-Luke poczekaj!- zawołałam.
-No?- zapytał.
-Miej to zawsze przy sobie.- powiedziałam wręczając chłopakowi czarny rzemyk z gitarą, miałam taki sam tylko na moim widniały skrzypce. Były to instrumenty na których graliśmy.
-Obiecuje mieć to zawsze przy sobie Lily.- pocałował mnie delikatnie w czoło i poszedł do domu.
Kochałam to w jaki sposób się ze mną obchodził był delikatny, opiekuńczy ale i denerwujący kiedy zachowywał się jak starszy brat. Powoli odwracając się na pięcie skierowałam się do mojego miejsca zamieszkania. Położyłam się pod ciepła kołderką I odpłynęłam.***
Poprzez poranne słońce zostałam zmuszona do otworzenia moich brązowych oczu. Słoneczne promienie wdzierały się przez niestarannie opuszczone rolety przez co w pokoju było coraz jaśniej. Odwróciłam się na drugi bok aby przytulić się do Olivera, ale go nie było. Dłuższą chwilę zastanawiałam się gdzie może być ale bądź co bądź postanowiłam poczekać na niego w łóżku. Nie myliłam się, dosłownie po 10 minutach mój kochany chłopak przyszedł z pięknie pachnącym śniadaniem.
-Hej moja najdroższa- dał mi całusa.
- Już mnie wyceniasz?!- zaczęliśmy się śmiać i przeszliśmy do konsumowania posiłku.
Kiedy już skończyliśmy jeść poszłam wziąć prysznic i przebrałam się w czyste ubrania.
- Gdzie dzisiaj idziemy?- do moich uszu dotarł przyjemny dźwięk męskiego głosu.
-Wiesz co..dzisiaj raczej nigdzie, muszę jak najszybciej wracać do domu i pomóc trochę w rodzinnych obowiązkach.- powiedziałam.
-No okej to może Cię odwiozę?- zapytał.
-Nie..przejdę się to 20 minut drogi..- odparłam.
-No okej jak uważasz-odpowiedział i zniknął za drzwiami od łazienki.
Nie rozmawiając więcej z Oliverem wyszłam z jego domu i kierowałam się w stronę mojego mieszkania. Wiedziałam, że jest na mnie zły. Zawsze się wścieka kiedy coś idzie nie po jego myśli, ale i tak jest kochany. Każdy człowiek ma swoje wady i zalety. Nim zdążyłam rozplątać moje słuchawki i podpiąć je do telefonu znalazłam się pod domem. Otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg budynku. Zdejmując buty przywitałam się z rodzicami. Ten urok niedziel gdy wszyscy są w domu.
-I jak było?- mama wzięła mnie na bok.
-Nie do końca wiem o co Ci chodzi.- powiedziałam marszcząc przy tym brwi.
-Nie udawaj- skarciła mnie palcem.
-Mamo my spaliśmy.- powiedziałam stanowczo ale zarazem łagodnie.
-Lily proszę Cię, jestem Twoją matką- powiedziała.
-A co mam zmyślać czy o co Ci teraz chodzi ?! Wróciliśmy z wesołego miasteczka i zmęczeni zasnęliśmy na kanapie, przebudziłam się, zadzwoniłam do Ciebie, że zostaje u Oliviera na noc i poszliśmy dalej spać- uniosłam głos.
-No dobrze, spokojnie- podniosła ręce w geście obronnym.
- Jakbyś zauważyła, próbowałam wytłumaczyć Tobie na spokojnie- rzuciłam ręcznikiem którym wycierałam ręce i poszłam do mojego pokoju.
Nie wiem dlaczego moi rodzice są tacy ciekawscy. Zmęczona wczorajszym dniem ponownie zasnelam.***
Leżałam na łące z blondynem o niebieskich oczach. Dlaczego byliśmy tak blisko? Nie wiem, ale wyglądał mi na kogoś znajomego. Po chwili zastanowień zdałam sobie sprawę z tego, że to był Hemmings. Pamiętam ten dzień jak dzisiaj. Leżeliśmy na wcześniej wspomnianej łące dokoła było pełno kwiatów, a trawa służyła za piękny miękki dywan. Patrzyliśmy sobie w oczy ale żadne z nas nie było w stanie się odezwać była to tylko nasza chwila i wszystko inne nie miało znaczenia. Uwielbiałam czas, który spędzaliśmy razem. Luke był zupełnie inni niż nasi rówieśnicy, potrafił się wygłupiać ale kiedy trzeba było zachowywał powagę. Z perspektywy czasu myliłam się co do niego. Myślałam, że będzie zawsze ale każdy kiedyś odchodzi i nawet najbardziej znaczące obietnice nie zostają dotrzymane. Taki jest świat i takie są realia tego świata. Powracając, zrobiliśmy piknik i opowiadaliśmy sobie śmieszne sytuacje, które kiedyś nas spotkały. W końcu nastał wieczór, a ja musiałam wracać do domu. Luke zatrzymał mnie oplatając moją dłoń swoją i przybliżył swoje wargi do moich zimnych ust. W tak bardzo oczekiwanym momencie zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że natychmiast mam wracać do domu, nie powiem moi rodzice mają świetne wyczucie czasu.
Jak już wiecie bądź jeszcze nie, pracuje nad ostatnim rozdziałem Beside You, czyli zakończeniem tej opowieści. Planuje napisać kolejną część z dalszymi losami bohaterów.
Co do You Lost Me , rozdziały będę starała się wstawiać dwa razy w tygodniu.
Liczę na gwiazdki bo to naprawdę mega wsparcie ! 💫
CZYTASZ
You Lost Me
FanficPrzyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. On odciął mi moje skrzydła wraz ze swoim odejściem uniemożliwiając mi chociażby unieść się nad ziemią. Kiedy Cię spotkam powiem "You Lost Me".