- Czy ty chcesz, żebym padł na zwał, dziewczyno?! Masz pojęcie jak to się mogło skończyć?! Porządne panny się tak nie prowadzają!!!
- Przecież nie robiliśmy nic złego – mruknęłam bez przekonania i starłam ślinę Ogilvie z twarzy. Kiedy wpadał we wściekłość pluł jak opętany.
- NIE DENERWUJ MNIE, MOLAY! – ryknął. Twarz profesora przypominała dojrzałego pomidora. Wziął głęboki oddech i kontynuował. – Wiesz co by się stało, gdybyście poczuli wiosnę?! Co my byśmy zrobili z dzieckiem?!
- Dzieckiem? Jakim dzieckiem?
- Nie udawaj głupiej! I NIE ŚWIEĆ MI TU OCZAMI!!! Jak ty to sobie wyobrażałaś?! Trasa i wóz podróżny to nie miejsce dla niemowlaka!! Tym bardziej, że mam lekki sen, a niemowlaki nic tylko płaczą!!! Musielibyśmy zakończyć naszą współpracę!! A masz pojęcie, ile czasu by minęło zanim wyszkoliłbym następną osobę?!
- Ale...
- CZY TO W OGÓLE MYŚLISZ, MOLAY?! MASZ MÓZG DZIEWCZYNO?!
- Profesorze...
-TRAGEDIA! TO BY BYŁA KATASTROFA! ARMAGEDON, MOLAY!!! ARMAGEDON!!!
- Profesorze!!
- COOO?!!
- Kiedyś mieliśmy pogadankę, pamięta, profesor? Dobrze ją zapamiętałam.
- Mam nadzieję, że tyłek nadal cię boli, Molay. Kto to widział, żeby tak na sianie?! Ech – pokręcił głową. – Wam, młodym, tylko jedno w głowie – mruknął pod nosem.
- Przepraszam – do pokoju zajrzała Mey Rin, o mało co nie uderzając głową o futrynę. Naprawdę, powinna zmienić te okulary, ale kiedy tylko jej to zasugerowałam, wystraszyła się, złapała kurczowo za uszy i zaczęła lamentować, że dostała je od Ciela. – Chciałam tylko powiedzieć, że Bard i Agni przygotował śniadanie.
Czerwień odpłynęła z twarzy Ogilvie, a on sam się rozpromienił.
- Ach! Cudownie! Jestem taki głodny! Ojejej, proszę wybaczyć moją śmiałość!
- Nic się nie stało, panie Malcolmie! – Kobieta wyszczerzyła się w uśmiechu. – Bard się ucieszy, że komuś smakuje jego kuchnia!
Ogilvie zaśmiał się gardłowo, co przypominało standardowe „ho ho ho" pana Tanaki, i wyszedł z pokoju. Mey Rin stanęła obok mnie i zakryła usta dłonią.
- Co to były za hałasy? – szepnęła konspiracyjnie.
- Nic takiego. – Wzruszyłam ramionami. – Profesor wstał lewą nogą.
Ruszyłam w stronę drzwi. Dziewczyna złapała mnie za rękę z siłą i pewnością jakiej się po niej nie spodziewałam. Odwróciłam się, unosząc brew. Moja ręka odruchowo powędrowała do sekretnej kieszeni, gdzie chowałam sztylety. Mey Rin zsunęła okulary i spojrzała na mnie bystrymi, brązowymi oczami. Była naprawdę ładna.
- Jeżeli panicz Ciel i pan Sebastian żyją... Pomożemy ci. Powiedz tylko słowo.
- Dziękuję – powiedziałam, patrząc na nią nieufnie. – Jak się czegoś dowiem, to dam znać. Ale mam nadzieję, że niczego nie zatailiście?
- NIE! Ależ skąd! Bardzo nam zależy na poznaniu prawdy!
Coś tu jest nie tak. Bardzo nie tak. Gdyby nie Agni, na śniadanie zjedlibyśmy przypalone tosty i spaloną jajecznicę. Raczej nie tak powinien gotować hrabiowski kucharz. Podejrzewałam, że wczorajszy posiłek przygotował ktoś inny...
Skakałam spojrzeniem po zebranych. Czy aby na pewno byli tymi za kogo się podawali? Kucharzem, pokojówką, ogrodnikiem i lokajem? Im dłużej czasu z nimi spędzałam, tym miałam większe wątpliwości. Bard za bardzo interesował się bronią. Mey Rin w okularach poruszała się z gracją kreta. Finny został obdarzony siłą, jakiej mogliby mu pozazdrościć dorośli. A pan Tanaka...
CZYTASZ
Akuma Hanta: Kuroshitsuji
FanfictionHrabia Aloisy Trancy zginął, a Ciel Phantomhive odszedł wraz ze swoim wiernym lokajem, Sebastianem Michaelisem. Okazuje się, że i oni zginęli, ale... Jaka jest prawda? Co tak naprawdę wie książę Walii i następca brytyjskiego tronu Edward Koburg, że...