seven

206 19 22
                                    

Obudziła się z uśmiechem na twarzy. Wiadomo chyba z jakiego powodu.

To dziś, dzień w którym zobaczy po raz pierwszy Bring Me The Horizon. Była godzina ósma trzydzieści pięć, co ujrzała na swoim ciut pobitym wyświetlaczu telefonu, a mimo to Anastazja czuła się wyspana i wypoczęta jak nigdy i oczywiście po brzegi wypełniona euforią oraz szczęściem. Przeturlała się przez szerokość łóżka i sięgnęła po słuchawkę telefonu, umiejscowionego na szafce nocnej z zamiarem zadzwonienia do recepcji i zamówienia sobie śniadania do pokoju. Powitał ją znudzony głos Carolyn.

- Taa, słucham.- przeciągnęła samogłoski z ospałością.

- Chciałabym zamówić śniadanie do pokoju.- odpowiedziała nastolatka.

- A ja chciałabym wygrać milion.- odparła kąśliwie kobieta jak to miała w zwyczaju.

Wywiązała się z tego krótka pogawędka. Carolyn chyba zmuszona była polubić dziewczynę i w głębi duszy właśnie uświadomiła sobie, że dokładnie tak się stało. Anastazja mimo swojego młodego wieku i dość trudnego do zaakceptowania usposobienia, była idealną kompanką do niezobowiązującej rozmowy o wszystkim i o niczym.

- Wydaje mi się, że doskonale Cię rozumiem. Na twoim miejscu sama chciałabym się stąd wyrwać.- mruknęła nastolatka.

- No to co chcesz do żarcia.- zmieniła temat Carolyn, uznając, że zbytnie porozumienie między nimi nie jest na razie potrzebne i naderwała powstającą między nimi nić. Było po ósmej a jedyne o czym marzyła kobieta to gorący prysznic i co najmniej dwudziestominutowa drzemka. A nie jakieś pogaduszki.

- Może jakieś tosty? I kawa, najlepiej mocna, czarna.- rozmarzyła się Anastazja.

- Może do tego złote sztućce?

- Jeżeli jest taka możliwość to bardzo chętnie.


Śniadanie upłynęło jej na niechcianym aczkolwiek dyskretnym podsłuchiwaniu sąsiadów. W pokoju obok właśnie trwała niezwykle ciekawa kłótnia.

- Kurwa mać, zabieraj te swoje brudne łachy i wypierdalaj.

Dziewczyna prawie zakrztusiła się łykiem kawy.

- Zamknij mordę, ty tania kurwo.- ryknął ze złością jakiś ewidentnie męski głos.

Anastazja już nawet nie próbowała sięgać po gorący napój w obawie, że w reakcji na wypowiadane za ścianą obok słowa, parsknie śmiechem albo ponownie zakrztusi się i poparzy sobie odsłonięte kończyny, które miała niemalże artystycznie rozrzucone na łóżku.

- Mogłam się słuchać matki.- lamentowała wyżej wspomniana "kobieta" z wyrzutem - i nie wychodzić za ciebie za mąż!

- Nikt ci kurwa nie kazał.- odparł pewnym siebie tonem kochany mąż.

Anastazja jęknęła tylko i rzuciła się do plecaka w poszukiwaniu słuchawek. Nie zamierzała dłużej słuchać tej niezwykle uroczej i wypełnionej gwałtowną miłością, wymiany zdań. Znalazłszy je, od razu, nawet nie próbując ich rozplątać,  włożyła je do uszu i wybrała (jak zawsze) ulubiona playlistę i zakopała się w pościeli.

Śniadanie, wyjątkowo dzisiaj, może poczekać.


Dopiero godzinę przed festiwalem leniwie wygrzebała się z łóżka i przeciągając się kompletowała po drodze do łazienki ciuchy, które leżały rozrzucone po całej podłodze. Zresztą jak wszystko w obrębie tego pomieszczenia. Dobra, był jeden wyjątek, jej glany stały na stole. Ale tylko glany.

Love is blasphemy /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz