Lily obudziły promienie słoneczne, które wdzierały się przez rolety padając wprost na jej śniadą cerę. Przekręciła się na bok, a gdy zauważyła śpiącego blondyna obok siebie pod wpływem przyjemnych wspomnień, na jej twarzy pojawił się niewielki uśmiech. Postanowiła przygotować dla ich dwójki śniadanie lecz Luke w ostatniej chwili chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie zamykając w szczelnym uścisku. Popatrzyła mu prosto w oczy i delikatnie musnęła swoimi miękkimi ustami jego ciepłe wargi, na co chłopak szeroko uśmiechnął się do niej.
- Nie pozwól mi Ciebie stracić- powiedział posyłając brunetce delikatny uśmiech, ale w jego oczach można było dostrzec przerażenie.
Bał się myśli, że mógłby kiedykolwiek zostać bez niej. Teraz gdy cały swój świat trzymał w ramionach śmiało można było nazwać go najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Po upływie około trzydziestu minut Luke oraz Lily zasiedli razem do stołu aby zjeść śniadanie przygotowane chwilę wcześniej. Nie mogli przestać się śmiać, cały ranek rozmawiali, zapomnieli o tym, że dzisiaj jest dzień w którym Ashton zazwyczaj odwiedza dziewczynę. Rozmowę przerwał im Irwin, który wszedł do mieszkania Collins witając się radośnie. Nie spodziewał się, iż został oszukany przez swoich najlepszych przyjaciół. Wszyscy prowadzili zaciekłą dyskusję na temat ostatniego odcinka ich ulubionego serialu "Mr Robot". Byli tak pochłonięci rozmową, że nie zauważyli upływającego czasu. W pewnej chwili Collins zwróciła uwagę chłopcom:
-Chłopaki, nie miejcie mi tego za złe ale miałam dość ciężka noc -uśmiechnęła się pod wpływem powracających wspomnień- także chciałabym prosić Was o to abyście opuścili mój dom.- spojrzała na nich niepewnie jednocześnie pokazując swoją dłonią na drzwi wyjściowe. Nie chciała być niemiła, ale potrzebowała zostać sama ze swoimi napływającymi myślami, które uderzały w nią z niepowtarzalną siłą.
Lily została sama, czuła się źle z tym, że okłamuje Ashtona, ale zarazem nie widziała innego wyjścia z tak trudnej dla niej sytuacji. Dziewczyna była zagubiona, dlatego też postanowiła się przespać i czekać na lepsze jutro. Musiała wybrać między dwoma naprawdę wspaniałymi osobami. Z całej siły pragnęła cofnąć czas.Luke wrócił do domu szczęśliwy jak nigdy, jednak nie mógł być pewien co będzie dalej. Całe jego ciało było opanowane przez strach, obawiał się najgorszego- utraty jej, utraty miłości swojego życia, nie potrafił nawet pomyśleć jakby się czuł, gdyby nie byłoby Lily przy nim. Jeszcze nigdy nie darzył nikogo tak mocnym uczuciem, był gotów skoczyć za nią w ogień, poświęcić się dla jej dobra, twierdził, że miłość wymaga poświęceń. Postanowił wrócić do niej, zamknął drzwi na klucz i wyszedł. Padał deszcz, Luke nie poddał się. Gdy był już na miejscu po cichu otworzył drzwi od jej domu. W myślach przeklął Collins za zostawienie otwartego mieszkania. Wtedy ujrzał ją, spała na kanapie w salonie. Nie miał serca jej budzić, usiadł obok niej i czekał, obserwował ją.
Miłość, tak wielu z nas boi się tego uczucia, czujemy strach gdy jesteśmy kochani. Większość nie ma pojęcia co to zakochanie, unika tego, co mogłoby być niekorzystne dla jego stanu psychicznego, ale przecież nikt nie twierdził, że przywiązanie do kogoś jest łatwe. Często trafiamy na nieodpowiednie osoby następnie obawiamy się najgorszego. Świat nie jest tak piękny jak nam się wydaję, ale jedno jest pewne, każdy wiek podlega miłości.
Dzisiaj nieco krótszy rozdział, przepraszam. Miłego czytania <3
CZYTASZ
You Lost Me
FanfictionPrzyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. On odciął mi moje skrzydła wraz ze swoim odejściem uniemożliwiając mi chociażby unieść się nad ziemią. Kiedy Cię spotkam powiem "You Lost Me".