VII

783 37 8
                                    

Okej. Dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole. Minął tydzień odkąd tutaj mieszkamy. Mnie i szkołę dzieli jedno przejście czyli załóżmy 5-10 min drogi ale mimo to ze stresu nie mogła spać do 3 i wstałam o 6. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do garderoby wybrać ciuchy, chociaż pierwszego dnia w budzie muszę dobrze wyglądać. Postawiłam na krótkie spodenki z wysokim stanem, crop top Tommy'ego Hilfigera, superstary i podkolanówki do tego czarny snap-back i mały czarny plecaczek z długimi ramiączkami. Wzięłam długi prysznic i umyłam swoje brązowe loki malinowym szamponem. Wyszłam z kabiny i załatwiłam wszystkie potrzeby łącznie z nałożeniem delikatnego makijażu.
Stwierdziłam że mam wystarczająco czasu żeby zrobić sobie poranne naleśniki więc zeszłam do kuchni po schodach.
- Hej mamo robię naleśniki chcesz?
- Jasne, z dżemem? - zapytała nie odrywając się od porannej gazety
- Spoko
Podałam talerz z dwoma naleśnikami rodzicielce na co odpowiedziała ciche "dziękuje córeczko"
- Coś ciekawego?
- Co? A nie, zupełnie nic. Stresujesz sie pierwszym dniem?
- Troszeczkę, ale będzie dobrze - posłałam jej lekki uśmiech wsadzając talerz do zmywarki - Ja lecę, pa napisze SMS jak będę wracać - dałam jej buziaka i wyszłam z domu.
Droga do szkoły zajęła mi 5 minut, poszłam załatwić wszystkie pierdoły związane z przeniesieniem się do tej szkoły w sekretariacie, niska, krępa pani w średnim wieku dała mi plan lekcji i wytłumaczyła gdzie mam szafkę.
Mijałam tak te parędziesiąt numerów na szafkach szukając mojego jednak bez skutku.
- Zgubiłaś się? - zapytał wysoki blondyn z brytyjskim akcentem.
- W sumie to trochę tak, wiesz gdzie jest szafka 101?
- Pewnie do końca korytarza i w prawo. Nowa?
- Na to wygląda. - odpowiedziałam miłym głosem i poczłapałam we wskazanym kierunku.
- Czekaj, jestem Harvey. Jakbyś czegoś potrzebowała jestem z 2E
- Wydaje mi się że też w niej jestem.
- To super, jak masz na imię?
- Lily
- Lily... Hmm.. jak lilia wodna. Chcesz być moim kwiatkiem?
- Chyba musisz iść na ogrodnictwo, bo tak mnie nie wyrwiesz - puściłam mu oczko
- Lubię niedostępne - krzyknął za mną
- A ja lubię jak się starają - odwróciłam się i odpowiedziałam dalej idąc, uśmiech w sumie nie schodził mi z mordki.
Lekcje minęły mi zadziwiająco szybko, poszłam po kurtkę khaki do szafki i wyszłam ze szkoły.
- Wróciłam! - krzyknęłam zamykając drzwi. - Mamo?
Podeszłam do lodówki i przeczytałam małą karteczkę którą powiesiła moja rodzicielka "Kochanie będę wieczorem, pilne wezwanie do firmy taty, żeby mu pomóc. Mam nadzieje, że podobało ci się w szkole. Napisz SMS czy wszystko w porządku".
- Hmm no tak. Więc wolna chata? Pasuje. - wyciągnęłam telefon napisałam do mamy krótkiego SMS, że wszystko dobrze i będę w domu.
Skoczyłam do pokoju, ubrałam swoje ukochane, dresowe krótkie spodenki w kolorze pudrowego różu, biały crop top i tego samego koloru zakolanówki. Wzięłam paczkę nachosów, rzuciłam sie na kanapę i włączyłam telewizor. Śmiałam się na programie Sam&Cat, ale postanowiłam sprawdzić powiadomienia z Facebooka i reszty społecznościówek. Pare powiadomień, wiadomości na grupkach, ale przykuło moją uwagę zaproszenie do grona znajomych od Harvey'a Cantwella (jpg w mediach). Potwierdziłam i długo na wiadomość nie musiałam czekać.
- Cześć kwiatku, może kino jutro? :*
- Słaby podryw, chyba musisz iść na ogrodnictwo bo nie wiesz jak mnie wyrwać ;)
- Jakby był słaby to byś na to nie poleciała ;)
- Nie poleciałam, lubię kino. Wiem nawet na co pójdziemy 😏
- Zrób mi niespodziankę i powiedz jak będziemy już na miejscu 😏
- Resztę uzgodnimy w szkole 😎
- Niech ci będzie Lils 😘 - uśmiechnęłam się, odłożyłam telefon i wróciłam do oglądania.

***
Obiecałam, że będzie dzisiaj to jest :)
Oki, lecicie z komentarzami? Bo mam wrażenie, że nikomu nie chce sie już tego czytać :/ Jacob pojawi się za pare rozdziałów, cierpliwości mordki 💕

Come, Get me. | Jacob SartoriusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz