Opowieść o Noah's Circus Ark

2K 161 18
                                    

Długo myślałam nad słowami Sebastiana. Właściwie to całą noc. Wierciłam się w łóżku, przewracając z boku na bok, wierzgając nogami i okręcając poduszkę to na jedną, to na drugą stronę - byleby była przyjemnie chłodna.  Czegokolwiek bym nie zrobiła: nie liczyła baranów, nie osłaniała oczu dłonią, nie przybierała coraz dziwniejszych pozycji, sen nie chciał przyjść.

Słowa Michaelisa rozbrzmiewały w mojej głowie i odbijały się echem, żeby wrócić ze spotęgowanym efektem. Laevatein - miecz demonów dorównujący kosom żniwiarzy. Artefakt mogący zakończyć istnienie każdego stworzenia począwszy od anioła a skończywszy na demonie. Obiekt pożądania i narzędzie mogące umożliwić Sebastianowi uwolnienie się od kontraktu z Phantomhivem... Szkoda tylko, że klinga zalegała na dnie wód otaczających Wyspę Demonów, gdzie została użyta po raz ostatni w celu zabicia innego, pajęczego demona.

Blady blask księżyca padł na moją umęczoną  twarz. Usiadłam. Skrzywiłam się i potarłam spocone czoło. Jak niby miałam ją odzyskać? Ja, Grell i przeklęty Snake? Jak niby mieliśmy spenetrować dno, gdzie na pewno czaiły się pobratymcy Michaelisa? Poza tym, jeżeli nawet nam się uda, nie miałam pojęcia w jaki sposób przekazać ostrze Sebastianowi. Ciel też pożądał Laevatein'a i...

Drgnęłam. Spojrzałam na srebrną tarczę zawieszoną na granatowym niebie. Firanka falowała delikatnie przypominając ducha. Przejechałam opuszkami palców po drżącej wardze. Na palcach zobaczyłam karmazynowy poblask bijący od roziskrzonych oczu. Ja... Ja również pożądałam Laevatein'a... Mogłabym wyrwać duszę Ogilvie z łapsk Phantomhive'a... Mogłabym... Mogłabym... Oblizałam usta. Zerknęłam na poduszkę, pod którą spoczywały przykryte prześcieradłem nożyczki od Grella. Miałabym dwie niesamowicie potężne bronie. Nawet gdyby ktoś spróbował odebrać mi pierwszą, mogłabym go zaskoczyć atakiem niepozornej kosy śmierci.

- Co się ze mną dzieje? - wyszeptałam, unosząc dłoń na wysokość oczy. Czerwony poblask stawał się coraz słabszy, ale sam fakt, że się pojawił budził mój niepokój. - Udało się wam - przyznałam cichutko .

Tak. Michaelis i Phantomhive osiągnęli to, co chcieli. Obudzili we mnie krew demona. Krew, którą tak pieczołowicie trzymano w ukryciu i poskramiano. Krew, która już nie zaśnie... Uśmiechnęłam się gorzko. Może i mogłabym spróbować ją okiełznać, może nie było za późno, ale... Nie chciałam. Czułam przepływającą przeze mnie siłę, widziałam jak dalece rozwinęła się moja siła, szybkość i zwinność, a to był dopiero początek. Poza tym...

Wyślizgnęłam się z łóżka i podeszłam do ozdobnego zwierciadła. Przyjrzałam się uważnie swojemu odbiciu. Uniknęłabym starości... Oszukałabym czas...

Wzdrygnęłam się. Od kiedy myślałam tak płytkimi kategoriami? Moim życiowym celem było gromadzenie wiedzy o demonach i potworach, żeby je efektywnie zabijać! Nigdy nie skupiałam się na swoich pragnieniach i wyimaginowanych potrzebach typowych dla osób o wysokim statusie społecznym... A teraz?

Opadłam na podłogę. Nie mogłam oderwać oczu od swojego odbicia. Siedziałam tak i gapiłam się w lustro. Ale zamiast swoich oczu widziałam rozjarzone, wygłodniałe spojrzenie Michaelisa...

 Ale zamiast swoich oczu widziałam rozjarzone, wygłodniałe spojrzenie Michaelisa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Akuma Hanta: KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz