Miałam dzisiaj sen, piękny sen w którym tańczyłam na pięknej zimowej łące, w pięknej śnieżnobiałej sukni wyglądającej na rzeczywiście wykonaną ze śniegu. "Przecież to niemożliwe" - rzekłyby niedowiarki, "przecież suknia ta roztopiłaby się gdy tylko ktoś ułożyłby ją ci na twoich chudych ramionach". Ale to możliwe, moja skóra przecież nie jest ciepła, zawsze była zimna jak lód i odpychała innych swoim chłodem. A może ja cała jestem chłodna? Bez życia, wypompowały go ze mnie te lata, gdy męczyłam się z moim życiem próbując znaleźć w nim sens , po tym jak osoba, która tyle razy mnie uratowała zawiodła moje zaufanie.
Lecz przecież nie mam do niego żalu, on jest tylko bohaterem ratującym nieznane dziewczyny z opresji, ja tylko zimną dziewczyną, nic dziwnego więc w tym, że zostałam tak potraktowana, potępiona przez spojrzenia ludzi którzy zazwyczaj mijają mnie z obrzydzeniem.
Nie tańczyłam sama, był przy mnie tajemniczy dżentelmen ubrany cały na biało, kiedyś pomyślałabym, że to Cień, ale to z pewnością nie on. Ta postać była taka czysta, niewinna i urocza w jednym. Gdy kawaler już miał się do mnie odwrócić coś przerwało mój sen. Otworzyłam oczy i ujrzałam jakiegoś starszego mężczyznę, który ostrożnie tykał mnie laską jak gdyby sprawdzał czy aby na pewno go nie ugryzę. Chcąc się trochę rozbudzić zamrugałam szybko i spojrzałam na mężczyznę. Był on ubrany w kamizelkę w kratę, białą koszule, brunatne spodnie i rozpięty ciepły zimowy płaszcz. Spod beretu wystawała kępka niegdyś zapewne bujnych włosów. Miał brodę, siwą brodę. Na pierwszy rzut oka wyglądał na miłego starszego pana, który z serdecznością odnosi się do ludzi na ulicy. Jednak to tykanie mnie laską trochę zbiło mnie z tropu. Może serio leżąc przy drzewie w parku wyglądałam jak jakieś zwierze? Moje myśli przerwał ciepły, aczkolwiek niski i lekko zachrypnięty głos mężczyzny.
- Och przepraszam panią najmocniej nie zauważyłem, że pani to...NO cóż...pani
- Nie musi się pan tłumaczyć- cicho się zaśmiałam gdy siwy pan w berecie podał mi pomarszczoną dłoń.
- Jest panienka cała przemoczona, może za rekompensatę tego wszystkiego uda mi się zaprosić panią do kawiarenki, jest tam za rogiem- powiedział wskazując na kawiarnię
- Niestety ale tak właściwie to już jestem spóźniona- skłamałam patrząc na niedziałający od dawna zegarek. Oczywiście, że nigdzie się nie spieszyłam ale na ten moment potrzebowałam wymówki by uniknąć kolejnych pytań, na które i tak nie mogłam odpowiedzieć. Pożegnałam się z miłym panem i odeszłam w przeciwna stronę.
CZYTASZ
Bezduszna
RomanceJak czujesz się gdy stracisz duszę? TA DZIEWCZYNA już wie, że to ból przeszywający całe ciało...Czy poradzi sobie z tym wszystkim co ją otacza? Dowiedzcie się czytając "Bezduszną"