Życie polega na podejmowaniu decyzji tych łatwych i tych trudnych. Zawsze jest jakieś wyjście po prostu czasami wybieramy źle i żałujemy tego przez całe życie. Ale czy jakikolwiek sens ma wspominania czegoś co niekoniecznie chcemy pamiętać ? Może i wiele łatwiej byłoby zapomnieć o wszystkim i ruszyć dalej ze swoim życiem? Jedni zamykają oczy a drudzy otwierają.
***
Wakacje są moją miłością życia, mogę wstawać o której chcę i nie muszę się martwić o zadania domowe oraz sprawdziany. Obudziłam się za piętnaście dwunasta i naprawdę po raz pierwszy od dwóch tygodni czułam, że się wyspałam. Pośpiesznie zjadłam płatki i wyszłam na miasto. Sama. Tak jak wspomniałam nie mam dużo znajomych i jakoś nie miałam ochoty spędzać tego dnia w czyimś towarzystwie, więc wybrałam się samotnie na małe szaleństwo zakupowe.
***
Wychodząc z przymierzalni jakiejś sieciówki wpadałam na jakiegoś chłopaka.
-Przepraszam.- powiedziałam zakłopotana.
-Łoo nic się nie stało- odpowiedział ze śmiechem.
Skąd znałam ten głos? Nie patrząc na mojego "słupa" ruszyłam dalej przed siebie. Powiedział, że nic się nie stało to po co miałam tam stać jak głupi osioł i się ośmieszać ? No właśnie dlatego z gracją pingwina skierowałam się w swoją stronę.
-Poczekaj!- zawołał.
-Czego?- odwróciłam się kiedy chłopak złapał mnie za ramię.
-Jestem Kevin.- powiedział.
-No świetnie Kevin ale sory muszę już iść.- próbowałam go jakoś spławić ale on nie dawał za wygraną.
-Nie, znaczy słuchaj.. Dasz się zaprosić na kawę?- zapytał.
-Nie piję kawy.- skłamałam patrząc w podłogę.
-To herbatę ?- znowu zadał mi pytanie.
-Nope.- odpowiedziałam.
-Dlaczego?- serio Kevin serio?
-Mój chłopak czeka na mnie w samochodzie, cześć.- uśmiechnęłam się zwycięsko i ponownie skierowałam się w stronę wyjścia ogromnej galerii w której się znajdywałam.
Oczywiste jest to, że Oliver nawet nie wiedział, że jadę na zakupy więc niemożliwe było by to, że czekał na mnie w samochodzie.
A jednak..
Skąd on się tu wziął? Nie wiem, nie wiem ale wiem, że ze mną nie będzie dobrze.
***
Nikogo u mnie w domu nie ma więc nic nie przeszkadzało Oliverowi aby ze złości trzasnąć drzwiami wejściowymi.
-Ile razy Ci mówiłem ?!- zaczął krzyczeć.
-Mówiłeś co ?- udawałam głupią, nie to, że taka byłam ale miałam dość jego wiecznych pretensji o byle co.
-Żebyś sama nie jeździła do miasta !- Oho panna obrażalska mu się załączyła.
-Tak, tak wybacz ale ja idę się kąpać i wychodzę- rzuciłam w jego stronę i poszłam do łazienki.
Nalałam pełną wannę gorącej wody i myśląc, że Oli już poszedł pozwoliłam sobie na chwile relaksu. Zamykając oczy usłyszałam jego głos.
-Gdzie wychodzisz i z kim?- był już trochę spokojniejszy.
-Nieważne.- odpowiedziałam dość ostro.
-Mów kurwa!!- jezu serio.. jemu to marchew wsadzić do japy żeby się zamknął.
Wyśmiałam go, a potem usłyszałam już tylko trzask drzwi.
***
Owinęłam mokre ciało ręcznikiem i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie mogę się poruszać gdyż moje ręce są na ścianie.
-Teraz mi powiesz ?- posłał mi głupi uśmiech.
-Puść mnie to boli- powiedziałam błagalnym głosem.
-Jeszcze czego, frytki chcesz do tego?- śmiał mi się prosto w twarz.
-A daj- powiedziałam, ale już chwile później tego żałowałam czując jego dłoń na moim policzku.- Chory jesteś ?!- wykrzyczałam.
-Naucz się ładniej odnosić- prychnęłam i podjęłam próbę uwolnienia się.
-Naprawdę jesteś na tyle głupia?- ponownie na jego twarzy zawidniał chamski uśmiech.- Aż mi przykro -dodał.
CZYTASZ
You Lost Me
FanfictionPrzyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. On odciął mi moje skrzydła wraz ze swoim odejściem uniemożliwiając mi chociażby unieść się nad ziemią. Kiedy Cię spotkam powiem "You Lost Me".