VIII

40 14 1
                                    

Mój genialny plan zaczynał nabierać kolorów. Wiedziałem co chcę zrobić, a wykonanie było banalne. Mianowicie zamierzałem upokorzyć obie księżniczki i wyjść niczym zwycięski gladiator. Szczegółów jeszcze nie miałem, ale to nie mogło być trudne, same potrafią dostatecznie dobrze zrobić z siebie pośmiewisko.
Ja im tylko trochę w tym pomogę.

Od przeczytania sms'a minął tydzień, a urodziny miały się odbyć za kilka dni. Przez ten czas zdążę jeszcze coś wymyślić, najwyżej ogarnę to z chłopakami.

Jedno nie dawało mi spokoju. Jeśli tak zależało jej na tym, żeby mój związek z Olivią się rozpadł, po co teraz przypomniała sobie o mnie?
Nawet jeśli chciała znowu mnie pogrążyć, jaki to miało sens?

Nigdy nie była zbytnio racjonalna, ale teraz realnie mnie zaciekawiła. Ciekawe co szmata jeszcze wymyśli, liczę na to, że będzie kreatywna.

Tymczasem zaraz miał się u mnie pojawić Cal. Przyjaźniliśmy się od małego, wspólnych wspomnień nie mógłbym nawet policzyć.
Zaczęło się od tego, że jako dziecko bardzo bał sie burzy. Ja byłem odważniejszy i nie widziałem niczego strasznego w grzmotach i błyskawicach. Pewnego dnia, gdy znowu chmury burzowe zbierały się nad nami, a Cal chciał wracać do domu, wymyśliłem zabawę.
Zebrałem jak najwięcej kamieni i razem z Calumem zaczęliśmy rzucać w stronę nieba.
Pomijam fakt, że skutkiem tego ataku było wybite okno w aucie listonosza, bo od tego czasu Cal nie bał sie burzy a ja zyskałem przyjaciela na śmierć i życie.

Moimi kołami ratunkowymi będą Ash i Michael.
Teraz trzeba tylko poprosić tych dwóch śmieszków o jakiś dobry plan, a znając ich, to nie skończy się dobrze.
Ale jeszcze nie wiem dla kogo.

•Lovesick•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz