzie będziesz mieszkać.
- Ale nie chcę was zostawiać.
- Mimi... - nie odpowiedziałam, w ciszy wróciliśmy do klasy, do końca lekcji nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, siedziałam cicho, ale wiedziałam, że Dominik wszystkim z paczki powiedział.
Już po lekcjach, nie idę na dodatkowe tak jak obiecałam mamie. Dalej nie chcę dopuścić do siebie informacji, że najprawdopodobniej dzisiaj jest ostatni dzień, kiedy mogę przytulić Dominika, Tess, Tomka, nikogo z paczki. Podchodzę do szafki, żeby zabrać wszystkie rzeczy. Ostatni raz słyszę rozwiązania testu z chemii od nerdów, plotki plastików, śmiechy luzaków i taktykę na najbliższy mecz footboll'u. Ostatni raz idę tym korytarzem i ostatni raz wpisuję kod do biało-turkusowej, pastelowej szafki. Wpakowuję naklejki, plakaty i stare liściki do plecaka. Zamykam szafkę i wracam korytarzem do drzwi wyjściowych. Lubiłam tą szkołę, lubiłam kolorowe klasy, nawet niektórych nauczycieli. Lubiłam mały rygor jaki tu panował i unoszące się zapachy różnych perfumów.
Stanęłam w progu drzwi dzielących szkołę a resztę wielkiego świata i nieznanych terenów, które za bardzo bliski czas będę musiała poznać czy tego chcę czy nie. Odwróciłam się i robiąc pierwszy krok poza teren moich najpiękniejszych momentów i miejsca w którym wszystko miało swój początek pojedyncza łza spłynęła mi po czerwonym policzku. Nie chcę wyjeżdżać.
- Mała! - poczułam jak masa rąk oplotła moje ciało. - Myślałaś, że pozwolimy ci wyjechać bez pożegnania, nawet nie ma takiej opcji.
- Dziękuję wam, za wszystko, co kiedykolwiek dla mnie zrobiliście. Za to, że ze mną byliście i przepraszam, że muszę was zostawić. Kocham was, nie zapomnijcie o mnie nigdy. - rozpłakałam się
- Nigdy nie zapomnimy, nie twoja wina, że musisz jechać, kiedyś na pewno jeszcze się zobaczymy, ale pozostaje nam Skype Mała. - próbuje mnie pocieszyć Dawid, uwielbiam go. Wysoki brunet z niebieskimi oczami, zawsze troskliwy, zawsze mnie pociesza, kiedy mam najgorsze dni. Cieszę się, że mogę na nim i na nich polegać.
- Muszę lecieć, kocham was do zobaczenia. - wybucham płaczem
- Też cię kochamy, masz napisać od razu jak wylądujesz, musimy wiedzieć czy wszystko w porządku. - powiedziała Tess ze spuchniętymi oczami pełnymi łez i czerwonymi polikami. Ostatni raz przytuliłam Dominika, Tomka, Dawida, Tess, Bartka, Iwana i Xaviera.
- Napiszę, obiecuję.
- Żegnaj Mała, obiecałem sobie, że nie będę płakać, ale kurwa nie mogę będę tęsknić w chuj. - przytulił mnie najmocniej jak tylko mógł, żeby mnie nie zgnieść i podniósł Xavi.
- Nie płacz Dzięciołku, zobaczymy się jeszcze na pewno.
Z płaczem odprowadzili mnie do auta mamy, przytulili, machałam im dopóki nie straciłam ich z pola widzenia. W ten sposób zakończyłam najlepszy rozdział swoje życia teraz będzie już tylko gorzej przypuszczam. Bez nich nigdy nie będzie tak samo. Boję się nowej szkoły, że sobie nie poradzę, że mnie nie polubią, że będę siedzieć sama i nie poradzę sobie z materiałem. Ale trzeba iść naprzód, Dam radę. Patrząc jak za oknem przelatują budynki starałam się bardziej nie rozpłakać. Zostało mi parę godzin do samolotu... *odtwórz załącznik - piosenka, która leci w aucie, kiedy Mimi jedzie autem z mamą*
***
Miśki rozdziały będą regularnie co 2 max 3 dni o 20:20 zawsze. (: Miłego dnia, rozdział napisałam na informatyce, mam nadzieję, że się podoba. Rozdział dedykuję Paulinie z mojej klasy, która czekała na niego i mnie pośpieszała :* (1161 słów)
CZYTASZ
Come, Get me. | Jacob Sartorius
FanfictionTypowa historia. Dziewczyna ma swojego celebrity crush'a, ale mieszkają daleko od siebie a on na początku nie wie o jej istnieniu. Przez przypadek natyka się na jej profil na insta oraz musically. Teraz sytuacja się odwraca, on ma jej numer a ona ni...