Mijały minuty, godziny, dni, a także tygodnie. Dokładnie dwa tygodnie minęły od czasu kiedy Will wyszedł z mojego pokoju, obiecując, że coś wymyśli. I co? Nie wrócił. Nie chciał. Narobił nadziej i znikł. Od tygodnia Jonathan znów kazał mi przyjmować "klientów". To było straszne, do czego oni mnie zmuszali. Było gdzieś po 22 siedziałam w kącie swojego pokoju i płakałam. Płakałam nad sobą, nad swoim gównianym życiem i nad tymże nie już nigdy nie zaznam szczęścia. Nagle ktoś wszedł do pokoju. To był on. Wrócił.
-E, kochana.Co jest?- spytał
-Myślałam że nie wrócisz
-Obiecałem. Słyszysz? Obiecałem. Ciii. Już nie płacz.- Wziął mnie w swoje ramiona i zaczął kołysać. Nie wiem ile czasu tak siedzieliśmy, ale wiem, że Will miał całą koszulkę mokrą. Ale leżałam tak dalej. W pewnym momencie odleciałam do krainy Morfeusza. Następnego dnia obudziłam się w swoim łóżku. Na moim biodrze czyjąś rękę. Pierwsza moja myśl to Jo. Następnie się trochę przeraziłam bo pomyślałam,że to któryś z klientów. Powoli odwróciłam się w drugą stronę. Odetchnęłam z ulgą gdy ujrzałam Will'a. Uśmiechnęłam się. Ostrożnie ściągnęłam jego rękę z siebie i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w .Gdy wyszłam. Mojego towarzysza już nie było. Zmartwiłam się. A może przyśniło mi się to. Jednak mój smutek nie trwał długo, ponieważ w drzwiach pojawił się Willam z tacą ze śniadaniem.
-Mam nadzieje, że jesteś głodna.- powiedział i podszedł do biurka. Usiadł na krześle, a ja natomiast usadowiłam się na stole. Zaczęliśmy konsumować posiłek w ciszy, która nie była krępująca. Była miła. Gdy skończyliśmy Will pociągnął mnie za rękę, tak że usiadłam mu na kolan.
-Chciałabyś się stąd wyrwać?- spytał szepcząc mi do ucha.
-Tak, zrobiłabym wszystko.
-A poszłabyś ze mną na randkę i zamieszkała byś u mnie?
-Ale je cię prawie nie znam.
-Dlatego zabieram cię na randkę.
-No dobrze, ale jak zmierzasz mnie stąd wyprowadzić.
-Normalnie. Dzięki temu.-powiedziała wyciągając dziwną metalową bransoletkę.
-Co to takiego?
-Nadajnik. Rozmawiałem z Jo i postawił dwa warunki. Jednym z nich jest własnie to.
-A drugim?
-To już nie powinno cię, martwić. Ważne, że wszystko już załatwione i już za chwilę będziesz mogła wyjść.-Zaczęłam skakać po całym pokoju jak szalona, śmiać się i wszystko inne.
-Nie ciesz się, za bardzo. Jedziesz tylko na tydzień, a później znowu tu wracasz.- Lodowaty głos Jonathana przytrafił mnie o dreszcze.
-Jak to tylko na tydzień?- spytałam, ale zamiast Jo odpowiedział mi Will
-No na razie na tydzień, a potem się zobaczy, a teraz leć się do spakować. Gdy miałam już wyjść z pokoju po walizkę, Jo chwycił mnie za rękę i przypiął do mnie to żelastwo. Następnie uśmiechnął się sztucznie i wyszedł z pomieszczenia. Jeszcze tylko spakować się i wyjdę stąd na cały tydzień:)
CZYTASZ
Moim marzeniem jest WOLNOŚĆ
Fanfiction(...) Skoczyć czy nie skoczyć. Muszę to skończyć. Półtora roku męki, bólu i cierpienia. gdybym wiedziała, że osoby, które kochałam, które darzyłam zaufaniem zranią mnie, doprowadzą do tego stanu to dawno bym... No właśnie co bym zrobiła. Uciekła? Ni...