- Wiem kim jesteś.- powiedział i usiadłam na łóżku w znanym mi pokoju. Podczas snów zawsze mnie przenosiła w jedno miejsce.
- To chyba dobrze, ale trochę późno połączyłaś fakty.- Manika przerzuciła swoje włosy przez ramię i usiadła na krześle przy łóżku.
- Nie przyjmowałam tego do wiadomości.- zawsze jak tu trafiałam czułam się strasznie osłabiona. Mówiłam powoli i długo się zastanawiałam nad każdym słowem.
- Chcesz coś do picia?- zapytała niby opiekuńczo i napiła się z wysokiego czarnego kielicha. Miałam nadzieje, że to nie krew, ale kiedy zaciągnęłam się od razy mój nos zaatakował gorzki zapach napoju krwio podobnego.
-Jeśli masz wodę to tak.- brunetka zachichotała i przyłożyła kielich do ust, ale się nie napiła. Po chwili jej oczy zabłysnęły niebezpiecznie. Nie jak moje oczy, zabłysnęły stalą.- Myślałam, że wasze oczy świecą się na czerwono.- zakpiłam, czym ściągnęłam dziewczynę na ziemię.
- To zależy.- powiedziała i ruszyłam do kuchni w odcieniach bordowego.- Tak jak u was!- krzyczała z kuchni, ale naprawdę nie musiała. Przez ostatni miesiąc bardzo się rozwinęłam i przeniesiono mnie do poziomu B. Mój słuch też nie był najgorszy więc jej krzyk mnie raził.
- Ciszej.- jęknęłam i opadłam na poduszki.
- Przepraszam przyzwyczajenie. Wampiry mają średni słuch jak ludzie.
- Naprawdę?- zapytałam z niedowierzaniem siadają z powrotem.
- Tak, za to nasz dotyk jest bardzo... rozwinięty. Wystarczy, że czegoś dotkniemy, a znamy już całą jej historie.
- Musi być to bardzo przydatne.- dziewczyna wyszła z kuchni podając mi zieloną herbatę.
- Nie zupełnie.- powiedziała zamyślona.- Nie widzimy wszystkiego tylko same urywki, znaczną większość, ale nie całość.
- Wcześniej powiedziałaś coś innego.- powiedziałam upijając pierwszy łyk.
- Dobrze poprawiam się. Nie wiemy wszystkiego.- zaśmiała się delikatnie i napiła się z kielicha.- Wampiry takie jak ja czy Estaurusy są można tak powiedzieć... oswojone. Nie szukamy konfliktów z ludźmi czy innymi stworzeniami. Jesteśmy rzadziej spotykani, a nasze oczy nie świecą na czerwono. Jesteśmy słabsi od drugiego typu czyli Taurusów. Oni są żądni krwi za każdą cenę. Są od nas szybsi i silniejsi, ale dużo bardziej... głupi. Zwykle nie mają planów i działają w pojedynkę lub parami.
- Dużo o tym wiesz.- powiedziałam onieśmielona tym z jaką łatwością mówiła o swojej rasie. Ja nie wiem w sumie nic i to mnie przeraża.
- Powinnaś już wracać do siebie.- przytaknęłam i położyłam się na łóżku.- A teraz zaśnij.- moje oczy zaczęły robić się ciężkie i po chwili zasnęłam.
_=-_=-_=-_=-_=-
Obudziłam się już w swoim pokoju. Potrafiłam zapanować nad przyspieszonym oddechem, aby nikogo nie obudzić. Spojrzałam na zegarek.
5.12
Wstałam z łóżka i na palcach ruszyłam do szafy wyciągnęłam pierwszą lepszą bluzę i zarzuciłam ją na ramiona. Wciągnęłam jeszcze leginsy i po ciszy ruszyłam do salonu, gdzie spały wilki.
- Leo! Saszta!- szepnęłam i rozejrzałam się po całym salonie. Nie było ich. Zdenerwowana ruszyłam na zewnątrz. Próbowałam się do nich coś powiedzieć w myślach, ale było to na marne. Otworzyłam drzwi i uderzyło we mnie chłodne powietrze. Niestety, ale nie jest już tak ciepło, ale nadal uwielbiam biegać z moimi wilkami.
Zaczęłam iść moją stalą drogą biegową, aż zobaczyłam Holiday głaszczącą coś w krzakach.
- Hej.- powiedziałam wesoło i usiadłam przy niej.- Czemu nie śpisz w domu?-zapytałam niepewnie, bo sama bałam się tego pytania. Nikt oprócz Marcusa nie wie, że rozmawiam z Maniką regularnie.
- Mam nocną wartę.- odpowiedziała przygaszona i zaczęła masować uszy Leo, co bardzo się mu podobało.
- A to tu mi uciekłyście?- zapytałam rozbawiona, a one rzuciły się na mnie z piskiem i zaczęły mnie lizać na przeprosiny.
- Nie wiedziałam, że po nie przyjdziesz, więc sama je wzięłam.- dziewczyna podniosła się z ziemi i otrzepała spodnie.- Dobra ja muszę już lecieć.- ruszyła biegiem w stronę przeciwną do domu, co mnie strasznie zdziwiło. Zamyślona ruszyłam spokojnym truchtem, a wilki co chwilę przyerzpdzały to znowu wracały. Po chwili jednak ruszyły za czymś z głośnym warknięciem. Zignorowałam je, ponieważ one tak reagują na wszystko.
Po godzinnym bieganiu wróciłam do pokoju gdzie zastałam śpiące dziewczyny.
Lenie.
Wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam pod prysznic. Zimna woda dobrze schłodziła moje rozgrzane ciało po bieganiu.Kiedy siadałem do stołu w jadalni, zauważyłam, że jedno miejsce jest wolne.
Holiday.
Postanowiłam nie panikować, ale kiedy wszyscy zaczęli jeść, a ona nadal nie przyszła zaczęłam się martwić. Po cichu podeszłam do Barona, który siedział ze spuszczoną głową.
- Gdzie Holi?- zapytałam będą tak blisko, aby nikt więcej nie usłyszał, co wręcz graniczyło z cudem.
- Nie wiem.- odpowiedział, ale to było nie możliwe. Nie wierzę, że nie powiedziała by dla swojego chłopaka o tym gdzie idzie.- Lika naprawdę nie wiem.- poczułam lekką rozpacz w jego głosie. Tylko tyle wystarczyło, abym wszystkie moje włosy stanęły dęba...
_=-_=-_=-_=-
Mam nadzieję, że rozdział się podobał! Trochę spóźniony, ale jest!
~Lidka
CZYTASZ
Wataha
WerewolfKim byłam kiedyś? Zwyczjną dziewczyną. Chodziłam do normalnej szkoły z normalnymi ( w miarę) ludźmi i ze zwyczajnymi nauczycielami. Oprócz tego, że moja mama nie żyje, niczym się nie wyróżniałam. Pewnie teraz myślicie kolejna książka o końcu normaln...