🐞Marinette🐞
I oto zaczyna się jeden z najgorszych dni w całym moim życiu...
Poniedziałek...
O zgrozo...
Kto je wymyślił?!
Chociaż gdyby ich nie było...
To narzekalibyśmy na wtorek...
7:30- kicham szkołę idę spać mam dość. Mam najgorszy plan na świecie. Fizyka, chemia, matma, polski, historia, biologia i żeby dodatkowo nas wymęczyć ostatnie mam 2h Wf'u, zabijcie mnie.
-Marinette, wstawaj. Marinette! Zaraz szkoła.
-Nope, Tikki nie chce mi sie- wymamrotałam chowając głowę pod poduszką.
I w tym właśnie momencie zadzwonił mój budzik. Kto wymyślił to diabelskie urządzenie sie pytam. Ledwo przytomnie złapałam go w rękę i rzuciłam na drugi koniec pokoju, niestety nie usłyszałam charakterystycznego dźwięku rozbijanego budzika. Wyjrzałam spod poduszki. Okno jest otwarte. Zapomniałam zamknąć. Zresztą nie lubię spać przy zamkniętym. Upsik, ktoś dostanie po głowie. Kiedy miałam znowu zasypiać, wrócić do świata marzeń do pokoju wpadł Niko
-Wstawaaaaj! Szkoła!!!- krzyczał
-wtptera- powiedziałam wkładając głowę pod poduszkę.
-Gdzie masz budzik?- wygrzebałam rękę spod poduszki i pokazałam na okno- Serio? Widzę że stare nawyki nie zanikają.
Leżałam dalej próbukąc zasnąć a ten debil na harmonijce mi zaczął grać, a jak wiadomo on nie jest uzdolniony muzycznie.
-Przestań bo twoja harmonijka dołączy do budzika- i jak powiedziałam tak zrobiłam, podeszłam, wzięłam i z całej siły cisnęłam ją przez okno.
-Moja harmonijka! Jak mogłaś!?- powiedział i wyszedł obrażony.
Podeszłam do szafy i wyjęłam codzienny zestaw. W tym czasie podleciała do niej kwami.
-Serio, stare przyzwyczajenia?
- Kiedyś notorycznie wyrzucałam budziki przez okno- wyjaśniłam- a jak się wkurzyłam to latały szklanki, wazony itp.
-Oj Mari, ubieraj się do szkoły i nie będzie tak źle.
- Mam nadzieję że się nie mylisz...- powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienki. Po ubraniu się i zjedzeniu śniadanka udałam się w stronę szkoły, słuchając muzyki i przeskakując pojedyncze kałuże.
-Może Tikki miała racje że nie będzie tak źle - pomyślałam idąc chodnikiem, nagle zza zakrętu wyłoniło się auto, na moje nieszczęście przejechało po kałurzy i rozchlapało ją, byłam cała mokra. Wróciłam do domu, w kuchni była mama.
-Kochanie a ty nie powinnaś być w szkole... O rany- powiedziała gdy mnie zobaczyła- Idź się przebież zanim zachorujesz.
Bez wąchania weszłam na górę i ubrałam dresy i mięciutki ciepły sweterek, potem usiadłam na parapecie z kubkiem gorącej czekolady w ręku. Od razu z torebki wyleciała Tikki, i usiadła razem ze mną wpatrując się w krople powoli sunące po szybie. Wydawała się być smutna.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Nic... Tylko... tęsknię trochę za innymi Kwami- powiedziała podlatując i kładąc swoją maleńką łapkę na szybie.
-Co za problem przecież możesz je tu zaprosić.
-Właśnie to jest problem, w szkatułce nadal są dwa, Weji jest zajęty, Noroo służy Władcy Ciem a miraculum pawia razem z Paon zaginęło... Jedynie Plagg...- z jej małych oczek popłynęły łzy, wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
-Nie płacz, wszystko będzie dobrze.- powiedziałam ocierając jej łzy.
-Kiedyś też miało być...
-Jak to kiedyś?- zapytałam
Tikki odwróciła się w moją stronę i zaczęła opowieść.
-Dawniej, zanim jeszcze nie zamieszkiwaliśmy miraculum, byliśmy grupą, niezwykłych nastolatków, każdy uważał nas za dziwadła. Mieszkaliśmy... jakby to ująć... w równoległym wymiarze bardzo podobnym do tego.- mówiła- kontynuując była nas 6: ja, Paon, Weji, Noroo, Bee i Vix. Mieszkaliśmy w domu dziecka gdyż nie znaliśmy swoich rodziców. Ubieraliśmy się dość nietypowo, pewnego razu gdy spacerowaliśmy po tych ciemniejszych zaułkach ćwicząc nasze umiejętności napotkaliśmy chłopaka, cały ubrany na czarno jedyne co go wyróżniało to były szmaragdowe oczy. Był rok starszy ode mnie. Miał na imię Plagg. Na początku sceptycznie do niego wszyscy podchodziliśmy ale wkrótce okazało się że jest świetnym przyjacielem. Przyprowadził nawet kota którego nikt nie umiał znieść, a jednak ja go polubiłam, kiedy było mi smutno wskakiwał na kolana i łasił się po czym zasypiał, zawsze poprawiało mi to humor, a gdzie kot tam i jego pan, muszę przyznać zakochałam się w nim, czasem był aroganckim dupkiem ale zawsze przybywał w potrzebie. Musieliśmy też walczyć z okrutnym naukowcem, gdy przyszedł czas ostatecznego starcia, byliśmy gotowi, mimo to przeżyliśmy tylko ja i Plagg. Dobry mag, zamienił naszych przyjaciół w małe stworzonka, zamykając je w ich ulubionej biżuterii. Sama też postanowiłam się zmienić, on też. Zostałam wciągnięta w moje ulubione kolczyki, Plagg w pierścień który wcześniej podobno należał do jego ojca. Mag zebrał całą tą biżuterię schował ją w szkatułce i ukrył w najbardziej niedostępnym miejscu. Tak powstały miracula. Niestety każde z nas utraciło pamięć, mnie zajęło jej odzyskanie setki lat a inni wciąż nie pamiętają tego że przed przemianą łączyła nas wyjątkowa więź.- Z jej oczek znowu popłynęły łzy- wtedy też miało być dobrze...
Wzruszyła mnie ta histora, ponownie ją przytuliłam, po chwili dało się słyszeć cichutkie chrapanie mojej Kwami.
~Adrien~
Wszedłem do klasy w ten ponury, deszczowy dzień, Kim spał na ławce, Chloé rozmawiała z Sabrina, Alyà rozmawiała zawzięcie z Nino a Niko jak się okazało też spał. Poza nami były jeszcze tylko Juleka, Rose i Alix.
-Hey wszystkim- powiedziałem siadając do ławki.- Gdzie Marinette?
-Pisała przed chwilą że nie przyjdzie bo samochód ją ochlapał i była cała mokra, postanowiła więc wrócić do domu.- wyjaśniła przyjaciółka dziewczyny.
-A to ją mój szofer ochlapał, biedna. Chciałem się zatrzymać ale on nie pozwolił.- powiedziałem- i dziś prawie nie zostałem zabity.
- Czemu?
- Prawie dostałem budzikiem i harmonijką, ludzie dziwne rzeczy wyrzucają przez okna.- zaśmiałem się.
-To wina Marinette, ona nie zamyka okien a potem pozbywa się rano budzików.- powiedział zaspany Niko.
Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy słuchać lekcji.
Reszta lekcji minęła w miare spokojnie, pomijając fakt że był to jeden z najgorszych dni. Wracałem właśnie do domu, na nogach, nie mogli po mnie przyjechać, co za szczęście. Niestety nie trwało ono zbyt długo przez atak akumy. Przemieniłem się i pobiegłem na miejsce, tam zastałem zszokoowaną Biedronkę, spojrzałem na opętanego, szedł przez miasto wysysając z ludzi energię, trafieni upadali na ziemię zamieniając się w kupki piasku. Postać miała na sobie czarny płaszcz ze złotymi emblematami, i szła w stronę cmentarza. Na dodatek czarne, ciężkie chmury sprawiały że sceneria wyglądała jak rodem z horroru.
-Już wkrótce moja droga! Wkrótce będę miał na tyle mocy by Cię ożywić i będziemy szczęśliwi!!!- krzyczał
-Musimy go pokonać Czarny Kocie- powiedziała po chwili Biedronka.
-No to do dzieła- zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Biegliśmy po dachach najciszej jak umieliśmy.
-Myślę że akuma jest w naszyjniku- powiedziała szeptem- zobacz jak cała moc do niego wpływa.
Rzeczywiście niebieski dym zdawał się w nim kumulować. W oddali błysnęło.
-Hahaha- w powietrzu uniósł się przerażający śmiech- Już nawet Biedronka i Czarny Kot mnie nie pokonają.
Wtedy ruszyliśmy do walki, zakumatyzowany był silnym przeciwnikiem.
-Szczęśliwy traf!!!- krzyknęła moja partnerka, w ręce spadł jej pistolet z wodą. Rozejrzała się. W tym czasie przeciwnik złapał mojego kicikija. Ona podbiegła i zlała go wodą.
-Kocie wydłurz kij- jak powiedziała tak zrobiłem, w ostatniej sekundzie uratowała mnie przed porażenia prądem. Zobaczyłem że on leży na ziemi. Biedronka zerwała i zniszczyła naszyjnik potem oczyściła Akumę. Niezwykła Biedronka doprowadziła wszystko do porządku, w tym momencie zaczął padać deszcz. Podeszłem do wpatrującej się w horyzont Biedronki.
-Władca Ciem wysyła coraz to groźniejsze Akumy.- powiedziała nie odrywając wzroku.
-Damy radę Moja Pani.- odrzekłem- A teraz idź do domu bo się rozchorujesz.
Odwróciła się w moją stronę, mokre włosy przyklejały się jej do czoła a krople deszczu spływały po całym jej ciele.
-Do zobaczenia Chaton- powiedziała osdchodząc.
-Do zobaczenia Biedroneczko.
Odwróciła się jeszcze na chwilę obdarzając mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów, po czym zarzuciła JoJo i wróciła do domu, ja zrobiłem to samo. Po powrocie nakarmiłem Plagga i położyłem się na łóżku by zaraz oddać się w ramiona Morfeusza.
🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞
Yep.
Napisałam.
Wcześniej niż powinnam.
Ale co tam.
Wkrótce zaczną się wyjazdy i nie będę miała wogule czasu.
1240 słów
Mam nadzieję że się podoba.
MiraculusGirl
CZYTASZ
Tyle Przeciwności, Ale Miłość Zawsze Zwycięży.
FanficCzy mimo przeciwności Marinette i Adrien będą razem? Czy poznają swoje prawdziwe osobowości? Czy Władca Ciem zostanie pokonany?