Wszystko będzie dobrze Jasperze.

149 10 0
                                    


     Stojąc pod kliniką weterynaryjną, poczułam chęć zapalenia papierosa. Tuż obok mnie stał chłopak wyglądający na niezwykle przejętego czymś co działo się w środku budynku. Stał przed kliniką zaledwie dziesięć minut, a już zdążył odpalić drugiego papierosa i nerwowo patrząc się w okno kliniki wciągać dym i wypuszczać go tak szybko, jakby miało to w czymś pomóc.  Spojrzał w moją stronę. Poczułam, że czerwienie się jak burak. Zdałam sobie sprawę, że nie umknęło jego uwadze, że jak idiotka tępo wpatruje się w niego od czasu kiedy podszedł pod  drzwi szpitala weterynaryjnego. 

- Chcesz? - Zapytał i wyciągną w moją stronę niemalże pustą paczkę "Marlboro". 

- Chętnie - odparłam i sięgnęłam sprawną ręką po papierosa. Nieznajomy odpalił mi papierosa i wrócił do nerwowego wpatrywania się w okno.

- Jestem Austin - powiedział jakby z niechęcią. Nie czułam urazy, wiedziałam, że chłopak pragnie odciągnąć własną uwagę od tego co dzieje się za ścianą budynku.

- Alice - posłałam mu lekki uśmiech i powoli zaciągnęłam się papierosem. Całą sobą poczułam jak dym wypełnia moje płuca. wypuściłam dym - Czekasz na zwierzątko? - Zapytałam i zdałam sobie sprawę, że jest to pytania pozbawione jakiegokolwiek sensu.

                                                     " A co innego może tutaj robić głupia?"

- Pies  mojej siostry miał wypadek. Miałem go pilnować, to taki mały szczeniaczek. Moja siostra... - westchnął cicho - tak go kocha, że nie da rady bez niego. - Zakończył wypowiedź i wyrzucił filtr przed siebie,a ten poturlał się i wpadł do studzienki kanalizacyjnej. - A ty co tutaj robisz? - Zadał mi pytanie i po raz kolejny zawiesił wzrok na oknie.  

- Zastanawiam się, czy mam wejść - wypuściłam dym i znów uśmiechnęłam się do Austina.

- Dam Ci radę, jeśli jest ktoś komu również zależy na zwierzątku na które czekasz, to nie stój tak, tylko właź do środka i módl się, żeby zwierze było żywe - Tym razem chłopak również posłał mi uśmiech, po czym wraz ze mną wszedł do środka.  Z zamkniętego pokoju wyszedł weterynarz. Pies Austina  nie przeżył. Chłopak pogrążył się w nadzwyczajnie dziwnym amoku, skinął głową na znak, że rozumie zapłacił lekarzowi i nie żegnając się ze mną wyszedł na ulicę. 

- Pamiętam Cię - uśmiechną się weterynarz. - Smutna sytuacja, prawda? Biedna dziewczynka, małe dzieci najbardziej tęsknią za zwierzętami - mruknął coś pod nosem, na tyle cicho, że nic nie usłyszałam i znów zwrócił się do mnie - Szczęściarz żyje i właściwie, jeśli oczywiście ty i twój chłopak nadal chcecie możecie go już dziś odebrać. - Uśmiechną się i popatrzył na mnie wyczekując odpowiedzi. 

                                                " Jasper..."                            

- Chcę, bardzo chcę. 

Weterynarz, nazywający się Gilbert, zaprowadził mnie pod drzwi pokoju, kazał poczekać, a zaraz potem wrócił trzymając na rękach kotka, zupełnie nie przypominającego tego marnego chucherka jakie wraz z Jasperem znaleźliśmy w azylu.

                                          "Azyl"


Zapłaciłam lekarzowi, który niechętnie przyjął pieniądze a zaraz potem z przymilającym się do mnie Szęściarzem ruszyłam przed siebie. 

~~~~~~~~~**~~~~~~~~

Dość szybko znalazłam się pod drzwiami jak przewidziałam nie były zamknięte na kłódkę, jedynie lekko przymknięte. 

   Stanęłam, westchnęłam i pchnęłam drzwi. Lekko skrzypnęły, po czym uchyliły się ukazując zapłakanego Jaspera siedzącego na kanapie. Czuć było smród papierosów. Chłopak tępo wpatrywał się w pełną, nie otworzoną jeszcze butelkę whisky. 

- Alice, co ty tutaj robisz? - Chłopak wstał niezwykle szybko i własnym ciałem zakrył butelką. 

- Przepraszam - jęknęłam i postawiłam niespokojne zwierzątko na podłodze. - Szczęściarz żyje, pomyślałam, że będziesz chciał wiedzieć. -  Posłałam chłopakowi uśmiech i od razu zdałam sobie sprawę, że nie wytrzymałabym bez niego ani minuty dłużej.  Szybkim krokiem podeszłam do Jaspera i objęłam go mocno, wtulając się w jego tors. Chłopak podniósł mnie i pozwolił, żebym oplotła nogi w okół jego bioder. 

- Kocham Cię Alice, ja nie chciałem, przepraszam - Szepnął mi prosto do ucha.

- Nie masz za co przepraszać. To co dziś rano zrobiłeś, było dla mnie najwspanialszym uczuciem, od czasu śmierci..  Ke... Kevina - wydusiłam z siebie w końcu pełne zdanie, ale postanowiłam kontynuować. - Chciałam Cię chronić, ale teraz wiem,  że postępuję egoistycznie. Chciałam, żebyś mnie znienawidził. A teraz chcę Ci coś wyznać, ale obiecaj mi, że zaakceptujesz każdą moją decyzję. - Wydałam z siebie cichy odgłos bólu. Ręka zaczynała boleć niemiłosiernie.

- Nie wzięłaś leków? - Zapytał zmartwiony i posadził mnie na kanapie. 

- Teraz to nie ważne, obiecaj mi,że zaakceptujesz wszystko co zaraz Ci powiem.

- Nie mogę nic obiecać Alice, nie wiem o co chodzi i nie mogę w ciemno obiecać, że zaakceptuje twoje wybory, nie wiedząc czego dotyczą Jasper zabiłby mnie bez zastanowienia czy nawet wyrzutów sumienia - Oboje się zaśmialiśmy, zwątpiłam czy chcę wyznać chłopakowi całą prawdę. Chcąc nie chcąc wypaliłam najszybciej jak mogłam. 

- Mam ostrą białaczkę szpikową i  nie zamierzam się leczyć. 

- Ali, moja piękna Ali, czy ty chcesz mi umrzeć? Kocham Cię Ali, kilka godzin bez Ciebie to dla mnie katorga. Nie mogę spać, jeść, czy nawet pić, nie mogę nawet się upić, żeby nie myśleć. Jesteś dla mnie uzależnieniem, chociaż znam Cię tak krótko. Znam Cię tak krótko, a już Cię kocham! Do cholery dziewczyno. Ty myślisz, że ja sobie poradzę, kiedy odejdziesz, że Jasper sobie poradzi, że dam radę sam zająć się Szczęściarzem. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Błagam Cię - Chłopak miał łzy w oczach - Jeśli zależy Ci na mnie w połowie tak mocno jak mnie na Tobie to proszę Cię chociaż zastanów się nad leczeniem - Zakończył wypowiedź i zaczął płakać. Płakał i palił papierosy, jeden za drugim.

- Nie wiedziałam, że palisz - Jęknęłam cicho.

- Zacząłem dzisiaj. - burknął.

- Kocham Cię, zastanowię się Jasperze. - Powiedziałam i wyjęłam z ust chłopaka papierosa ,sama się zaciągnęłam.

- Nie powinnaś...- zaczął 

- Dziś nie będzie żadnych ale, nie powinnaś, nie możesz,musisz Jas. Wszytko będzie dobrze - Odparłam i położyłam się na nogach chłopaka. 

                                                           " Twojego chłopaka Ali"

_____________________________________

     Zapraszam do czytania ^^

To ja Mała księżniczko.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz