Rozdział 15

65 5 3
                                    

Nie wiedziałam co zrobić, gdy wszyscy odwrócili się w moją stronę. Miałam 5 sekund zanim Jo zorientuje się że chce mu wukras klucze. To był impuls. Chwyciłam się mocno mężczyzn.
-Słabo mi-powiedziałam i zaczęłam udawać, że nogi uginaja się podemna.
Mężczyzna Chwycił mnie w locie. I położył delikatnie na ziemi. Ktoś zaczął wypraszac wszystkich z pokoju. Ktoś inny pootwieral okna. Nagle koło nas pojawił się doktor.
-Trzeba zabrać ja do szpitala. Płód się odkleil. Jeśli zaraz nie położy y jej na stole operacyjnym to dziecko umrze.
-Zrób to teraz. Tutaj!!! - krzyknął
-Nie mogę. Nie mam specjalistycznego sprzętu. Ona tutaj umrze - przekonywał dalej mężczyzna. Nastała cisza. Ktoś zaczął krzyczeć. Jakieś zamieszanie w innym pokoju. Nie mogłam się skupić na tym ponieważ w tym momencie odezwał się Jo.
-Dobrze, jedziemy. Ale ja jadę z wami.- czułam jak bierze mnie na ręce i z trudem wynosi z willi. Położył mnie z na tylnej kanapie samochodu. W tym momencie udalak że odzyskałam przytomność.
-Co, co się dzieje?
-Ciii skarbie, jedziemy do szpitala. Zaraz będzie po wszystkim. Już zawsze będziemy raz.... - nie dokończył. Mój lekarz, a zarazem mój bohater uderzył moje oprawce w tył głowy Łopata. Uderzenie musiało być silne, bo chłopak stracił przytomność. Odciągnąć jego ciało na bok i zamknął drzwi. Następnie szybko wszedł za kierownicę.
-Nie podnos się!! - krzyknął. W tym momencie usłyszałam strzały jedna z kul trafiła w tylnia szybę, rozbijajac ja. Zaczęłam krzyczeć lecz nie usłyszałam swojego głos. Przeszkodzi ni w tym wybuch. Odważyłam się podnieść i zobaczyć co się stało. Uwierzcie ale w zaawansowanej ciąży nie jest to łatwe. Gdy w końcu mi się udało. Zobaczyłam że cała willa stoi w płomieniach. Chciałam zapytać moje wybawce jak do tego doszło ale ujrzałam przed nami wielka metalowa bramę.

Nie, nie, nie. Nie uda nam się. Sam Jo kiedyś mi opowiadał że jest ona kuloodporna i nie da się jej staranowac. Tyle wysiłku na nic. To koniec.

Jakie było moje zdziwienie kiedy się zatrzymaliśmy, a wrota bramy same zaczęły się otwierać?
-Jak myślisz po co były mi klucze? - zapytał, uśmiechając się
-Ale jak? Co się stało? Dlaczego?
-Polaczylem fakty, że gdy zostałaś nakryta, udawała że zemdlalas. Wmowilem mu ze jest z tobą naprawdę źle i musisz szybko znalesc się w szpitalu. Jest takim debilem że nawet jak bym powiedział mu ze masz trzecia nogę to w tamtym momencie by uwierzył. W tym całym zamieszaniu nawet nie zauważył kiedy chwyciłem jego klucze.
-A co to było za zamieszanie w drugim pomieszczeniu?
-To była Mia. Miała mi pomóc popalić dom. Też nienawidził tego miejsca i chciała to skończyc. Miała tylko położyć ogień. Niestety zmieniła moje plany. Gdy uderzylem Jonathana i wsiada do samochodu Marcus i reszta wybiegli przed drzwi zaczęli szczelac. W tylnym lusterku zauważyłem Mia'e z kanistrem benzyny jak oblewa siebie i wszytko do okola. Chwyciła zapałki i nim ktokolwiek zdążył zareagować podpalił siebie i dom.-scisnal ręce na kierownicy- miał  tylko odkręcić wszędzie gaz i popalić  ścieżkę. Kurwa ona miała żyć. Mielismy spotkać się przy bramie. Miała uciec z nami.- już więcej nic nie powiedział. Nie naciskalam. Po drodze minęły nas 3 straze pozarne i 6 karetem i 2 radiowozy. Czy to naprawdę koniec? Czy już mogę odetchnąć z ulga?
-Gdzie jedziemy? - zapytałam
-Zobaczysz. Jeśli chcesz możesz się zdrzemnac. Czeka nas daleka droga

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 05, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Moim marzeniem jest WOLNOŚĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz