Nazywam się Lily, Lily Collins. Mam 17 lat i jestem zwykłą nastolatką wychowującą się w Perth wraz z matką Alice oraz ojcem Shane, ale przejdźmy do początku.
***
-Ljuk ciekaj!- biegłam ile sił w nogach aby dogonić mojego najlepszego przyjaciela.
-Lily nie możesz ze mną iść!- przystanął na chwilę.
-Dlaciego ?- zapytałam smutna.
-Muszę iść już do domu, przyjdę jutro obiecuję, będę tęsknił pa- przytulił mnie mocno i odszedł.
Codziennie żegnaliśmy się ten sam sposób, ponieważ nie chciałam rozstawać się z nim na krok. Dzień w dzień obiecywał mi, że wróci co było naprawdę kochane jak na pięciolatka.
***
*9-10 lat*
-Luke?- zaczęłam niepewnie.
-Tak?- zapytał patrząc mi prosto w oczy.
-Już zawsze będziemy się przyjaźnić prawda?- spojrzałam na piękny błękit jego tęczówek.
-Zawsze razem, pamiętaj- złapał mój mały palec swoim i tak oto spędziliśmy całą noc pod gwiazdami.
***
*15-16 lat*
-Wiem, że nie powinnam tego mówić ale Luke, zakochałam się w Tobie.- mój wzrok powędrował w dół wpajając się w zieloną trawę.
-Lily..obiecuję Ci, że jutro przyjdę.- odszedł.
To był dzień, właściwie to wieczór kiedy ostatni raz zobaczyłam Luke'a Hemmings'a, miłość mojego życia. Nie żeby było mi smutno dla sprostowania dość lekko to przyjęłam tylko kilka blizn na moich nadgarstkach, depresja oraz totalne zamknięcie się w samej sobie. Nie wiedziałam gdzie wyjechał, co było powodem jego przeprowadzki, o niczym nie miałam pojęcia. No cóż tak jak już wspomniałam, miłość mojego życia odeszła dokładnie dwa lata temu, a ja jakoś daję radę wiązać koniec z końcem jednak nie mogę powiedzieć, że tak było od samego początku. Teraz moje życie jest inne, Hemmings stracił mnie na zawsze. Mam chłopaka o trzy lata starszego, nazywa się Oliver (jpg w mediach). Uczę się na jednej z najlepszej uczelni w Australii. Moi rodzice sporo zarabiają dlatego prowadzimy dogodne życie. Jednym zdaniem, mam wszystko o czym inni mogą tylko pomarzyć. Ah no tak.. nie mam przyjaciół, ponieważ nie ufam ludziom, wyjątkiem były dwie osoby Luke i Oliver.
***
- Mamo widziałaś gdzieś moje białe vansy?!- zdecydowanie jestem za leniwa żeby je poszukać.
-Jezu Lily nie możesz poszukać w swojej szafie?!- właśnie o to mi chodziło.
-Za chwilę wychodzę, a muszę się jeszcze pomalować!- odparłam nie schodząc na dół.
- Urwę Ci kiedyś głowę przysięgam !- Też Cię kocham mamo! -krzyknęłam zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć.
Pomalowałam jeszcze rzęsy i zeszłam do salonu aby ubrać buty, które wcześniej przygotowała mi mama. Odziałam się w zwykły biały t-shirt oraz proste czarne rurki. Lubię prostotę, więc na to stawiam przy swoich stylizacjach. Moje długie brązowe loki swobodnie opadały na ramiona tworząc spójną całość ze strojem.
-Idę do Olivera, wrócę po 23 okej?- zapytałam.
-Dobrze tylko wróć taksówką- powiedziała, więc uznając to za zgodę wyszłam z domu.
Mój tata pracuje we własnej firmie jako szef ma dużo obowiązków, co równa się z tym, że wyjeżdża o piątej, a wraca nawet po dwunastej w nocy. Moja mama zaś większość pracy wykonuje w domu, tylko trzy razy w tygodniu musi jechać do biura.
***
-Hej Oliver- przywitałam się z moim chłopakiem czułym pocałunkiem w usta.
-Hej Lily- odpowiedział z uśmiechem oddając mój pocałunek.
-Co robimy?- zapytałam.
-Może pójdziemy do wesołego miasteczka, a potem na basen ?- pstryknął palcami i zrobił coś w stylu pistoletu.
-Jasne!!- wykrzyczałam na cały dom.
***
-Było niesamowicie! Najlepsza była ta karuzela no wiesz.. ta co robiła tak i tak, a potem tak i tak..albo nie najlepsza była wata cukrowa ale nie ta mała, ta ogromna!- z szerokim uśmiechem na twarzy żywo wyrzucałam ręce do góry i w dół tak, że wszyscy ludzie zwracali na nas uwagę i patrzyli na nas jak na wariatów, ale gdzieś w tle można było usłyszeć "To naprawdę urocze", "ooo jak słodko".
-Haahhaha, spokojnie Lil, to tylko park rozrywki.- złożył delikatny pocałunek na czubku mojej głowy.
-Spokojnie!? O nie nie, to było NIESAMOWITE!- zaczęłam krzyczeć, a Oliver całując mnie uświadomił mi jak głośno byłam.
***
-Oli?- zapytałam leżąc na jego klatce piersiowej.
-Hymm?- chyba zasypiał, no trudno.
-Która godzina?- zapytałam.
-Po pierwszej- odpowiedział ze spokojem w głosie.
-Co?! Ja miałam być o 23 w domu! Gdzie jest mój telefon?!- wpadłam w panikę, ponieważ pewnie moi rodzice się martwili.
-Tutaj.- podał mi mojego Iphone'a 6s.
***
-Mamo słuchaj ja jestem u Olivera zostanę u niego na noc bo jest już późno a zasnęliśmy.-powiedziałam jak najszybciej potrafiłam.
-Spokojnie, dobranoc.- potem usłyszałam już tylko pikanie telefonu. -Cholera rozładowany- westchnęłam.
***
Poszłam wziąć ciepłą kąpiel i położyłam się obok mojego cudownego chłopaka. Zasnęłam.
CZYTASZ
You Lost Me
FanfictionPrzyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. On odciął mi moje skrzydła wraz ze swoim odejściem uniemożliwiając mi chociażby unieść się nad ziemią. Kiedy Cię spotkam powiem "You Lost Me".