Eleanor.

70 9 1
                                    

Słyszę śmiech Mii, ale dochodzi jakby z daleka. Też próbuję się uśmiechnąć, ale kąciki moich ust są ciężkie. Czuję się, jakbym stała w wielkiej bańce, która tłumi dźwięki i rozmazuje obraz. Rozglądam się i widzę, że dziewczyna porusza ustami, ale nic nie słyszę. Cisza, która mnie otacza, nie jest po prostu ciszą, która panuje w pokoju nocą, kiedy możesz usłyszeć czyjś oddech z drugiego pokoju. Cisza w środku bańki napiera na mnie, pulsuje, przyciska do podłogi i nie pozwala oddychać. Szeroko otwieram usta, próbując złapać oddech, ale ona wkrada się do moich płuc. Moje powieki opadają, widzę tylko zamykająca się wokół mnie ciemność. Ostatnią rzeczą, jaką widzę przed zanurzeniem się w niej są jasnobrązowe oczy i niebieskie loki.
Mia, przepraszam!-krzyczę, ale nie słyszę swojego głosu i mam wrażenie, że ona też nie.
Umarłam?

***

Słyszę pikanie i szum sprzętów, które są do mnie przyłączone rurkami. Otwieram oczy i widzę ten sam obraz, co ostatnio-niebieskie loki, okrągłe okulary i piegi na bladej skórze. Jasnobrązowe oczy noszą ślady troski, tak samo jak lekko uchylone wargi.
-M..-próbuję powiedzieć, ale z mojego gardła wydobywa się coś bardziej podobnego do skrzeku, więc chrząkam i próbuję jeszcze raz.
-Mia.
Kąciki ust dziewczyny unoszą się, jednak oczy pozostają smutne.
-Po zemdleniu i obudzeniu się 12 godzin później nic bardziej kreatywnego nie przychodzi ci do głowy?-rzuca dziewczyna, poszerzając uśmiech.
Najpierw śmieję się razem z nią, ale potem dociera do mnie, co powiedziała.
12 godzin?
-Siedziałaś tu cały czas?

Ponad niebemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz