może kiedyś zaznam szczęścia.

309 19 11
                                    

JACOB'S POV:
I budzę się o tej cholernej 9:00 jak każdego ranka i czuję jak samotny tutaj jestem podczas gdy nikogo oprócz mnie w tym domu nie ma. Ale coś jest inaczej. Inaczej niż zwykle.

Czuję zapach pancakes'ów dochodzący z kuchni.


Nikt nigdy dla mnie nie gotuje ani nie smaży śniadań, bo nigdy rano nikogo tu nie ma.

Z zaciekawieniem idę do kuchni nie zważając, że jedyne co mam na sobie to bokserki.

Przekraczam próg jadalni stając na przeciwko wejścia do kuchni i zastanawiam się przez chwilę po co właściwie to wszystko dzieje się tak jak się dzieje. Mógłbym skończyć z tą całą sławną szopką i codziennie rano budzić się obok kogoś a nie zastawać puste miejsce obok siebie na łóżku. 

Odrzucam te myśli gdy znajoma mi skądś dziewczyna idzie w moim kierunku z talerzem pełnym małych naleśniczków z piankami i czekoladą. 

Jest piękna, niskiego wzrostu z czekoladowo-zielonymi oczami, ciemne, rozczochrane lekko loki pasmami opadają na jej ramiona i biust, ma na sobie dużą, męską koszulkę z Levis'a. Moją koszulkę. Za to na jej twarzy widnieje prześliczny uśmiech skierowany tylko do mnie.

Skąd ją znam?

Myślę nad tym chwilę po czym podchodzę do stołu w jadalni pomagając jej wszystko ustawić a ona z wdzięcznością i rozweseleniem na twarzy obdarowuje mnie lekkim całusem w usta. Przelotne uczucie szczęścia, które chciałbym czuć już zawsze.

Lily.

- - -

Wiem, długo mnie nie było, przepraszam strasznie. 

Mam nadzieję, ze ktoś dalej czyta moją opowieść.

Jeśli tu jesteś i czekasz na następny - napisz

Zmotywuj mnie troszkę, pokaż że mam dla kogo to pisać <3 

Come, Get me. | Jacob SartoriusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz