XIII

26 13 1
                                    

Cameron

No chyba tak.

Wziąłem Cala i zawiozłem je pod adres wskazany przez Amber, co nie było łatwe bo dane podawała mi między napadami śmiechu.

Zanieśliśmy je na ganek domu, do którego kazała je zawieźć i zapukaliśmy. Otworzyła nam wysoka i szczupła kobieta z wyraźnie zatroskaną miną.
Nie zdążyła o nic zapytać, bo Amber wpadła między nią, a ramę drzwi i tak już została.
- Ekhem... to może my je wniesiemy, dobrze?
Zrezygnowana kiwnęła tylko głową i odsunęła się od drzwi tak, by Cal mógł pozbierać leżącą.

Ja wniosłem śpiącą, pijaną królewnę, do pokoju, który pokazała mi kobieta i delikatnie ułożyłem ją na łóżku.
Gdy wychodziłem, usłyszałem ciche mamrotanie, które brzmiało trochę jak: "odpiszzz miii". Pewnie śni jej się jakiś lowelas co ją aktualnie olewa.
Już trzymałem klamkę, ale coś ruszyło mnie, żeby pożegnać się z nią. Tak, wiem, jest pijana w sztok. Jednak nie mogłem się powstrzymać, więc opatuliłem ją kołdrą i wyszeptałem dobranoc.

Właścicielki domu nie widziałem, więc wyszedłem przed dom gdzie już czekał na mnie Cal.
- W niezłe bagno nas wpakowałeś, chłopie. - powiedział klepiąc mnie po ramieniu.
- Taa. - odpowiedziałem zamyślony.

Wspominałem już, że czeka nas siedemset-kilometrowa podróż?

Sara

Młot pneumatyczny w mojej głowie połączony z światłem wpadającym przez niezasłonięte okno, stanowiło porażającą mieszankę na sam początek dnia.
Słodki buddo, co tu się stało?

Ostatnie co pamiętam to mój zgrabny krok w stronę Amber i piękne oczy gościa, z którym gadała. Jak dobrze, że zrobiłam z siebie idiotkę akurat przed nim, a nie przed jakimś innym, nic nieznaczącym chłopakiem, który nie ma tak niesamowitych oczu i spojrzenia, które mnie zmroziło. Cudownie.

Chwila, było coś jeszcze. Ktoś powiedział mi dobranoc, ale to pewnie był tylko wymysł mojego otumanionego umysłu.
Przetarłam oczy i poszukałam wzrokiem zegarka. Zobaczyłam obcy pokój.
Czyli nie zgadza się trochę więcej niż przypuszczałam. Czyżbym została dziwką?
Niee to nie to, aż taka głupia raczej wczoraj nie byłam.

Po cichu (wmawiaj sobie) wstałam i otworzyłam drzwi.
Przywitał mnie cudowny zapach jajecznicy, takiej jaką robiła tylko jedna osoba na ziemi. Ciocia Amber, która bardzo często bywała u niej, kiedy sama także u niej nocowałam.

Wszystko jasne, jestem w domu Super Sonii (tak nazwałyśmy ją dawno temu i to określenie do niej przylgnęło już na stałe).

Skoro już wiem, gdzie mnie przywiało po tej imprezie, czas znaleźć Amber.

•Lovesick•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz