Rozdział XVIII

51 8 0
                                    

Kiedy obudziłam się z tego dziwnego transu, myślałam, że się popłaczę.
- Pójdę po Szatę.- powiedziałam lekko załamującym się głosem, a Max popatrzył na mnie zdziwiony.
- Co ma do tego Szasta?- popatrzyłam na niego przez sekundę, tyle wystarczyło, żeby chłopak zamknął mnie w swoich ramionach.- Idź.- szepnął w moje włosy. Lekko ścisnął mnie za ramiona, aby dodać mi otuchy. Nie pomogło, ale nie liczyłam na cuda.
Ruszyłam korytarzem do swojego pokoju. Po moich policzkach lały się łzy, ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Za chwilę stracę osobę bez której nie wyobrażam sobie życia. Kiedy tylko otworzyłam drzwi pokoju opadłam na łóżko i zaczęłam głośno płakać. Usłyszałam lekkie drapanie pazurów o panele i rozpłakałam się na dobre. Będę za tym tak tęsknić! Szata i Leo stanęli przede mną, a ja opanowałam się na tyle, aby coś wydukać.
- O-o-on mi C-C-ię za- za- bierze!- krzyczałam jak dziecko, któremu zabrało się cukierka, ale miałam to gdzieś. Nie chciałam, aby mi go zabrali...
Perspektywa Maxa
Usłyszeliśmy ciche łkanie brunetki. Było mi jej szkoda, ale nie aż tak bardzo, aby pobiec za nią i ją pocieszać. Na to jeszcze przyjdzie czas. Muszę dobrze udawać, aby się zgodziła na ten koszmarny ślub.
- Chyba jest bardzo przywiązana do mojego braciszka.- powiedział z kpiną chłopak o szarych włosach i brązowych oczach.
- Sun!- warknął nasz gość na jak mniemam syna.- Przepraszam za niego. To mój drugi syn Sun.
- Miło poznać.- powiedziałem uprzejmie i pokazałem na kanapę.- Usiądźmy.- mężczyzna przytaknął i przysiadł na fotelu naprzeciwko mnie.
- O co chodzi z tą reakcją Lejli?- zapytał mnie spokojnie mężczyzna.- Przepraszam nie przedstawiłem się. Jestem David Moonlight.
- Max Young.- podaliśmy sobie ręce co było zbędne, ale wymagały tego moje maniery.- Mam dziwnie wrażenie, że pański syn to zwierzak mojej narzeczonej.- obaj mężczyźni popatrzyli na mnie zdziwieni.
- W jakim sensie?!- warknął młodszy i wstał gwałtownie. Jego oczy błysnęły niebezpiecznie.
- Przyszedł do nas w postaci wilka i jeszcze nigdy nie widziałem go zmienionego.- wzruszyłem ramionami i patrzyłem na ich bez cenne miny. To połączenie: szoku, zmieszania, zdziwienia i wściekłości.
Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, a do pokoju weszła Lika z dwoma wilkami. Kiedy oczy szarego z nich spotkały się z wzrokiem mniemanego ojca, błysnęły żółcią, a sam chłopak przyjął postawę obronną.
- Spokojnie Saszta.- dziewczyna podrapała go za uchem i podeszli do nas. Z tyłu zauważyłem skulonego Leo.
- Saszta?- zapytał ze zdziwieniem David i stanął na przeciwko wilków. Na kilometr było czuć od niego złość w czystej postaci.- Przemień się!- powiedział groźnie, a Lejla rzuciła się na pomoc swoim przyjaciołom. Obrzydzało mnie to, możliwe, że są naszymi wrogami, a ona rzuca im się na ratunek. Żałosne.
- Jak nie chce to nie musi.- powiedziała hardo i stanęła naprzeciw mężczyzny.- Nic tu pan nie ma do gadania.- nie rozumiałem jej uporu, to tylko kolejny nic nie warty kundel, żerujący na takich jak ona. Wstałem i w jednym susie znalazłem się przed nią.
- Nie rób scen.- powiedziałem do niej miło, lecz stanowczo. Brunetka jednak, nie patrząc na moją prośbę, nadal broniła kundli.- Skarbie.- szepnąłem delikatnie, ale ona tylko prychnęła na moje słowo.
- Może frytki do tego?- zapytała kpiąco, a wilki jakby prychnęły, może jestem przewrażliwiony, ale aż biła od nich pogarda do mojej osoby. Nie panując nad sobą chwyciłem dziewczynę za łokieć. Element zaskoczenia wystarczył, abym dał radę odciągnąć ją od nich.
- Nic nie wskórasz. Marnujesz energię i moją cierpliwość.- posadziłem niebieskooką na fotelu i ruszyłem w stronę ,,rodzinnej sprzeczki".
- Moon!- krzyknął zdenerwowany mężczyzna i szarpnął wilka za skórę na karku.- Ty niewdzięczny psie! Zmień się!- nie czekaliśmy długo na odzew syna Davida. Rzucił się na jego rękę i usłyszeliśmy straszliwy trzask i krzyk mężczyzny. Po chwili obok mężczyzny pojawił się jego drugi syn. Miał chłodny wyraz twarzy, a jego oczy nie wyrażały nic.
- Zabiorę ojca i później odezwiemy się po ,,zgubę".-szaro włosy wziął ojca pod pachy i pomógł mu wyjść z pokoju.
- No to teraz czas na poważną rozmowę.- warknąłem patrząc wymownie na wilki.
_=-_=-_=-_=-_=-
Wstawiłam rozdział wcześniej🤗
Dziękuję za wszystkie gwiazdki oraz za pół tysiąca wyświetleń na książce!
~Lidka

WatahaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz