Zimna woda przetykana dziwnie lodowatymi prądami okalała moje ciało. Bezkres ciemnej, granatowej toni byłby mnie przytłoczył gdy nie to, że przed sobą miałam Lewiatana. Olbrzymi potwór morski wyglądał jak wąż o czarnej, błyszczącej łusce i wyłupiastych żółto-czerwonych ślepiach. Z każdym ruchem demona z głębin wypływały pokaźne ilości bąbelków. W pierwszym momencie zignorowałam je, ale kiedy pierwszy musnął moją dłoń, z trudem powstrzymałam się przed jęknięciem i odpłynęłam w bok, dzielnie wstrzymując oddech.
Laevatein?! Gdzie był Laevatein?! O nie... Czy demon go połknął?! Tylko nie to!
Molay. Witaj. Ssspodziewałem się, że issstota, którą znasz jako Sssebastian Michaelisss nie zjawi się tu osssobiście.
To mieliśmy podobne wrażenie - chciałam odpowiedzieć, ale sytuacja była wielce niekorzystna.
Zapewne zassstanawiasz się, gdzie podziewa ssię ssskarb? - demon zaśmiał się, rozdziawiając przy tym gadzie wargi i uwalniając setki bąbelków, od których woda zaczęła miejscami wrzeć i parować. - Jeszcze przed chwilą go widziałaś a teraz go nie ma? Biedactwo! Maleńkie biedactwo - dodał złośliwie i przepłynął kawałek w bok. Siła ruchu Lewiatana była tak wielka, że aż zarzuciło mną w bok. - A może w ogóle go nie widziałaś? Może to była tylko... iluzja? Mhahaha.
Demon mrugnął wielkimi oczami. Poczułam się jakbym wyrwała się z transu. Skrzywiłam się i przyłożyłam dłoń do piersi. W płucach miałam resztki powietrza i właściwie to nie wiedziałam jakim cudem wytrzymałam pod wodą tak długo. Czyżbym nieświadomie sięgnęła po demoniczną cząstkę i skorzystała z piekielnych umiejętności?
Zresztą, nie było czasu. Uderzyłam mocno w wodę i popłynęłam ku powierzchni, w stronę życiodajnego powietrza, które uciekało ode mnie z każdą sekundą. Szczerze powiedziawszy to nawet niewiele sobie robiłam z kotłujących się dookoła gorących bąbelków i lodowatych prądów czekających, żeby mnie pochwycić i porwać w głębiny.
Molay... Molay... Molay...
Lewiatan nucił swoją tęskną pieść, przypominającą zawodzenie jakie nieraz słyszałam na francuskim wybrzeżu, kiedy na oceanie szalał sztorm.
Wynurzyłam się, rozchlapując dookoła wodę. Wzięłam głęboki oddech - zrobiłam to tak łapczywie, że prawie zachłysnęłam się upragnionym powietrzem. Zadziwiające było to, że tafla ciemnej wody pozostała spokojna i idealnie gładka - niby lustro. Zadarłam głowę do góry. Gdzie, na wszystkie Kręgi Piekielne podziewają się Grell i Snake?! Zresztą, nieważne!
Rzuciłam się w stronę brzegu, młócąc wodę rękami i nogami. Ląd był moją jedyną deską ratunku. Poza tym nie miałam zamiaru się narażać, skoro nie wiedziałam gdzie tak naprawdę znajduje się mistyczne ostrze!
Molay - wyszeptał słodko Lewiatan. - Nie opuszczaj mnie. Dawno już nie miałem towarzystwa. Zwłaszcza tak uroczego jak ty, Molay...
Coś oślizgłego, jakby macka, owinęła się mocno wokół moich stóp, łącząc je w bolesnym uścisku. Zanim zdążyłam nabrać powietrza ponownie znalazłam się pod wodą. Zatrzęsłam się z zimna, kiedy demon ciągnął mnie przez prądy i niemal zawyłam, gdy banki parzyły moją skórę przez ubranie. Machnęłam kończynami i rzuciłam się, żeby się uwolnić, ale Lewiatan tylko wzmocnił uścisk.
Warknęłam w myślach i sięgnęłam po kuszę uprzednio załadowaną kuszę. Odblokowałam spust szybkim, wyćwiczonym ruchem i wycelowałam w mackę demona. Zanim zwolniłam bełt, strumień parzącego powietrza ciągnącego z dna, uderzył w moje ramię. Moją kończynę rozdarł potworny ból - jakbym wsadziła rękę do ognia i trzymała ją tam do spalenia skóry i spopielenia kości. Mimowolnie otworzyłam usta i wrzasnęłam, ale usłyszałam tylko bulgot i zobaczyłam bąbelki sunące ku powierzchni.
CZYTASZ
Akuma Hanta: Kuroshitsuji
FanficHrabia Aloisy Trancy zginął, a Ciel Phantomhive odszedł wraz ze swoim wiernym lokajem, Sebastianem Michaelisem. Okazuje się, że i oni zginęli, ale... Jaka jest prawda? Co tak naprawdę wie książę Walii i następca brytyjskiego tronu Edward Koburg, że...