O ile podróż na Hebrydy zajęła nam całe wieki, o tyle droga powrotna minęła szybko, prawie miło i w miarę spokojnie. Wioskę opuściliśmy niedługo po tym jak Sebastian i wielce uradowany Grell wysadzili zamek w powietrze, unicestwiając przy okazji kuriozalne lalki Undertakera, zabijając kultystów oraz sekciarzy i grzebiąc w gruzach calą wiedze zebraną w tamtejszej bibliotece. Ja naprawdę rozumiem, że tacy Phantomhive i Michaelis nie potrzebują wiedzy zawartej w woluminach, bo jeden osobiście poznał faraona, a drugi miał na usługach pierwszego. Ale ja potrzebowałam tamtych informacji! Podejrzewam, że za większość tych ksiąg dałabym odciąć sobie mały palec, ale teraz mogłam tylko pomarzyć o informacjach, jakie skrywały na swoich pożółkłych stronach.
- Coś taka markotna, Molay, kwiatuszku?! - krzyknął radośnie Grell i uderzył mnie w kolano otwartą dłonią.
- Auć! - syknęłam i zabrałam pulsującą bólem nogę. - Zdurniałeś?!
Shinigami zamrugał zdziwiony.
- A ty co? Na żartach się nie znasz? Panno niedotykalska - prychnął krzyżując ręce. - Pewnie gdyby zrobił to Sebastian to nie miałbyś nic przeciwko!
- Wcale nie - zaprzeczyłam żywo. Grell miał racje czy nie? Huh, ciężkie pytanie...
Shinigami zrobił minę obrażonego psiaka i spojrzał wymownie w okno wychodzące na angielskie pola pooddzielane niskimi, kamiennymi murkami.
- Słuchaj no, Grell - zaczęłam podirytowana jego dziecinnym, wręcz bezczelnym zachowaniem. - Nie myśl sobie, że... - urwałam gwałtownie i zerknęłam w stronę otwieranych drzwi.
Do pokoju wszedł Sebastian i niska, tęga kobieta w okularach i ogromnym kapeluszu z piórami.
- Molay, to panna Eghorn, znana w całym Yorku modystka - powiedział demon, uporczywie ignorując zafascynowanego nim Sutcliffa. Demon zmrużył oczy. - Wstań, Molay. Gdzie twoje maniery?
Zaklęłam pod nosem i zeskoczyłam z fotela. Czy wszystkie demony są takie... dobrze wychowane i zasadnicze? Aż do przesady?
- Miło mi poznać, panno Eghorn.
- Doprawdy? Bo nie wyglądasz - powiedziała oschle kobieta z wyraźnym akcentem. - Panom już podziękujemy! - Sebastian skłonił się płytko i wyszedł. Modystka, druga jaką spotkałam w całym swoim życiu, spiorunowała shinigamiego surowym spojrzeniem. - Powiedziałam coś!
- Ale ja zostaję! Prawda? - Grell popatrzył na mnie błagalnie. - Prawda, Molay, kwiatuszku? Moja obecność ci nie przeszkadza prawda?
Wzruszyłam ramionami.
- Może zostać. Zna się na sukniach lepiej niż ja...
Panna Eghorn wzniosła oczy w stronę sufitu i westchnęła przeciągle, z nutą męki. Podeszła do stołu, na którym ułożono tkaniny, tiule i inne szpargały, i rozłożyła granatowy kuferek.
- Zgaduję, że nic nie wiesz o modnych krojach i fasonach. Ale może myślałaś o konkretnym kolorze?
- Myślałam o czarnej sukience - odparłam.
- Jak na pogrzeb - burknął Grell półgębkiem.
- Nieprawda! - oburzyłam się. - Damy noszą czarne suknie nie tylko na pogrzeby, prawda?
Modystka pokręciła nieznacznie głową, patrząc na mnie sceptycznie.
Koszmar sprzed poprzedniego balu powrócił. Wielogodzinne stanie w bezruchu, jak tyczka na fasolkę, mierzenie, ściskanie, rozluźnianie, ciało czerwone od powsadzanych zbyt głęboko igieł... I nuda. Okropna, wszechogarniająca nuda. Nuda tak wielka, że nawet Grell sobie poszedł i zostawił mnie samą z tą straszną kobietą, która nie szczędziła przykrych słów na mój temat. Szybko sobie uświadomiłam, że nie mogę jej odpyskiwać, bo wtedy perfidna jędza wbijała swoje piekielne przyrządy w moje ciało z okrutną premedytacją. Pod koniec przymiarek stwierdziłam, że panna Eghorn na bank trafi do Piekła i pobije na głowę Sebastiana i jego kumpli. Tak, dla takich bab jak ona mają tam specjalne miejsce...
CZYTASZ
Akuma Hanta: Kuroshitsuji
FanficHrabia Aloisy Trancy zginął, a Ciel Phantomhive odszedł wraz ze swoim wiernym lokajem, Sebastianem Michaelisem. Okazuje się, że i oni zginęli, ale... Jaka jest prawda? Co tak naprawdę wie książę Walii i następca brytyjskiego tronu Edward Koburg, że...