Rozdział 3

2.4K 126 0
                                    

  Krasnoludy poszły spać. Na warcie zostali tylko Kili, Fili, półśpiący Thorin, włamywacz, ja oraz Balin. Z oddali dobiegło nas wycie wilków i straszne okrzyki.
  - Co to było?- Bilbo do nas przybiegł.
  - Orkowie- odpowiedział mu Fili, który razem z bratem siedział przy ognisku w głębi jaskini.
  - Zarzynacze- kontynuował brunet.- Sporo ich w Dzikich Krajach. Atakują tuż przed świtem. Szybko, cicho i bardzo krwawo.
  Hobbit spojrzał na nich z przestrachem. Bracia spojrzeli po sobie i zaśmiali się cicho. Wymownie zerknęłam na rozbudzonego Thorina.
  - Myślicie, że to zabawa?- spytał ich surowo.- Waszym zdaniem atak orków to żart?
  - Wcale tak nie myślimy- odpowiedzieli cicho.
  - W ogóle nie myślicie- warknął, idąc w stronę skarpy.- Nie znacie tego świata!
  - Nie przejmujcie się nim- powiedział Balin, podchodząc bliżej.- Thorin ma powody, i to poważne, by nienawidzić orków. Gdy smok przejął Erebor, Thrain, ojciec Thorina, próbował odzyskać dawne królestwo krasnoludów...
  - Morię- dokończyłam.
  - Ale nasz wróg dotarł tam pierwszy- opowiadał dalej.- Morię zaatakowała wielka armia orków. Dowodził nimi najgorszy i najpotężniejszy z nich: Azog Plugawy.
  - Blady Ork z Gundabadu- syknęłam z odrazą, ku zdumieniu Thorina.- Znam go.
  - Przysiągł on zetrzeć w proch ród Durina.- Balin ciągnął dalej.- Najpierw ściął głowę królowi... Thrain oszalał z rozpaczy. Zniknął, został porwany lub zginął. Nikt nie wie...
  - Zginął- przerwałam mu po raz trzeci.- Dobranoc!
  Udałam się do środka groty i próbowałam zapomnieć, ale nic to nie dało. Ciągle znałam tę historię i nie mogłam sobie wybaczyć...

LivienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz