Rozdział V

146 10 4
                                    

Perspektywa Lejli

Siedziałam i patrzyłam na kłócących się mężczyzn. Nie wiedziałam co mam robić, tylko siedziałam i tępo patrzyłam na obrazy wiszące na ścianie. Nawet ładne. Wierciłem się co chwilę na krześle. Byłam zmęczona od jakiś trzynastu godzin nie śpię. Uwieżcie mi, dla mnie to koszmar. Położyłam głowę na oparciu fotela. Był dość wygodny. Zaczęły zamykać mi się oczy. Jak przez mgłę widziałam dwóch mężczyzn krzyczących i wymachujących rękami w powietrzu.

_=-_=-_=-

Las. Jezioro. Pełno wspomnień. Złych wspomnień. Ucieczka. Uważaj. Uciekaj. Nie czas. Nie miejsce. Ciemność. Ból...

O co chodzi?! Szukałam źródła irytującego dźwięku. Poczułam ogromny ból w kręgosłupie. Upadłam na kolana. Krew małą stóżką leciała z moich ust. Ta krew nie była tak dobra jak krew Maniki... Czemu ja teraz o tym myślę?! Jestem chora?! Upadłam na ziemię...

Perspektywa Miszy

-Co ty sobie wyobrażasz?!- krzyczał mój przyjaciel. Był cały czerwony ze złości.- Posłuchaj mnie uważnie.- wysyczał blondyn.- Znikniesz.- powiedział krótko.

- Nie!- odpowiedziałem trochę za głośno, bo dziewczyna poruszyła się niespokojnie.- Nigdzie się nie wybieram!- odpowiedziałem trochę ciszej, ale nadal z wyczuwalną furią.

-Jeszcze zobaczymy.- zagroził mi Max. Max jest od mnie starszy o dwa lata. Przykro mi to mówić, ale ten skurwesyn żerujący na takich dziewczynach jak Lika,to mój kuzyn. Spojrzałem na dziewczynę. Chociaż miała zamknięte oczy doskonale widziałem w wyobrażni iskierki rozbawienia i czułości za każdy razem kiedy ją odwiedziałem. Pamiętam ten lodowy kolor i lekki naciek brązu na jej lewę oko. Teraz ON chce mi ją odebrać chyba jak był mały to upadł na głowę i uchem wypadł mu zdrowy rozsądek! 

- Obudź ją trzeba jej wszystko wytłumaczyć i podać leki. Pamiętasz co masz jej powiedzieć?- widać było na jego twarzy wyrzut. Czemu on jest zły?! Chory człowi... No w sumie nie człowiek.- Jestem zły, ponieważ odbierasz mi moją własność. Nie, nie jestem chory, ale dziękuję za troskę.- po jego wypowiedzi poczułem do niego obrzydzenie, jak on śmiał tak powiedzieć?!

- Sam ją sobie budź!- krzyknąłem i z głośnym hukiem zamknąłem drzwi.

Perspektywa Lejli

Usłyszałam okropny huk, który rozsadzał moją głowę od środka. Otworzyłam przestraszona oczy i spojrzałam na chłopaka stojącego obok. Był zdenerwowany. Jestem spostrzegawczą osobą, łatwo zauważam drobne sygnały, które czasem wysyłamy nie świadomie.

-Gdzie Misza?- to jedyne co przyszło mi do głowy.

-Wyszedł kochanie.- na to słodkie przezwisko, aż się wzdrygnełam. Nikt do mnie tak nie mówił... Oprócz mamy... Spuściłam głowę, nie chciałam, aby chłopak zauważył mój smutek.- Oj, ślicznotko.- Max przytulił mnie do swojej umięśnionego piersi. To był opiekuńczy gest. To  czemu w tym geście wyczułam fałsz? Szybko odsunęłam od siebie blondyna. Nie chciałam, aby Misza znów się zdenerwował. Poprawiłam białą spudniczkę w kropki i wyszłam z pokoju. Dobra teraz mnie zgiął. Ten korytarz jest ogromny! Dobra największe drzwi. To MUSI być wyjście. Ha pierwszy raz moje przeczucie mnie nie oszukało! Przed drzwiami stał Misza oparty o jedną z kolumn. 

-Ty palisz?!- krzyknęłam wściekle i zabrałam mu raka płuc z ręki. Zgasiłam go i wrzuciłam do pobliskiego kosza.

-To był mój ostatni.- powiedział z wyrzutem i zrezygnowaniem Misza.- Moja siostra też jednego mi dzisiaj już zabrała.- to on ma siostrę?!

- Masz sios...

- Słyszałem twoje myśli, tak mam siostrę. Ma na imię Shana.- teraz oficjalnie jestem drewnem. Po pierwsze jak on słyszał moje myśli?! Po drugie często krzyczę w myślach, aż łeb mnie boli. Po trzecie czy to ta Shana?! Znów krzyczę. Ał.- Po pierwsze tak słyszę twoje myśli, przecież jesteś w gangu. Po drugie, tak mega często krzyczysz. Po trzecie tak to ta sama Shana.

-Jakiego gangu?- tylko to dałam radę z siebie wydusić.

- Wataha. To może mniej gang, jak... Hmmmmmmmmmm grupa ludzi z tego samego gatunku.

- No to każdy człowiek jest w tym gangu?

- Nie,  Lejla. Tylko wektory.

- Co to wektory?- zapytałam i przełknęłam głośno ślinę.

- To zwierzęta, nie brzydko to brzmi. Może bardziej półludzie z rodziny wilkowatych( nie wiem czy dobrze to określiłam. Aaa i wektory sama wymyśliłam więc dokładnie przeczytaj opis;)) mają metr osiemdziesiąt wzrostu, półtorej metra długości i metr w barach. Znaczynają od kolory białego z perłowymi koralikami od nosa po kitę ogona. Im więcej razy ktoś je zabiję stają się ciemniejsze. Potem są szarę z grafitowymi. A na końcu czarne z granatowymi. Odradzanie trwa w postaci ludzkiej. Może zająć do dwóch tygodni. Po pierwszej przemianie, będziesz musiała spędzać tyle samo czasu w dwóch postaciach. Jeśli nie będziesz tego robić, któraś z natur może się objawić w nie odpowiednim momencie...

Dalej nic nie słyszałam, tylko odpłynełam.

_=-_=-_=-_=-_=-

Mam nadzieję, że rozdział się podobał:* Do mojego wyjazdu spróbuję napisać jeszcze jeden. Potem nie obiecuję, że wyjdzie ich dużo. Jak wam się podoba moja wymyślona rasa?;) Możecie pisać pytania do bochaterów spróbuję na nie odpowiedzieć:*

~Lidka

Nikt nie sprawdzał:(


WatahaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz