Aaaa tak bardzo was przepraszam. Wiem, że ostatni rozdział był w lutym i możecie mnie za to zabić. Moja nieobecność jest spowodowana ty, że miałam maturę i musiałam się uczyć, a poza tym wpadłam w świat pisania RP i tak się wciągnęłam, że zajmuję mi to dużo czasu. Jednak wreszcie się zebrałam i dodaję rozdział. Jak zwykle proszę ładnie o komentarze, na temat tego czy się podobało. Przez tą długą przerwę rozdział może nie być idealny, jednak mam nadzieje, że nie będzie zły. Jest to jednak jeden z ostatnich rozdziałów tego opo.
Ps. Szukam kochanej osóbki, która została by moją betą <3
~
Leżałem wpatrując się w sufit, nie widząc co z tym wszystkich zrobić. Wytłumaczyłem wszystko Taeminowi, a on poprosił mnie o trochę czasu na przemyślenie tego. Dałem mu czas, ale cholera minął już tydzień. Nie umiem się nawet cieszyć jutrzejszymi urodzinami. Westchnąłem i zabrałem telefon.
Do Jjongi: Co robisz? Pójdziemy na spacer?
Napisałem do chłopaka. W sumie nie wiem co nas teraz łączy, zachowujemy się jak para, ale jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Ja chyba nawet nie chciałem, bałem się i podobało mi się jak jest teraz. Nie otrzymując żadnej wiadomości posmutniałem i przykryłem się kołdrą. Jednak słysząc pukanie do drzwi, szybko pobiegłem do nich i je otworzyłem, zauważając po drugiej stronie Jonghyuna. Wtuliłem się w niego ufnie. On wiedział jak bardzo męczy mnie sytuacja z Taeminem. Poczułem jego usta na swoich i zaraz oddałem ten czuły pocałunek. Z jednej strony denerwowało mnie to jak zmieniłem się przez tego chłopaka i przez Taemina. Jednak chyba wyszło mi to na dobre, prawda?
-Chodźmy się przejść. -szepnąłem, głaszcząc jego policzek ze smutnym uśmiechem. Odsunąłem się od niego i przebrałem spodnie oraz założyłem grubą bluzę. Złapałem chłopaka za rękę i poszliśmy się przejść. Chodziliśmy po parku niedaleko akademika i cicho rozmawialiśmy, bałem się tego, że Taemin nie będzie chciał mnie już znać. Cieszyłem się, że Jonghyun jest ze mną i stara się mnie jakoś pocieszyć. Usiedliśmy na ławce, a ja mocno się w niego wtuliłem. Powinienem mu powiedzieć, że jutro mam urodziny, ale on zacznie coś wymyślać, a ja chce pojechać na ten dzień do domu i spędzić ten dzień z rodzicami i babcią. Położyłem nogi na jego udach i spojrzałem na niebo. Dzisiejszej nocy, gwiazdy wyglądały wspaniale.
-On będzie się chciał ze mną jeszcze przyjaźnić? -Zapytałem cicho, dalej wpatrując się w niebo. Moje myśli nie umiały krążyć wokół niczego innego. Chociaż myśląc tak o tym, stwierdzam, że mi się należy i Taemin powinien przestać się ze mną chociażby kolegować. Zasłużyłem sobie, a ja co? Mam niby chłopaka i chyba jestem z nim szczęśliwy. Moment, ja nie powinienem mieć wątpliwości prawda? Oraz mieć chłopaka, a nie niby chłopaka. Co to w ogóle jest? Niech wreszcie zacznie się coś układać, bo inaczej nie wytrzymam. Poczułem po raz kolejny usta starszego na swoich i zachłannie oddałem jego pocałunek. Potrzebowałem teraz jego bliskości, bardziej niż zwykle. Przesunąłem się tak, że siedziałem na jego kolanach i uchyliłem wargi, pozwalając mu pogłębić pocałunek. Jego usta były takie miękkie i słodkie, idealne do całowania. Wplotłem palce w jego włosy i poczułem jak te jego zaciskają się na moich biodrach, mimo grubej bluzy.
-Jjongi, chodźmy do pokoju. -szepnąłem przesuwając dłonią po jego szyi. Chłopak pokiwał głową, więc podniosłem się i złapałem go za dłoń idąc w stronę akademika. Czy ja właśnie chce wykorzystać seks, by nie myśleć o swoich głupim zachowaniu? Jestem idiotą, ale i tak chce dzisiejszą noc spędzić z Jonghyunem. Kiedy znaleźliśmy się już na korytarzu, chłopak popchnął mnie na ścianę i pocałował namiętnie co zaraz oddałem, przyciągając go jak najbliżej siebie. Poczułem jego dłonie wkradające się pod materiał mojej bluzy na co cicho westchnąłem.
-Chodźmy do ciebie, co? -sapnąłem i zaraz ugryzłem go w wargę. Usłyszałem jego ciche mruknięcie, a jego wargi zjechały na moją szyje. Odchyliłem głowę i otworzyłem delikatnie oczy, zaraz zamierając.
-Nie będę wam przeszkadzał hyung. -Usłyszałem głos Taemina, a Jonghyun szybko się ode mnie odsunął, patrząc za odchodzącym chłopakiem.
-Znowu zjebałem prawda? -Westchnąłem opierając się i jego ramię, a on mnie przytulił. W jednej sekundzie straciłem ochotę na seks. Chciałem iść po prostu spać. Poczułem jak chłopak mnie podnosi, więc wtuliłem się w niego, obejmując go tak by nie spaść. Znowu dopadł mnie podły nastrój, więc bez słowa pozwoliłem chłopakowi, aby przebrał mnie w swoją koszulkę i wszedłem do jego łóżka, przykrywając się szczelnie kołdrą. Po chwili poczułem jak materac się ugina, a silne ramiona chłopaka, obejmują mnie w pasie. On sam przytulił się moich pleców, całując mnie krótko w kark.
-Dobranoc skarbie. -Usłyszałem, ale nic na to nie odpowiedziałem. Leżałem tak przytulany przez niego i nie potrafiłem zasnąć. A co jeśli jego też tak zranię jak Taemina? Nie chce, by Jonghyun cierpiał. Nie jestem odpowiednią osobą do bawienia się w związek i wielką miłość, a czuje jak on z dnia na dzień przywiązuję się do mnie, a może i zakochuje.~
Obudziłem się rano sam w łóżku. Zaspanym wzrokiem rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu Kibuma, jednak nigdzie go nie znalazłem, jak i jego rzeczy. Podniosłem się z łóżka chociaż było to trochę ciężkie, zważając na wczesną porę. Ubrałem się i postanowiłem iść do jego pokoju, mając nadzieje, że chłopak tam właśnie będzie. Jednak otwierając drzwi wpadłem na Taemina.
-Jest tutaj Kibum, hyung? -Zapytał patrząc na mnie tymi swoimi szczenięcymi oczami. -Chciałem mu złożyć życzenia i dać prezent urodzinowy, a nie ma go w pokoju. -Na jego twarzy zrobiły się czerwone wypieki. Kibum ma dzisiaj urodziny? Dlaczego mi nie powiedział? Tak mówię, że mi na nim zależy, a nawet nie wiem kiedy są jego urodziny. Spojrzałem trochę niepewnie na Taemina.
-Nie ma go tutaj, musiał wyjść zanim się obudziłem i myślałem, że jest u siebie w pokoju. -Skoro nie ma go tutaj, ani u niego w pokoju, to gdzie jest. Razem z Taeminem zaczęliśmy go szukać. Oczywiście nie pokazałem Lee, że nie wiedziałem o urodzinach Kibuma, bo to źle o mnie świadczy. Chłopak powiedział mi, że chciał się wczoraj pogodzić z Key, ale widząc nas razem, postanowił nam nie przeszkadzać i załatwić to dzisiaj. Było mi przykro, bo gdybym nie ja to już wczoraj wyjaśniliby sobie wszystko, a tak to Kim gdzieś zniknął i nie możemy go znaleźć.-Hyung, a może on pojechał do domu? Poczekajmy, aż wróci. -Powiedział i uśmiechnął się do mnie. Usłyszałem jeszcze tylko ciche pożegnanie i Tae już nie było. Wróciłem do pokoju i napisałem sms do Kibuma, jednak ten nie odpisał. Mógł mi powiedzieć, że jedzie do domu prawda? A nie zostawia bez słowa i nie odpisuje.
YOU ARE READING
Born To Shine
Hayran Kurgu"Wreszcie po dość długim spacerze, przez korytarze tej placówki, stanął przed drzwiami z napisem ,,dyrektor". Nie pukając otworzył drzwi. -To zaczynamy piekło.- powiedział cicho do siebie i przekroczył prób gabinetu." Okladke wykonała- oczarowan-a