ROZDZIAŁ 7

5.7K 128 2
                                    

*Alex*

Obudził mnie czyjś krzyk. Nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili usłyszałam strzały. Mamy gości. Wstałam (obolała) i podeszłam do drzwi. Po chwili ktoś je otworzył. To był Dan. Chwycił mnie za rękę i zaczął biec w stronę...
Nie wiem gdzie. Przebiegliśmy mnóstwo korytarzy, alejek, pokoi. Aż w końcu zobaczyłam światło. Zatrzymałam się.
- Chcesz dostać kulkę w łeb?
- Już nie mogę. - odparłam zdyszana. Chłopak podszedł do mnie. Chciał wziąść mnie na ręce, ale nie zdarzył, bo kopnęłam go w krocze. Później dostał kolejno w brzuch, stopę i krtań i nos. Wreszcie padł na ziemię, a ja ruszyłam pędem przed siebie. Kiedy wybiegłam na zewnątrz, wiedziałam, że muszę uciekać w kierunku drogi. Tak właśnie zrobiłam. Biegłam ile mogłam. Nie mogłam dać się złapać. W końcu jednak dostałam zadyszki. Zaczęłam kaszleć. Nie mogłam nabrać powietrza. Resztką sił doszłam do drzewa. Kręciło mi się w głowie, ręka zaczęła mi drętwieć. Oddech stał się jednym głuchym świstem. Po chwili zobaczyłam ciemność.

*Konor*

Pobiegłem w stronę auta, ale tam nikogo nie zastałem. Steve pojechała około 10 minut temu, ale samochód, którym poruszamy się z Alex wciąż stał na podjeździe.
- Cholera. - pobiegłem do hali bocznej, może coś się  stało. Zobaczyłem tam leżącego Dana. - Stary! Znaleźli was?
- Witaj, Konor. Miło Cię widzieć, co za ładny wieczór. - usłyszałem.
- Gdzie jest Alex?
- Nie wiem, bo to ona tak mnie urządziła i pobiegła sobie gdzieś.
- Idiotka. Ogarnij się. Idę powiedzieć to Dragonowi.
Suka...tylko tego nam brakowało. Pobiegłem do szefa. Właściwe było już po walce, ale wciąż istniało ryzyko. Jeśli ktoś tam jeszcze został, to oni ją zabiją. Wybiegłem więc do gabinetu mojego przyjaciela.
- Dragon!
- Jeszcze nie wyjechałeś?
- Alex zniknęła.
- Co?! Idziemy jej szukać.
Chwycił broń i ruszył w stronę  wyjścia.
Weszliśmy do lasu w składzie 6 chłopaków. Byłoby nas więcej gdyby nie to, że dwóch pojechało z tą drugą. Mieliśmy przygotowaną broń. Przecież nigdy nie wiadomo, gdzie pobiegła. Musieliśmy przeczesać cały las.
- Dragon! - krzyknąłem. - Ja biorę Dana i Charliego i idziemy na tamtą stronę.
- Ja idę z wami, zamiast Dana. - oświadczył.
- Ok.
Szukaliśmy już kilka godzin. I nic.
- Zawracajmy. To nie ma sensu - szepnął Charlie.
- Do drogi. - popatrzyłem na szefa. Ten kiwnął głową. - Sprawdzę tam. - stwierdziłem i poszedłem na prawo. Nagle dostrzegłem czyjąś nogę. Pobiegłem do niej. To była Alex. Leżała nieprzytomna. Dotknąłem jej czoła. Była chłodna. Wziąłem ją na ręce. Miała płytki oddech. Ruszyłem z nią w stronę Dragona.
- Mam ją. - krzyknąłem. Chłopaki odwrócili się. - Jest wycięczona. Musiała długo biec. Co teraz?
- Mamy ją - powiedział szef do krótkofalówki. - Zabierzemy ją do auta i ruszymy dalej. Dan podjedź po nas. Jesteśmy koło drogi 22 odcinek 19.

*Alex*

Obudziłam się. Byłam w aucie. Obok mnie siedział Konor trzymając moją głowę... na kolanach!
- Alexandra! - usłyszałam głos pełen poirytowania, z niemieckim akcentem.
- Cześć Dragon.
- Mówiłem Ci chyba kurwa, że masz być grzeczna. Wiesz co by było gdyby Konor cię nie znalazł?
- Uciekłabym.
- A tego chyba nie chcemy?
- Wy nie chcecie
- Alexandra. Masz przesrane, wiesz?
Widziałam. Ale byłam zbyt wycięczona. Dlatego zasnęłam.
Obudziłam się sama w aucie. Delikatnie podniosłam się. Nikogo nie zauważyłam w przeciągu kilku metrów. Wyszłam z auta i ruszyła w stronę stacji.
- A ty gdzie się wybierasz? - usłyszałam Dana. Chłopak chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę damskiego kibla. Wrzucił mnie do środka. Podniósł mnie za gardło i uderzył o ścianę. Zakręciło mi się w głowie. Potem spoliczkował mnie kilka razy.
- Pan ją zostawi!!! - zaczęła krzyczeć jakaś kobieta. Upadłam obolała na ziemię. Chłopak miną ją i wyszedł.
- Nic ci nie jest? Co on Co zrobił?
- Ma Pani telefon?

*Natale*

Zobaczyłam nieznany numer na wyświetlaczu.
- Halo?
- Nat? - usłyszałam. Łzy zalały mi oczy.
- Alex? Gdzie jesteś? - wszyscy w klasie popatrzyli na mnie. Nawet wychowawczyni zamilkła.
- Ja...nie wiem. Pomóż mi. Aaa!
- Alex? Alex! Przerwano połączenie. - każdy patrzył na mnie z niedowierzeniem. - To była ona. Na pewno.
- Powiadomie policję. - odparła nauczycielka.
Alex żyła.

PORWANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz