Zayn
Nie myślałem wtedy o niczym, a jedyne co zrobiłem, to przysunąłem się do niej i owinąłem ramiona wokół jej drobnego ciałka. Diana splątała dłonie za moimi plecami i wtuliła się we mnie niczym w poduszkę, gdy zasypiała. Dawno nie przytulałem nikogo prócz mojej siostry, a przynajmniej nie w taki sposób.
Wtuliłem twarz w jej włosy. Nie wiedziałem co się ze mną działo, bo chciałem, aby ta chwila trwała...by nic jej nie niszczyło.
-Będziesz bezpieczna- szepnąłem, bawiąc się blond kosmykami.
-Jeszcze kilka dni temu sądziłam, że nienawidzisz wszystkiego i wszystkich, że będziesz chciał mnie skrzywdzić po tym wyścigu. Teraz siedzę tu z tobą gdzieś na odludziu i słucham tego, jak mówisz, że chcesz mnie chronić.
-Nie należy oceniać książki po okładce. Czasem te okropne i zniszczone mają najciekawszą treść a te nowe i piękne to historie jakich wiele.
-Masz rację.
Muszę to przerwać. Teraz. Natychmiast. Jeśli tego nie zrobię, powiem coś, czego nie chcę powiedzieć. Powoli zdjąłem dłonie z jej ciała i się odsunąłem.
-Zayn? Pamiętasz, gdy wtedy pod barem mówiłeś, że jeśli obudzę w tobie człowieczeństwo, to dasz mi spokój.
-Nie zrobiłaś tego.
Nie zrobiła i nigdy, przenigdy tego nie zrobi. Nie dam się zniszczyć. Za długo pracowałem na to, co mam bym teraz miał to przez nią stracić.
-Chodzi mi o to, że mówisz, iż chcesz mnie chronić, ale gdy obudzę w tobie jakiekolwiek uczucia, to odejdziesz. To do siebie nie pasuje.
-Naprawdę myślisz, że gdybym cię kochał, mogłabyś być bezpieczna ze mną?
-Tak.
-To się mylisz. Gdybym choć przez moment pomyślał o tym, czy cię kocham, patrzyłbym na ciebie inaczej. Niszczyłbym cię i siebie w tym samym czasie. Nie mógłbym chronić cię przed samym sobą. Musiałbym odejść.
-Nienawiść albo odejście?
-Nie do końca. Możemy porzucić topór wojenny i spróbować się dogadać. Nie musimy żywić do siebie urazy przez cały czas.
Diana
Zayn ma rację. Skoro oboje w tym siedzimy, musimy przestać drzeć ze sobą koty. Musimy zacząć choć trochę się dogadywać. Chociaż spróbować.
-Dzisiaj będziemy mieli gość.
-Kogo?
Sądziłam, że Zayn chce uciec od ludzi, dlatego tu jesteśmy. Kto może tu przyjechać? Vivi? Colin?
-Moi przyjaciele. Jeden z nich ma dziś urodziny i chce zrobić ognisko czy coś w tym stylu. Przyjadą wieczorem.
Rzuciłam krótkie 'ok' i zaczęłam się zastanawiać, jak na mnie zareagują. Czy wiedzą o mnie? Czy dziewczyna Zayna tu będzie? Czy on w ogóle ma dziewczynę? Jacy są? Ilu ich przyjedzie?
Od natłoku myśli zaczęła mnie boleć głowa. Nie mogę się tym tak przejmować. Nigdy tego nie robiłam to, czemu teraz ma być inaczej? Będę się świetnie bawić, poznam nowych ludzi i choć na chwilę spróbuje zapomnieć o problemach.
Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Rzuciłam na niego okiem i zobaczyłam zdjęcie Ricka.
-Ja już pójdę- powiedział Malik i wstał.
Patrzyłam, jak wychodzi, a gdy rozległ się trzask drzwi, odebrałam połączenie.
-Cześć Rick
-Hej. Gdzie jesteś? Dopiero dzisiaj widziałam się z Blairem i powiedział, że wyjechałaś i nawet Lee nie wie, gdzie jesteś.
Wytłumaczyłam Alarickowi, że pojechałam odpocząć. Ani słowem oczywiście nie wspomniałam o Zaynie. Gdy zapytał o adres, powiedziałam, że nie chcę nikogo widzieć i że dam radę sama wrócić.
-Dobrze, tylko uważaj na siebie. Ludzie gadają, że Zayn też zniknął.
-Będę ostrożna, Rick. Pa.
Rozłączyłam się i razem z telefonem w ręku rzuciłam się na łóżko. 'Zayn też zniknął'...gdybyś wiedział, co się dzieje, pomyślałam. Uczucie, które zatruwało cały mój organizm, nie dawało mi funkcjonować. Nigdy nie okłamywałam przyjaciół, a teraz robię to raz za razem. Robię to jednak dla ich dobra. Nie chcę, by się martwili. Gdy wrócę do domu, to powiem im o wszystkim. Wyjaśnię wszystko, co wiem.
Zaraz po rozmowie z Rickiem zasnęłam. Zayn obudził mnie, gdy dostał wiadomość, że jego przyjaciele są już w drodze. Wyskoczyłam z luźnej bluzy i zamieniłam ją na czarny sweter, który teraz idealnie pasował do reszty ciemnego stroju. Pomogłam Malikowi z tym, czego jeszcze nie zdążył zrobić. Stanęłam na palcach, by wyciągnąć pudełko z kieliszkami z szafki, jednak nawet to nie pomogło przy moim wzroście. Nagle poczułam silny zapach papierosów tuż za sobą. Zayn chwycił pudełko bez większych trudności i postawił je na blacie.
-Dzięki- powiedziałam cicho i zabrałam się za wyciąganie i wycieranie szkła.
Malik nadal stał krok ode mnie. Powinnam zapytać, o co mu chodzi?
-Diana chciałbym cię prosić, żebyś nie mówiła im o tym wszystkim. Nie tylko ty masz tajemnice przed przyjaciółmi.
Więc oni nic nie wiedzą. Nie mają zielonego pojęcia, kim jestem ani czemu tu przebywam. Mają takie samo pojęcie jak Lee, Blair i Rick. Zayn też o niczym im nie mówi.
-Dlaczego im nie powiedziałeś?
-A ty? Czemu nie powiesz?- zapytał
-Chcę ich chronić, a wiem, że prawda by ich po części zniszczyła.
-I masz swoją odpowiedzieć. Oni i Vivi to jedyni ludzie, na których mi zależy. Nie wytrzymałbym myśli, że coś im grozi przeze mnie.
-Nie masz czasami wrażenia, że niewiedza naraża ich jeszcze bardziej?
-Nie. Jedyne osoby, które wiedza o wszystkim to Colin i Charlie. Według mnie to o dwie osoby za dużo.
-Więc jak mam im wyjaśnić mój pobyt tutaj?
Patrzyłam Zaynowi prosto w oczy, póki nie odwrócił wzroku. Nigdy bym nie podejrzewała, że to on to zrobi. Przechyliłam głowę na bok i czekałam na odpowiedź. Cisza trwała i trwała. Widziałam, jaką walkę stacza w sobie Zayn i współczułam mu. Ja czuję się okropnie, nie mówiąc bliskim o moim życiu, a tak naprawdę wiem nic w porównaniu do niego. Nagle podniósł głowę i znów na mnie spojrzał.
-Udawaj moją dziewczynę.
Byłam pewna, że się przesłyszałam. Poprosiłam, aby powiedział to jeszcze raz...jednak nie usłyszałam źle. Ze wszystkich możliwych rozwiązań on wybrał to? Mogłabym być jego kuzynką, koleżanką albo nawet zaginioną siostrą. Czemu mam udawać jego dziewczynę?! Czy zapomniał już o tym, co powiedział mi kilka godzin temu? To nie wyjdzie. Nie umiem aż tak kłamać. Zorientują się, gdy tylko mnie zobaczą. Lekko pokręciłam głową, by dać mu znak, że się nie zgadzam.
-Diana proszę- widziałam w jego oczach bezradność. Pierwszy raz go takiego widziałam. Był niczym mały, bezbronny szczeniaczek.
-Nie, Zayn- powiedziałam równo z uderzeniem do drzwi.
Za późno na jakikolwiek plan B. Nie schowam się, nie ucieknę. Zayn podszedł do drzwi, a ja myślałam jak mu pomóc. Układałam w głowie plan i zaklinałam się w duchu przez to, co zrobię. Podbiegłam do niego i stanęłam obok, gdy otworzył drzwi. W progu stała grupka ludzi, którzy na pierwszy rzut oka wyglądali przyjaźnie. Było ich pięcioro, trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Każdy z nich przywitał się z Zayn'em a później skupili się na mnie.
-Kto to?-zapytała dziewczyna mniej więcej mojego wzrostu. Jej włosy były pofarbowane, na jakiego róż nigdy dotąd nie widziałam. Tak intensywny i rażący.
-To jest Diana...- zaczął Zayn
-Jestem jego dziewczyną- dokończyłam, spoglądając na niego.
Na jego twarzy zagościł uśmiech radości i ulgi.
Wszyscy poszliśmy za dom do ogrodu w którym, mimo tylu dni tutaj, jeszcze nie byłam. Chłopaki zapalili ogień, a my usiadłyśmy na leżakach. Według mnie jest o wiele za zimno na ognisko, ale postanowiłam tego nie mówić. W końcu zabrzmiała muzyka, a pozostała czwórka dołączyła do nas. Wysoki brunet trzymał w rękach skrzynkę piwa i podawał każdemu butelkę. Nagle jeden z chłopaków wstał i stanął na pustym już pudle. Nie wiem jak opisać jego urodę. Był szatynem o przesadnie niebieskich oczach, które emanowały szczęściem. W jego uśmiechu było coś, co mnie intrygowało. Stawiałam, że to jest właśnie Charlie.
-Przyjeżdżając tutaj, cieszyłem się, że właśnie kończę 22 lata i że nie tylko ja jestem singlem- zaśmiał się, patrząc na Malika- Ktoś jednak postanowił zepsuć moje szczęście i znalazł sobie dziewczynę. Tak oto przeżywam ukończenie 22-go roku życia i brak drugiej polówki. Cieszę się jednak, że wy ją macie i kochacie ją ponad życie-tym razem jego wzrok utknął na mnie. On wie.-Bo co może być lepszego niż szczera miłość?
-Długo będziesz jeszcze zrzędził?-zapytała dziewczyna siedząca po mojej lewej.
Dziękowałam jej w duszy za to, że przerwała to wszystko.
-Dobra, dobra. Chciałbym, tylko żeby Diana dowiedziała się z kim ma do czynienia. Ja jestem Charlie- powiedział, upijając łyk piwa.
Wszyscy kolejno zaczęli mi się przedstawiać. Kelsey-dziewczyna w różowych włosach ze śnieżnobiałym uśmiechem. Skyler-wysoka szatynka, która sądzę, że jest dziewczyną Ethana, wysokiego, napakowanego faceta z tatuażem na ramieniu. Jest jeszcze Eddie-spokojny, uroczy blondyn z kolczykiem w uchu. Przyjaciół Zayna wyobrażałam sobie nieco inaczej. Nie są wytatuowani od stóp do głów, nie mają całych twarzy w kolczykach. Nie wiem, czy łączy ich cokolwiek, jakakolwiek pasja czy zainteresowania, ponieważ jedynie Charlie wyglądał, jakby motory były mu bliskie. Zastanawia mnie czy byli na tamtym wyścigu, gdy Zayn mnie 'wygrał'.
Impreza trwała w najlepsze. Piliśmy, tańczyliśmy i śmialiśmy się, ile wlezie. Zaprzyjaźniłam się z Kelsey i Skyler. To naprawdę fajne dziewczyny. Przez cały czas Zayn trzymał się ode mnie jak najdalej. Nawet nie patrzył w moim kierunku, by nasze udawanie choć trochę było realne.
Gdy byliśmy już tak wykończeni, że nie mogliśmy tańczyć, usiedliśmy przy ognisku. Nagle z głośników zaczęła dobiegać spokojna melodia.
-Charlie?-zapytał Eddie.
-Prezent ode mnie dla Was. Chcę widzieć, jak każdy tańczy. Panowie proszą panie-powiedział ze szczerym uśmiechem.
Ethan zabrał na 'parkiet' szczęśliwą Kelsay a Eddie porwał Skyler. Zostałam tylko ja i Zayn, który siedział naprzeciwko mnie. Nagle chłopak wstał i ruszył w moją stronę. Obserwowałam każdy jego krok, z którym uśmiech na jego twarzy rósł. Kiedy stanął przede mną, wyciągnął rękę w moim kierunku. Odstawiłam butelkę i spojrzałam na niego. Chwyciłam jego dłoń i wstałam. Malik przyciągnął mnie do siebie i złapał mnie w tali. Zaplątałam dłonie na jego karku i próbowałam nie nadepnąć mu na stopę. Poruszaliśmy się wolno wraz z muzyką. Oparłam głowę na jego klatce i wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
-Dziękuje-szepnął
-Nie ma za co-powiedziałam spoglądając na niego.
Nagle zatrzymaliśmy się i po prostu patrzyliśmy sobie w oczy. Wydawało mi się, jakby wszystko ucichło.
-No już dzieciaczki! Dorośli nie patrzą-usłyszałam krzyk pijanego Charliego i reszty obecnych.
Tylko nie to. Spoglądałam to na Zayna to na piątkę, która chciała zobaczyć nasz pocałunek. Zayn z pewnością coś wymyśli, prawda? Prawda?!
-To nic nie znaczy- szepnął i powoli zaczął przysuwać twarz bliżej mojej, aż nasze usta się złączyły. Zacisnął uścisk wokół mojej tali, tym samym przyciągając mnie bliżej. Pogłębił pocałunek, ale ani przez chwilę nie był nachalny. Stanęłam na palcach i wplątałam dłonie w jego włosy. Poddałam się. Oddałam się chwili. Nie interesowało mnie, jak to wpłynie na nasze relacje. Liczyło się tu i teraz.
Po chwili Zayn odsunął się i uśmiechnął się do mnie.
-Pamiętasz, gdy pytałaś wtedy w lesie, co chcę ci zrobić? Chciałam właśnie tego.
___________________________________________________________
Witajcie,
No więc jest to moja pierwsza jakakolwiek wiadomość do Was. Chciałabym Was przywitać i mieć nadzieję, że dobrze spędzacie czas z bohaterami tej opowieści, których jest już dość dużo. Postanowiłam, że będę dodawać każdego bohatera, jednak jeśli ufacie swojej wyobraźni, to nie zaglądajcie tam, bo z pewnością będzie to odbiegało od Waszych wyobrażeń.
Tak czy inaczej. Witam jeszcze raz :)
\\KatyS
CZYTASZ
Zakład // Z.M.
FanfictionMiałam wszystko Niczego mi nie brakowało Nikt nie gadał kim mam być Byłam wolna Czułam to Teraz jestem w piekle Z tobą Przez jeden głupi Zakład https://youtu.be/2jWl5M-ELGg Zapraszam na 2 cz. Zakładu pt. "Ani słowa"