Rozdział XV

53 8 1
                                    

- Wampiry na za wiele sobie pozwalają.- warknął Max zmieniając postać.- Ostatnio powiadomiono mnie, że dwa młodziaki zostały zaatakowane przez nie!- widać było, że chłopak jest zły, ale za razem... smutny i rozżalony.
- Czemu ja nic o tym nie wiedziałem?!- krzyknął zły Misza i jego oczy zabłysnęły niebezpiecznie.
- Nie chciałem zawracać ci głowy.- fuknął i zaczął niecierpliwie chodzić po pokoju.
- Myślę, że to dobra okazja na zawiązanie pokoju.- powiedział Norbert wstając. Jego rozbudowana budowa ciała górowała nad wszystkimi w pokoju.
- Uważam, że trzeba poinformować o tym radę. Musimy wymyślić rozwiązanie bez wojny.- powiedział poważnie Marcus i delikatnie ujął mnie za rękę.- Nie chcemy strat w ludziach.- wszyscy zgodnie przytaknęli, a Misza przykleił mi przyniesiony przez Shane plaster.
- To nie rozmowa na teraz.- mruknął Max i lekko pogłaskał mnie po głowie.- Ja z Miszą, Norbertem i Robertem poinformujemy o całej sytuacji radę. Marcus zajmij się Liką.- blondyn przytaknął i opiekuńczo pocałował mnie w czoło.
- Ja mam tylko pytanko.- powiedziałam zachrypnięty głosem na co Misza podał mi szklankę z wodą.- CZY WY SOBIE JAJA ROBICIE?!- wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni, a ja postanowiłam kontynuować.- WAMPIRY! JAKIE KURNA WAMPIRY?!-byłam zła, że wszyscy pominęli tak ważny fakt jak powiedzenie mi o tym, że są na świecie wampiry! No naprawdę taki szczegół!
- Nie bądź taka sarkastyczna.- obruszył się Norbert.- Nie było to dla ciebie ważne dopóki tu nie przyjechałaś.- mruknął.
- Kłamać to ty możesz dla każdemu, oprócz mnie.- warknęłam szczerze zła na nich.
- W pewnym sensie ja cię wcale nie okłamałem, tylko nie powiedziałem wszystkiego.- przyznał Norbi, a we mnie krew zawrzała.
- Tak samo jak nie było ważne, aby mi powiedzieć, że jestem wektorem?!- w pokoju zapadła niezręczna cisza.
- Dobrze, nie zachowaliśmy się w stosunku do ciebie w porządku, ale mieliśmy nadzieje, że nie odkryjesz w sobie powołania.- Norbert ruszył w stronę drzwi.- Chodźcie, idziemy do rady.- Max i Misza ruszyli za Norbim. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi, Marcus odetchnął głęboko i chciał coś powiedzieć, ale nie dał rady z siebie tego wydusić.
- Przepraszam.-powiedział w końcu i podniósł na mnie skruszony wzrok.
-Nie masz za co.- powoli podniosłam się do siadu.- Wiesz może gdzie jest mój telefon.- Mark przytaknął i podał mi telefon.- Mam do ciebie prośbę.
- Słucham cię uważnie.- powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.
- Chce zadzwonić do koleżanki, możesz nie podsłuchiwać?- blondyn posmutniał i przytaknął głową. Przytuliłam go mocno, co on odwzajemnił.
- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj.- powiedział smutno i pocałował mnie w czubek głowy. Kiedy chłopak zamknął za sobą drzwi, znalazłam numer  i zadzwoniłam na niego.
- Halo?- zapytał dobrze mi znany dziewczęcy głos.
- Marry?
- Hej Lejla!- powiedział pewniej i głośniej.- Co tam?
- Mam do ciebie prośbę. Nakarm wilki i daj im wody.
- Nie ma sprawy. Lika czy coś ci się stało. Masz strasznie słaby głos.-zapytał z niepokojem, a ja przetarłam zmęczone oczy.
- Nie wszystko okey.- powiedziałam przesadnie miłym tonem i wstałam z łóżka.-Dzięki za pomoc, ale muszę coś zrobić zadzwonię później. Pozdrów Szastę, Leo i oczywiście El.
- Nie ma sprawy.- powiedział przygnębiona. Kiedy chciałam się rozłączyć usłyszałam coś jeszcze.- To przykre, że mi nie ufasz.- rozłączyła się, a ja stałam w osłupieniu. Nie chciałam aby tego tak odebrała...

Perspektywa trzeciej osoby
Dziewczyna usiadł przygnębiona na łóżku. Nie chciała zawieść, ale bała się jej powiedzieć prawdy.
W tym samym czasie na sali obrad przedstawiciele kary pełni i kary nowiu, próbowali przybliżyć dla rady wektorów sprawę niecierpiącą zwłoki.
-To tylko wybryk nastolatki.- powiedział lekceważąco zastępca głównego radnego.- Nie możemy zawracać sobie głowy takimi głupotami.
- Oni atakują moje młodziaki.- warknął wściekłe blondyn, alfa kary pełni. Kiedyś radni byli mu bardzo przychylni, ale kiedy poinformował ich o przyszłym ślubie jego ze zwykłą, nadal ludzką dziewczyną. Do tego każdy zebrany wiedział, że dziewczyna została oddana dla jego młodszego brata.
-Wysłuchaj nas.- powiedziała hrabina Esmerald.- Rozumiemy, że to może być dla ciebie trudne, ale nikt inny nie zgłosił takiego problemu. Przykro nam, ale musimy mieć dowody.
- Mam dowód!- krzyknął nie panując nad sobą alfa.
Uspokój się- powiedział do niego alfa nowiu-nie pomagasz.
Młodszy zignorował go i kontynuował.
- Lejla Slam została zaatakowana przez wampira w śnie. Ma ranę zakażoną wampirycznym jadem. Za mało?!- podniósł się z krzesła.
- Musimy z nią o tym porozmawiać.- powiedział główny radny z sadystycznym uśmiechem. Bracia młodej wilczycy najeżyli się.
- Nie zgadamy się!- krzyknęli w tej samej chwili.
_=-_=-_=-_=-_=-
Hej mam nadzieję, że rozdział się podobał!
Liczę na waszą opinię!
~Lidka
Tak na marginesie życzę udanego i głośnego sylwestra!🎉🎉

WatahaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz