Siedzieliśmy na jedym z wielu drzew. Opowiadaliśmy sobie historię z życia, uwielbialiśmy to robić było to jedno z naszych ulubionych zajęć. Dużo czasu spędzaliśmy na spacerach bądź po prostu w domu, ważne, że razem. Raz pamiętam wspinaliśmy się na drzewo gdy nagle noga zsunęła mi się z gałęzi na której właśnie stałam i spadłam na miękki dywan z mchu. Luke był przerażony i od tej pory nie pozwalał mi wchodzić na jakiekolwiek drzewa. Zawsze był opiekuńczy i kochany.
***
Staliśmy w drzwiach. Żadne z nas nie wiedziało co tak właściwie ma zrobić w tej sytuacji, więc patrzyłam na moje stopy.
-Um..Lily..-zaczął.
-Tak tak wiem..wejdź..Y..proszę- ustąpiłam miejsca blondynowi.
-Wiesz tak trochę nie o to mi chodziło..powiedziałem Ci właśnie, że Cię kochałem..ale..ale teraz..mam dziewczynę i bardzo..-mówił.-Rozumiem- szybko sprostowałam na co on posłał mi słaby uśmiech.Usiedliśmy na kanapie,gdzie jeszcze przed chwilą oglądałam seriale. Luke zerknął na mojego laptop, który znajdował się na stoliku do kawy. Patrzyłam się na niego dopóki nie zdałam sobie sprawy z tego, że może wyglądać to trochę dziwnie, więc ściana była nowym punktem moich rozmyślań. Między nami była totalna cisza, a ja nie za bardzo wiedziałam jak ją przerwać. Mam tyle pytań, ale wiem, że nadejdzie czas kiedy dowiem się wszystkiego.
-Masz może sok?- zapytał.
-Pomarańczowy może być?- tym razem to ja zapytałam, a kiedy ujrzałam kiwnięcie, które wskazywało na to, że sok pomarańczowy będzie zadowalający, skierowałam się do kuchni po napój.
-Trzymaj.- wręczyłam chłopakowi szklane z pomarańczową cieczą.
-Dzięki- odpowiedział i skupił się na wypijaniu zawartości szkła.
-No więc, co sprowadza Cię do Perth?- podniosłam do góry brwi dając znak chłopakowi, aby zaczął mówić.
-Przyjechałem do Ciebie- widziałam po jego zakłopotanym spojrzeniu, że nie mówił prawdy.
-Yhym..przyjechałeś do mnie, tylko, że tam masz swoją jak Ty to powiedziałeś drugą połówkę, którą kochasz i rodziców i wszytko, czy to nie jest trochę egoistyczne myślenie?- chyba zadaję za dużo pytań, ale naprawdę zaintrygowała mnie jego wypowiedz.
-Słuchaj..planuje zakupić tutaj mieszkanie, sprowadzić rodziców z powrotem do miasta i zamieszkać z moją dziewczyną, blisko Ciebie, abyś już nigdy nie musiała przeżywać mojej straty.-powiedział uśmiechając się od ucha do ucha.
-Luke..ale ja już przeżyłam Twoją stratę, nie wiem czy jestem gotowa aby znowu zaczynać wszystko od początku i patrzeć, patrzeć na to wszytko..-tak bardzo chciałam mu powiedzieć, że go kocham, że boli mnie wszytko co mówi.
-Ja wiem, nie wynagrodzę Ci mojej nieobecności niczym, ale chcę żebyś była szczęśliwa teraz..-spojrzał prosto w moje oczy.
Nie mogłam tego dłużej słuchać, uśmiechnęłam się smutno do chłopaka i odprowadziłam go do drzwi. Musiałam to wszytko przemyśleć. Dużo przez te kilka ostatnich dni się działo i jak na razie to wszytko mnie przerasta. Przydałby się dawny Luke.
*Luke*
Zadowolony z mojego postępu wracałem do hotelu w których do jutra się znajduję. Znalazłem duży dom dwie ulice dalej od Lily. Jeszcze jej tego nie powiedziałem, ma to być niespodzianką. Tęsknie za moją kochaną, więc postanowiłem do niej zadzwonić;
-Hej skarbie- powiedziałem.
-Cześć słońce, kiedy wracasz?- zapytała.
-Arz..ja nie wracam..-starałem brzmieć radośnie.
-Jak to ?!
-Słuchaj..zamieszkamy tutaj razem !!- miałem nadzieję, że ucieszy się z tej wiadomości.
-Takkkkkk!!!!!
***
*Ashton*
Są wakacje, więc wraz z chłopakami postanowiliśmy odwiedzić naszą małą perełkę Lily. Dawno się nie widzieliśmy, a tak bardzo za nią tęsknimy. Kiedy przestała rozmawiać z Lukiem od nas również się odsunęła. Mam nadzieję, że ciepło przyjmie nas pod swój dach i spędzimy razem cudowne dwa tygodnie.
-Chłopaki macie wszystko?!- krzyczałem na cały dom.
-Taaak!!- usłyszałem, więc spokojny zacząłem pakować swoje walizki do naszego samochodu.
Perth widzimy się już jutro
Co myślicie o tym wszystkim? Mam nadzieję, że spodobał Wam się ten rozdział <3

CZYTASZ
You Lost Me
FanfictionPrzyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. On odciął mi moje skrzydła wraz ze swoim odejściem uniemożliwiając mi chociażby unieść się nad ziemią. Kiedy Cię spotkam powiem "You Lost Me".