Rozdział 6

1.9K 267 14
                                    

Magnus uśmiechał się radośnie i machał swoim poddanym. Nastała sobota, czyli dzień poszukiwania nowych ofiar. Chłopak cieszył się z tego jak małe dziecko, lecz jego partner już nie za bardzo.

-Co ci jest? -książę spojrzał rozzłoszczony na blondyna. -Jest piękny dzień, dzisiaj przybędą nowe zwierzątka, a ty...

-Tak, jest cudownie! -zapewnił go z przesadną żarliwością Bill.

-Nie wrzeszcz. -fuknął Magnus i rzucił mu nieprzychylne spojrzenie. Zauważył jednak coś w jego oczach, bo uśmiechnął się pobłażliwie. -Znów o nim myślisz, prawda?

-Ależ skąd. -jasnowłosy westchnął i położył niechętnie głowę na ramieniu księcia. -Jestem cały twój.

-Niedługo tak będzie. A jeśli jeszcze raz twoje myśli uciekną w niewłaściwą stronę...-Magnus odchrząknął. -Zatrzymać się.

Słudzy z ulgą przystanęli i otarli pot z czoła, a Magnus zaczął przeczesywać wzrokiem tłum w poszukiwaniu brązowowłosego. Bill przełknął ślinę i zaczął całować szyję władcy, jednak nie było w tym żadnego uczucia. Magnusowi to chyba jednak wystarczyło, bo zamruczał ze zadowoleniem i uniósł głowę blondyna.

-Słuszna decyzja. -mruknął i widząc ukrytą wściekłość w oczach partnera, zaśmiał się. -Ciekawe, jak długo będziesz w stanie walczyć o tego chłopaka...Jesteś tykającą bombą, a to mi się podoba. Jedźmy dalej.

Gwiazda zamknęła oczy. Magnus miał rację. Bill najchętniej pozabijałby tych wszystkich ludzi i wrócił spokojnie na nocne niebo. Ludzkie życie jest przecież takie kruche. W porównaniu z nim książę i jego lud-co tam oni, cały świat- to były tylko nędzne robaki. Jednak jeden z tych robaków miał na imię Dipper Pines i sprawił, że...

No właśnie...co? Co ten chłopak zrobił, że jasnowłosy tak bardzo się o niego troszczył?

Przecież Dipper był tylko sierotą i złodziejem. Niczym się nie wyróżniał, a na dodatek wiecznie był zawstydzony i nieufny. Jednak gdy Bill o nim myślał, czuł przyjemne ciepło w sercu. Pamiętał, jak odgarniał jego włosy. Jak spacerował po dachu, gotów na śmierć. I to jakimś irracjonalnym sposobem dawało mu siłę, żeby znosić tą całą szopkę.

Blondyn spojrzał na tłum. Magnus przechadzał się i oglądał nowe ofiary, a Bill podążał za nim. Kiwał głową i mamrotał jakieś odpowiedzi, badając wzrokiem otoczenie.

Nie proszę o wiele. Chcę tylko go zobaczyć. Przekonać się, czy jest bezpieczny i szczęśliwy. To wszystko. -myślał, jednak żadna twarz nie należała do tego, którego szukał. Blask w jego oczach przyciemniał. Ujął dłoń Magnusa i pomógł mu usiąść. Chłopak uśmiechnął się do niego i pocałował gorąco. Blondyn szybko wszedł w swoją rolę i wczepił palce we włosy księcia.

Nadszedł czas powrotu do pałacu.

***

-Cieszę się, że jesteś szczęśliwy, Bill. -brunet odszedł i otarł ze wściekłością napływające do oczu łzy. Był głupi. Naprawdę myślał, że blondyn coś do niego czuje?! Akurat.

Dipper chwycił leżące na straganie jabłko i zatopił w nim zęby. Nagle ze sklepu wyszedł sprzedawca. Brunet drgnął i już miał rzucić się do ucieczki, kiedy handlarz zaśmiał się i podał mu jeszcze jedno.

-Smacznego.

-Ale przecież ja to...

-Wiem. Wybacz, muszę iść. -człowiek rozglądnął się nerwowo i wszedł ze powrotem do sklepu. Dipper uniósł brew, jednak nic nie powiedział. Wziął pierwszy kęs jabłka. Było niezwykle dobre.

Chłopak spojrzał na uśmiechających się i kiwających mu głową ludzi. Zmarszczył brwi. Dopiero dzisiaj udało mu się uspokoić i wyjść na miasto, a został tak przyjaźnie przyjęty...

Coś tu śmierdziało. I to mocno.

Nagle chłopak zauważył zmierzającą w jego stronę postać. Była to dziewczynka, na oko miała 10 lat. Blond włoski miała zaczesane w dwa kucyki, na sobie błękitną sukienkę. Dipper zauważył, że jej wygląd nie wzbudza jednak w nikim zdziwienia. Kiedy dziecko znalazło się bliżej, wycelowało w niego palec.

-To ty. Z twojej winy mój braciszek tak cierpi. -powiedziała dziewczynka i kopnęła go z całej siły w goleń.

A potem uciekła.


Star Of Changes /billdip/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz