06.

3.3K 246 16
                                    

Pojechałem do Horly, ponieważ musiałem zadać kilka pytań Mercy i Zayn'owi. Wiedziałem, że jestem dla nich nie miłym gościem, ale to była moja praca, a oni coś o niej wiedzieli. Zostawiłem samochód na chodniku i wysiadłem z samochodu, zabierając zdjęcie podejrzanej. Wszedłem na posesję brunetki i zapukałem do drzwi. Wyciągnąłem swoją odznakę i poczekałem chwilę, aż ktoś mi otworzy. Po chwili drzwi się uchyliły, a ja zobaczyłem mężczyznę około pięćdziesiątki.

- Czego tu? - warknął.

- Zastałem Mercy? - spytałem spokojnie. Mężczyzna ewidentnie był pod wpływem alkoholu, a tacy są najgorsi. - Jestem sierżant Horan. - pokazałem mu odznakę.

- Co ta gówniara znów zrobiła?

- Mam do niej tylko kilka pytań. - powiedziałem.

- Tato, idź się połóż. - usłyszałem znajomy głos. Mężczyzna mruknął coś pod nosem i odszedł do drzwi, a ja zobaczyłem niską brunetkę. - Czego u chcesz? - spytała.

- Mam tylko jedno pytanie. - powiedziałem i pokazałem jej zdjęcie. - Znasz ją? - spytała.

- Nie. - odpowiedziała szybko.

- Na pewno? Przyjrzyj się.

- Nigdy nie widziałam jej na oczy. Kto to?

- Podejrzana, nazywa się Lilly Brown. - odpowiedziałem i schowałem odznakę do kieszeni. - Nie wiesz gdzie znajdę Zayn'a?

- Powinien być w domu.

- Gdzie mieszka? - spytałem. Dziewczyna przygryzła wargę i spojrzała w głąb mieszkania.

- Zaprowadzę Cię. - odezwała się w końcu. Usiadła na podłodze i założyła swoje buty. Wyszła na zewnątrz i zamknęła drzwi. - Chodź. - powiedziała i ruszyła w kierunku ulicy.

- Mercy, czy Twój tata ma problem z alkoholem? - spytałem, gdy byliśmy już kawałek drogi od jej domu.

- Nie, po prostu przyszli do niego koledzy i napili się. - odpowiedziała. Po jej zachowaniu nie wykryłem, że kłamie. Więc zostawiłem to w spokoju. To było pytanie, które powinienem zadać gdy zobaczę u kogoś w rodzinie coś podejrzanego. Zostawiłem ten temat i po chwili brunetka się zatrzymała. Odwróciłem głowę i zobaczyłem dwójkę chłopaków siedzących na werandzie i palących papierosa. Był to Zayn i brat Mercy.

- Dzięki. - powiedziałem. Weszliśmy razem na posesję, a oni spojrzeli na nas. Włosy Zayn'a zmieniły kolor na różowy i wiedziałem, że gdyby nie brunetka na pewno bym go teraz nie rozpoznał.

- Czego znowu chcesz? - spytał brązowooki i zaciągnął się papierosem.

- Znasz ją? - spytałem i pokazałem mu zdjęcie. Pochylił się lekko na krześle i przyjrzał się zdjęciu.

- Nie. - odpowiedział i oparł się z powrotem o krzesło. - Ale niezła z niej laska. - uśmiechnął się cwanie, a ja wywróciłem oczami.

- A Ty? - zwróciłem się do bruneta. Spojrzał na zdjęcie, a po chwili na mnie.

- W życiu nie widziałem jej na oczy. - mruknął. - Po co zadajesz nam pytania skoro nic nie wiemy?

- Twoja siostra wiedziała jaki pseudonim nosi morderca, więc stała się świadkiem numer jeden, a wy spędzacie z nią dużo czasu, dlatego sądziłem ,że wy mi pomożecie, ale jak widać nie mam tu czego szukać. - wyjaśniłem.

- W Londynie i okolicy każdy wiedział coś o Dangerous, tylko policja jest tak głupia. - prychnął, a ja zacisnąłem prawą dłoń w pięść.

- Dzięki za pomoc. - warknąłem. Odwróciłem się i zszedłem ze schodków. Mercy ruszyła za mną i dziękowałem jej za to, ponieważ nie pamiętam zbytnio drogi do mojego samochodu.

- Przepraszam za brata, jest po prostu...

- Chamski? - spytałem.

- Zraniony. - mruknęła pod nosem, ale ja ją usłyszałem.

- Co? - spytałem zdziwiony.

- Nie ważne. - machnęła ręką. Stanąłem na środku chodnika, ale ona się nie zatrzymała. Coś było z nią nie tak, nie była pewna siebie jak przez ostatnie nasze spotkania. Podbiegłem do niej i złapałem ją za ramię, a ona syknęła i szybko się odsunęła.

- Mercy...

- Jedź już. - powiedziała. Zmarszczyłem brwi i zorientowałem się, że jesteśmy już pod domem brunetki.

- Podwiń rękaw. - zarządziłem.

- Po co? - spytała.

- Podwiń go. - syknąłem. Dziewczyna wywróciła oczami i podwinęła rękaw, a moim oczom ukazał się duży siniak. - Co to jest?

- Biłam się na żarty z bratem i uderzyłam o szafkę. - wzruszyła ramionami. Spojrzałem na nią, ale znów nie widziałem żadnych oznak kłamania. Znów zostawiłem tą sprawę.

- Mercy do domu! - usłyszałem. Dziewczyna mruknęła ciche ''cześć'' i ruszyła w kierunku domu. Drzwi się zatrzasnęły, a ja chwilę na nie patrzyłem, po czym podszedłem do swojego samochodu i wsiadłem do niego. Nikt z tej trójki nie chcę mi pomóc. Albo naprawdę nic nie wiedzą albo kogoś kryją. Tylko kogo? Chciałem już odpalić silnik, lecz usłyszałem dźwięk telefonu.

Od Nieznany: przestań węszyć, inaczej komuś się coś stanie - DW xx

XXXX

Podoba wam się w ogóle to opowiadanie?

Nikt nie piszę komentarzy, a gwiazdki są marne :(

Przepraszam jeżeli zawiodłam was tym opowiadaniem.

Marcelina x

policeman||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz