To była Monika. Wisiała na drzewie, głową w dół, miała wszędzie zadrapania i poszarpane ubranie. Jeszcze trochę się szamotała. Julia podbiegła do niej i przecięła linę.
- Lecę po Karola- Łucja szybko pobiegła w krzaki.
- Czeka...!-nie zdążyłam dokończyć.
- Nie sądzę, żeby Karol był szczęśliwy widząc Monikę w takim stanie.... Głupia Łucja!- powiedziała Julia, ciskając kamień w strumyk. Zaraz, zaraz... Strumyk! Włożyłam do niego dłoń i złapałam Monikę za nadgarstek. Małe ranki się zasklepiły, ale te duże pozostały w takim samym stanie. Nagle w trawie zobaczyłam coś świecącego, podeszłam do tego. Wyciągnęłam do tego rękę, ale gdy była zaledwie kilka centymetrów, strasznie zabolała mnie głowa i słyszałam jakieś szepty, których nie potrafiłam zrozumieć. Gdy w końcu "wyrwałam się" z transu złapałam srebrny medalik i schowałam go do kieszeni spodni. Z krzaków wybiegli Karol i Łucja.
- Monika!- Karol złapał się za głowę i podbiegł do Moniki. Wziął ją na ręce.
- Do domku Apolla mieliście daleko?!- zapytałam wściekła. Powinni wezwać sanitariuszy, a nie wojownika.
- Ja ich wezwę- westchnęła Julia zamieniając się w dym. Po pięciu minutach Julia przyprowadziła trzech synów Apolla. Wzięli Monikę na nosze, a Julia pomogła przetransportować ją cieniem do lecznicy. Karol i Łucja poszli za nimi więc zostałam sama w lesie. Postanowiłam wdrapać się na drzewo, żeby ochłonąć. To może brzmieć trochę dziwnie, ale lubię przebywać najwyżej dziesięć metrów nad ziemią. Wybrałam starą sosnę i powoli wgramoliłam się na nią. Przysiadłam na gałęzi i patrzyłam na obóz.
- Dlaczego życie jest takie trudne?- unoszę głowę jakbym oczekiwała odpowiedzi od Bogów. Nagle dostaję ataku kaszlu. Pewnie przez pływanie w zimnej wodzie.
- ,,Kurwa, zaraz spadnę! "- myślę chwytając się jak najmocniej konara, staram się zejść z drzewa, ale jakieś pięć metrów nad ziemią źle postawiłam nogę i spadłam. Widzę tylko czerń. Budzę się na plaży, przede mną materializuje się mój ojciec(przynajmniej tak myślę, bo wyszedł z wody i trzyma trójząb)- Posejdon.
- Chodź ze mną- wyciąga do mnie rękę.
- Jak się tu znalazłam?- pytam.
- Mamy mało czasu, szybko!- ponaglił mnie. Złapałam go za rękę, a on wciągnął mnie do wody. Chwilę trzymałam powietrze w płucach.. Mój ojciec popłynął do jakiejś jaskini, wpłynęłam za nim. Staliśmy przed jakąś dziurą w ziemi, a potem powiedział coś coś do siebie. Dziura wypełniła się jaskrawo-zielonym światłem, a potem zapłonął w niej... OGIEŃ!
- Podaj mi medalion- zażądał. Wyjęłam srebrną kulkę na łańcuszku i podałam "tacie"(nie lubię tak niego mówić). Ojciec cisnął kulkę w ogień. Płomienie rozchyliły się, a na kuli pojawił się hologram.
Zobaczyłam tam jak Julia lata na pegazie nad jakąś postacią i atakowała ją mieczem. Monika na dawnym koniu Hanki- Arionie- biega wokół postaci tworząc huragan, a Łucja (na pegazie) stoi na klifie i trąbi w róg wojenny. Za nią pojawia się armia centaurów, a na przedzie Adam próbował nie spaść z konia. Potem kula zgasła, a na miejscu hologramu pojawiła się mapka prowadząca do Włoszech. Dokładniej to do Wenecji.
- O co chodzi?- zapytałam.
- Tam jest pierścień- odpowiedział ojciec- Musicie go zdobyć
- A-ale przecież jesteśmy w Warszawie! To kawał drogi!
- Niestety czas się skończył
- Tato, zacze...!- nie zdążyłam dokończyć, bo sen zaczął się rozmywać. Otworzyłam oczy. Miałam zabandażowaną głowę i dłonie, a prawą nogę unieruchomioną. Patrzę na zegar elektroniczny- 00. 46. Jak przypuszczam jestem w lecznicy- ambrozja i nektar na szafce nocnej i leżę zabandażowana. Nagle ktoś wchodzi z impetem do lecznicy i zapala światło.
- One żyją!!! Nie schodzą do Podziemia!- głos Julii.
- Julka! Zamknij się bo cały obóz obudzisz!- syczy Łucja.
- Mnie to już obudziłyście- prychnęłam.
- Mnie też- zza kotary słyszę głos Moniki.
- Aaaaaaaaaaaa!- zapiszczały Łucja i Julka. Jedna rzuciła się do jednej, druga do drugiej. Mnie przytrafiła się Julia.
- Jakbyś mi tu umarła, o bym zeszła do ciebie do Podziemia i zabiła jeszcze raz!- Julia potrząsa mnie za ramiona- I ciebie też!- wskazuje na Monikę. Potem wszystkie zaczynamy się śmiać.
- A gdyby nie mój Adaś to byśmy się tu tak nie śmiały- zaczęła z udawanym smutkiem Łucja.
- Oj tam! Adam akurat był na warcie- zaczęła przekomarzać się z nią Julia. W końcu do lecznicy przyszedł Mateusz.
- Ja pierdole dziewczyny! Co się stało, że tak się wydzieracie?!- stał w wejściu.
- Twoja dziewczyna się obudziła- powiedziała sarkastycznie Monika( jej kotara była już odsłonięta ). Zarumienił się, ale i tak na mnie spojrzał.
- A propo możecie wyjść?-zapytał, dziewczyny popatrzyły na niego nie ufnie- No co?! Monika będzie siedzieć w drugiej sali i "jak coś się stanie" to nas usłyszy- rozłożył niewinnie ręce. Julia i Łucja kiwnęły głowami i wyszły. Mateusz usiadł na brzegu mojego łóżka, ja też się podniosłam i usiadłam po turecku. Potem zaczęła się rozmowa.

CZYTASZ
Przygoda z YouTube w Obozie Herosów! || ZAWIESZONE do sierpnia ||
FanficNasi poprzedni bohaterowie dowiedzieli się, że są herosami! Wiedli spokojne życie przez parę miesięcy, ale wydarzyło się coś, czego się nie spodziewali... Czy ktoś pamięta, że ReZi i Stuu zaatakowali YouTuberów...? PS. Okładkę dostałam od mojej wspa...