Rozdział 9

832 43 4
                                    


Nie.- powiedziałam. Jo przestał się cieszyć. I odwrócił się do mnie. Po jego minie wiedziałam, że pożałuje tych słów.
-Co ty powiedziałaś?-rzekł
-Nie zrobię tego.- jego wszystkie mięśnie napięły się najmocniej jak tylko mogły.
-Pożałujesz. Tych. Słów.

**************************

Z tylnej kieszeni wyciągnął spluwę. Przemierzył dzielącą nas odległość, dwoma krokami. Chwycił mnie z tyłu za włosy i pociągnął do góry. Przybliżył swoją twarz do mojej i wyszeptał spokojnym i opanowanym głosem.

-Zrobisz teraz to co do ciebie należy, a jeśli będzie wszystko ok to może kara cię ominie.- i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Stałam tam sparaliżowana.Gregory rzucił we mnie jakieś czerwone "łachy" i razem z Marcus'em także wyszli z pomieszczenia, wcześniej mówiąc że mam 10 min. Nie przebiorę się w to nie ma mowy. Usiadłam na łóżku i myślałam. Co ja zrobię. Wiem. Może wyjdę po cichaczu. Nikt mnie zauważy i ucieknę. Tak to jest dobry pomysł. Powoli udałam się w stronę drzwi wyjściowych. Chwyciłam za klamkę i otwarłam je, a przede mną pojawił się młody mężczyzna wysoki brunet i brązowych oczach, lekko umięśniony.

-Hej- powiedział chwytając mnie za rękę.- Jakaś ty piękna.- zaczął mnie całować, wpychając do pokoju. Kurde chociaż raz w życiu nie może mi się coś udać? Zaczął ściągać mi bluzkę. Następnie ściągnął swoje spodnie i bokserki. Gestem pokazałbym chwyciła jego "przyjaciela". Nie chętnie zrobiłam to. Pochylił się nade mną

-Weź go do buzi, maleńka.- wyszeptał mi do ucha. Zamknęłam oczy i..... jak ja mogłam to zrobić. Ugryzłam jego członka, gdy uświadomiłam sobie co zrobiłam, zerwałam się na równe nogi i pobiegłam ile sił w nogach w kierunku drzwi. Facet strasznie wrzeszczał i wił się z ból, więc zaraz mógł ktoś tu wejść. Chwyciłam jakąś pierwszą lepszą rzecz, którą okazała się czarna bluza. Brakowało mi tylko z pół metra do drzwi gdy nagle się otworzyły. W ich stanął Marcus. Spojrzał na mnie, a potem do środka, gdzie brunet wił się z bólu. Skorzystałam z okazji i kopnęłam Mulata w krocze. Chwycił się w owe miejsce i zaklną pod nosem. Przeskoczyłam przez niego i pobiegłam w stronę drzwi wejściowych. Tylko one dzieliły mnie od wolności. Niestety nie dobiegłam do nich. Dlaczego? Ktoś chwycił mnie w pasie i podniósł do góry. Zaczęłam się wierzgać się we wszystkie strony ale nic to nie dawało. Coś ciężkiego uderzyło mnie w głowę i zapadła ciemność. Ocknęłam się w jakimś zimnym, ciemnym pomieszczeniu. Było mi strasznie zimno, ponieważ uwaga, uwaga. Wisiałam na łańcuchach. Dokładnie moje ręce były przywiązane do grubych łańcuchów. Cholernie wbijały mi się w skórę, rozcinając ją. Zaczęłam krzyczeć by ktoś mnie wypuścił, aż pojawił się Jo. Ta, głupia na co ja liczyłam? Ze przyjedzie książę na białym koniu i uratuje mnie i będziemy żyć długo i szczęśliwie? Ta chyba nie w tej bajce, księżniczko.

-Widzę, że nasza księżniczka(o ironio) się obudziła.- nie odezwałam się.- Byłaś bardzo nie grzeczna, ale wiesz co mam dla ciebie niespodziankę. Zobacz kto cię odwiedził- powiedział tym swoim niewinnym tonem. Drzwi otworzyły się a do środka wszedł Marcus, Gregory i.....Jessica! Była cala posiniaczona, brudna i miała pełno ran na twarzy i rękach. Jednym słowem wyglądała masakrycznie. Rzucili ją na ziemie, że wylądował przede mną.

-Co jej zrobiłeś idioto?!- krzyknęłam ze łzami w oczach.

-Nic po prostu musiała zapłacić, za nie trzymanie języka za zębami. Mam pomysł zagramy w grę. Będę mieć dwa pistolety za plecami. Jeden będzie naładowany do pełna, a drugi pusty. Wybierzesz, którym mam w nią szczelić Jeśli przeżyje nic jej nie zrobię, a jeśli nie to.... no cóż. Będziesz mieć ją na sumieniu.

-A co jeśli nie chce w to grać lub nie wybiorę żadnego?- spytałam zbyt pewna siebie.

-Wtedy ją zabije. To co gramy?- pokiwałam twierdząco głową. Jonathan schował dwie spluwy za siebie.

-Masz pół minuty.- rzekł Gregory, a Marcus zaczął odliczać. Spoglądałam to na Jessice, to na Jo. Nie wiedziałam co mam zrobić.

-Zostało ci 5 sekund, co wybierasz?- spytał szatyn

-Ja... wybieram... yyy....

-Pospiesz się

-No .... ten..... ja chce....Lewą.

-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.- rzekł i wyciągnął lewą rękę przed siebie celując w głowę dziewczyny. Wstrzymałam na chwile powietrze i czekałam na strzał. Cały świat jakby stanął.

-Jakieś ostatnie słowa kochanieńka?

-Tak. Smaż się w piekle dupku.- wysyczała i splunęła na ziemię. Jonathan pociągnął za spust i.....

Moim marzeniem jest WOLNOŚĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz