-15-

83 8 5
                                    

 Ubrałam jakieś stare, przetarte dresy i czapkę z daszkiem. Wyszłam z domu i poszłam nad jezioro, które od dawna chciałam odwiedzić. Usiadłam na pomoście, zdjęłam buty i skarpetki, i zamoczyłam stopy.

- Znowu mi się rozchorujesz!- za mną zmaterializował się Mateusz.

- Mateusz everywhere. Śledzisz mnie?

- Nieee- Mateusz przysiadł się do mnie i też zanurzył stopy w wodzie- Jezu!- gwałtownie wyjął nogi z wody- Lodowata!

- Oj tam, nie bądź baba- stuknęłam do w ramię.

- A teraz tak na poważnie. Widziałem dzisiaj Gimpera.-zaczął.

- Ja też, nawet z nim rozmawiałam.- spoglądałam na nasze odbicie w tafli wody-Mateusz, muszę ci o czymś powiedzieć.

- Słucham.

- Tomek to mój brat...

- Jest synem Posejdona?

- Neptuna, ale zrozum, że on jest moim rodzonym bratem.- przybrałam ton jak najbardziej spokojny, chociaż w środku byłam kłębkiem nerwów.

- A... co z waszą matką?-to pytanie wyprowadziło mnie z równowagi. Nienawidzę, kiedy ktoś pyta o matkę.Kiedy miałam 9 lat, zostawiła mnie na mrozie pod drzwiami sierocińca. Za bardzo zagłębiłam się we wspomnienia... Czuję się jakbym tam była.

2007.12.24 godz.20.00

Szłam z mamą jakąś alejką. Zatrzymałyśmy się pod wielkim, obskurnym domem, z którego zchodziła farba.

- Teraz tutaj na mnie poczekasz, a mamusia pójdzie kupić jedzenie na jutro - usiadłam na schodach i czekałam... czekałam kiedy "mamusia" po mnie przyjdzie. O mało nie odmroziłam sobie palców i musieli mnie zawieźć do szpitala. Ten dzień był najgorszy w moim życiu.
 Nigdy tego nie wybaczę, ani nie zapomnę matce.

2015.11.15

- No, to... Fajnego mam szwagra!- oboje zaczęliśmy się śmiać. Nagle rozległ się dźwięk konchy.

-Chodźmy na zbiórkę- Mateusz wstał i podał mi dłoń. Trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę Pola Marsowego.Dotarliśmy w samą porę, pretorzy dopiero zaczęli dobierać herosów w pary.

-Rupacińska będzie z Gajewskim- zadecydowała Roma i poszła dalej.

- Ale nam się udało- szepnęłam do Mateusza. Pobiegliśmy szybko do stojaka na broń. Wzięłam katanę, a Mateusz sztylet.

- Przepraszam jeszcze wam zajmę chwilkę!- zapiszczała Roma- W związku z tym, że mamy gości w obozie, powiem o zasadach:
1) Możemy używać broni jedynie do zabierania chust przeciwników
2)Pod żadnym pozorem nie ranimy się!
3) Możemy chować się w bunkrach i budować własne!

MIŁEJ GRY!!!

 Nagle usłyszałam jak ktoś się śmieje, a później dzieci Marsa i Aresa stratowały Leona śpiewając:

- Siekiera, motyka, dwie boginie. Kowal Valdez dzisiaj zginie! Siekiera, motyka, Leo wiej! Bo Opolska dorwie cię!- roześmiałam się. W tym "chórku" był jeszcze Karol(1). Monika złapała się za głowę i pobiegła za swoim chłopakiem. Czekaliśmy jeszcze 20 minut zanim gra się zaczęła.

 Przygoda z YouTube w Obozie Herosów! || ZAWIESZONE do sierpnia ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz