Rozdział 11

1.5K 230 24
                                    


W mieście panowała pustka i cisza.

Sofia wolałaby już krzyki.  Albo płacz. Nie przeszkadzałyby jej nawet jęki mordowanych ludzi albo przynajmniej szalony śmiech. Coś, co wskazywałoby na to, że Gwiazda Przynosząca Zmianę naprawdę oszalała. Chciałaby uzyskać dowód na to, że jej starego i dobrego brata już nie ma na tym świecie.  Chciała wierzyć, że to wszystko było tylko złym snem. Miała nadzieję, że kiedy się obudzi zobaczy uśmiech blondyna i on znowu ją obroni. On zawsze ją bronił.

Najpierw przed innymi gwiazdami, które wywyższały się i chciały ją zepchnąć z nieboskłonu.

Bill chwycił ją wtedy i odsunął się trochę, żeby zrobić jej miejsce. Poszedł nawet do Hijo, samej władczyni i zrobił niezłą awanturę. W końcu królowa uległa i niechętnie przywitała nową gwiazdę, która była bardzo młoda i niedoświadczona. To właśnie Gwiazda Zmian pomogła jej zaimponować królowej i od tamtej pory Sofia była na równi z innymi.

Później obronił ją przed Magnusem. Dziewczynka bardzo bała się władcy, o którym krążyło wiele pogłosek. W końcu jednak wszystko potoczyło się dobrze i Sofia teraz była bezpieczna. Jednak bardzo cierpiała.

Kiedy obudziła się w środku nocy, ulice były zalane krwią. Zwłoki walały się po ulicach, a nad miastem krążyły sępy. Zdeformowane istoty, które trochę przypominały psy i hieny, wyjadały wnętrzności mieszkańców. Kiedy Sofia zobaczyła rozszarpanego konia, zwymiotowała. Powietrze było ciężkie i przesycone smutkiem, w powietrzu czuć było siarkę. Nie było wiatru, a nad miastem zawisło krwawe, czerwone słońce. 

I wtedy go zobaczyła. Unosił się nad ziemią, a kiedy się przemieszczał ziarnka piasku lekko wirowały. Wyglądał lepiej, niż go zapamiętała. Twarz bez żadnych bruzd, jasna i piękna jak teatralna maska. Szata lśniła najczystszym złotem. Włosy były ulizane i czyste. Miał idealne ciało bez żadnej skazy.

 Blondynka napotkała jego wzrok i poczuła łzy spływające po policzkach. Bała się, bardzo.

- B...- próbowała coś powiedzieć, ale wtedy rzuciły się na nią stworzenia. Poczuła ohydny zapach rozkładającego się mięsa. Widziała białka jego oczu. Kieł potwora już musnął jej szyję. Jednak został odrzucony potężną falą energii. Dziewczynka w niebieskiej sukience poderwała się do siadu.

- BILL! - wrzasnęła, zanosząc się szlochem. Dławiła się własnymi łzami, a mężczyzna stojący przed nią odwrócił się. Jego oczy były ciemne i puste, jak oczy zwierzęcia. - Braciszku, proszę cię... Nie możesz... Ty taki nie jesteś...

Nie odezwał się. Odwrócił się i widziała tylko tył jego głowy. Szedł sztywno wyprostowany, jak aktor. Był gotów odegrać swoją rolę.

- Nie! - dziewczynka zakasłała i podniosła się, a potem zaczęła biec za bratem. - Bill, błagam... To nie tak miało być... Ja nie chciałam... Bill... Star Of Changes... Braciszku...

Ostatnie słowa wyszeptała, a potem po prostu upadła na kolana i pozwoliła wydostać się emocjom kłębiącym się w jej sercu. Ciszę rozdarł przeraźliwy krzyk. Jej krzyk.

A teraz wszystko się waliło, a ona siedziała tu - w tym cholernym domu jakiejś cholernej Sari.

A jej brat był gdzieś... Dziewczynka sama nie wiedziała, gdzie. Pewnie podświadomie szukał tego Dippera, który teraz siedział sobie w spokoju wśród gwiazd. Sofia zacisnęła pięści, jej usta zadrżały. Nie mogła tu siedzieć tak bezczynnie. Musiała coś zrobić... Tylko nie wiedziała jeszcze, co.

***

Czuję krew. Jest w moich ustach - metaliczny, zimny posmak.

Ale nie brzydzi mnie. To interesujące doświadczenie.

Szukałem czegoś... Kogoś.

Gdy o tym myślę, strasznie mnie boli.  A przecież spełniłem twoje marzenia.

Powinieneś być tu, ze mną. Dlaczego cię nie ma?

...

Dlaczego...?

                                                                            ***

Czerwone słońce wisiało nad pustynią. Węże i inne stworzenia podążały za nim jak zaczarowane. Gdy się zatrzymał, oplotły jego stopy. Wpełzały coraz wyżej, aż w końcu dosięgły jego twarzy. Jedna z kobr wyciągnęła język, na który spłynęła ciemna łza. Biała jak śnieg dłoń uniosła się i pogładziła pysk węża. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, a później usłyszeli szloch. Jasnowłosy odwrócił się i spojrzał na ludzkie szczenię. Umorusane, spocone. Szaty i włosy lepiły się do ciała dziecka. Bill powoli podszedł do dziecka. Chwycił je za kark i słuchał w spokoju jego skowytu, przerażonego i urywanego oddechu. Usłyszał słowa, ale nie zrozumiał ich znaczenia.


- N... Nie zabijaj...

Łzy spływały po policzkach dziecka. Serce biło niesamowicie szybko i głośno, żeby później nagle zatrzymać się. Dłonie jasnowłosego puściły szyję chłopaka. Bill spojrzał z niechęcią na zwłoki. Puste oczy wpatrywały się w przestrzeń, usta były lekko uchylone. Ludzie byli tacy... słabi. Nieidealni.

Wąż cicho ześlizgnął się z kostki blondyna i przystąpił do konsumpcji.

***

- Hijo, powiedz... Co teraz dzieje się na Ziemi?

- Dlaczego chcesz to wiedzieć?

- Po prostu jestem ciekawy.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Dipper.

Królowa zaśmiała się perliście i pogładziła brązowowłosego po policzku. Dipper spojrzał na nią z niepewnym uśmiechem i wtulił się w jej pierś, a ona zaczęła cicho śpiewać. Chłopak przymknął oczy i wsłuchał się w głos kobiety, ale pomiędzy zwrotkami usłyszał coś jeszcze. Jakby głos...

Znajomy głos, który wołał go po imieniu. Pytał też o coś... Aż nagle usłyszał krzyk.

Gwałtownie otworzył oczy.

- Bill... - szepnął i podniósł się z kolan Hijo. Ta zmarszczyła brwi, zaniepokojona.

- Chłopcze, przecież on...

- Bill. - Powtórzył chłopak, a jego serce zabiło mocniej. - On... On mnie potrzebuje. Teraz.

- Wydaje ci się. Uspokój się.

- Nie! On... Ja muszę...

- Niczego nie musisz. Zresztą, co zamierzasz? - Hijo zaśmiała się wdzięcznie i podniosła z tronu. Chłopak spojrzał na nią dzikim wzrokiem. - On cię oszukał. Wykorzystał do swoich celów, Dipper.

- M... Masz rację - brunet odwrócił wzrok.

- On był potworem. Zostawił cię. Dla kogo? Dla jakiegoś księcia.On nie był godny  twojego zaufania. Ale ja... - położyła dłoń na swojej klatce piersiowej i uśmiechnęła się. - Ja jestem.

- Tak. Ty jesteś. Pewnie... - chłopak odetchnął i uśmiechnął się do niej. - Tak. Na pewno tylko mi się wydawało.


I wtedy serce Gwiazdy po raz drugi pękło.



Star Of Changes /billdip/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz