Młody książę spał, a przynajmniej próbował zasnąć. Przewracał się z boku na bok, zaciskał pięści, siadał i znów opadał na poduszkę... A wszystko przez to, że jego zabawka zniknęła. Magnus nie chciał tego przyznać nawet przed samym sobą, ale przyzwyczaił się do obecności Billa. Do jego niechęci, ciętych uwag i tej mocy...
Otumaniającej. Czystej. Wspaniałej.
Ilekroć stykał się z ciałem gwiazdy, choćby nawet muskał koniuszkami palców...
Czuł ją.
Potęgę gwiazdy - potęgę, której nigdy żaden człowiek na ziemi nie osiągnie. A teraz ją stracił i doprowadzało go to do szaleństwa. Dlatego nie mógł zasnąć. Dlatego torturowanie innych i przyjemności cielesne nie sprawiały mu, tak jak kiedyś, satysfakcji i przyjemności.
Zakazany owoc.
- Książę... - rozległ się głos po drugiej stronie drzwi. Magnus poderwał się, ale zaraz na powrót usiadł na łóżku. Odetchnął kilka razy i bez emocji powiedział:
- Wejść.
Drzwi uchyliły się i do jego komnaty wszedł Shan - jego sługa i najbardziej zaufany człowiek. Przestąpił próg i pokłonił się przed księciem, zamiatając długą galabiją podłogę.
- Jakie wieści przynosisz? - spytał Magnus.
- Książę, znaleźliśmy nieopodal miasta mężczyznę. Był nieprzytomny, więc chcieliśmy go zabrać na koń i przywieźć... Ale rzecz niezwykła - oczy Shana rozbłysły. - Nie mogliśmy go dotknąć. Ilekroć próbowaliśmy, zostaliśmy odrzucani olbrzymią falą energii...
- Przygotuj konia. Chcę zobaczyć to na własne oczy.
- Książę... Nie wiem, czy to rozsądne. Noc jest bardzo ciemna, to w zasadzie najczarniejsza noc, jaką widziałem - sługa zadrżał. - Tak, jakby wydarzyło się coś strasznego...
- Brednie! - jasnowłosy zaczął przygotowywać się do drogi, ubierając wygodną szatę do jazdy. Po czym dodał:
- Przesądne bzdury. Wykonuj rozkazy, Shan. Dobrze ci radzę.
- Jak sobie życzysz. - Sługa ukłonił się i odszedł spełnić polecenie księcia.
Kwadrans później Magnus i kilku jego ludzi wyjechało z zamku.
Głośny tętent kopyt o kamień niósł się w ciszy nocy, by później przemienić się w kłus. Piasek uciekał spod kopyt wierzchowców, a książę - niczym kobieta - siedział bokiem na koniu i prowadził go. Był skupiony i czujny, gotów na atak z każdej strony.
Było tak, jak mówił sługa; nawet księżyc nie wyszedł w tą noc.
Najciemniejszą noc od wielu lat.
***
Powiedz, jakie masz życzenie?
Spełnię je. Naprawdę, obiecuję.
Boli cię ząb? Uleczę.
Chcesz się na kimś odegrać? Pomogę.
A może chcesz, żeby ktoś cię pokochał? Załatwię to.
Tylko proszę... Nie odchodź.
Nie zostawiaj mnie!
Dipper?
Dipper...?
Di...
***
- To tu.
Magnus zsiadł z konia i podszedł do istoty. Na jej ciele były wyryte liczne znaki, czerwone plamy krwi mieszały się z złotym płynem. Gwiazda kuliła się na środku pustyni, świecąc nienaturalnym blaskiem. Trzymała się za pierś, która pulsowała bólem. Czarna maź wylewała się z jej oczu.
Łzy. Łzy bólu, łzy przeklętego marzenia.
Nie miał po co żyć. Jego przeznaczony odrzucił go, jego misja nie miała już znaczenia.
Został wygnany. Nie mógł przebywać w tym samym miejscu, w którym chłopak.
Musiał zniknąć z jego życia. Musiał opuścić niebo i zostawić przeszłość za sobą, musiał...
Zawył. Krzyknął z długo powstrzymywanego bólu, odginając kręgosłup.
Jak ranne zwierzę.
A potem jego oczy stały się czarne, zimne i puste.
Magnus cofnął się, kiedy Bill wstał i przeniósł na niego wzrok.
Zauważył uśmiech, straszny uśmiech. Coraz szerszy i szerszy...
Przełknął ślinę, gdy mężczyzna podniósł dłoń i ziemia zadrżała.
I wtedy nadeszła śmierć.
***
- Hijo, coś się dzieje? - spytał, ale granatowowłosa odwróciła się i pokręciła głową.
- Nic... Co tam nowego odkryłeś?
- Ogród. Jest przepiękny. Dlaczego wcześniej mi go nie pokazywałaś?
- Ogród... Tak, jest rzeczywiście piękny - przyznała niechętnie. - Ale nie jest niczym nadzwyczajnym. To po prostu kilka kwiatów.
- W sumie tak... - odpowiedział brunet i wzruszył ramionami. Pobiegł dalej z beztroskim uśmiechem na ustach, a Hijo wróciła do podziwiania.
- Idealnie... - szepnęła. - Wszystko układa się według mojej myśli...
Zaśmiała się cicho, a inne gwiazdy podniosły lament.
Natychmiast jednak ucichły, gdy najbliższa została zamieniona w pył...
- Co to było? - spytał niespokojnie Dipper, patrząc na królową.
Ta zamrugała, jakby wyrwana z zamyślenia.
- "To" znaczy co? - spytała niewinnie, całując chłopaka w czoło.
- N- nie... Już nic - odpowiedział niepewnie brunet, kręcąc głową.
Czuł jednak, że coś się stało...
***
Śmierć.
Ból.
Zdrada.
To tylko słowa.
A jak wiele znaczą...
CZYTASZ
Star Of Changes /billdip/
FanfictionDipper Pines jest młodym chłopcem. Odkąd pamięta musi kraść, żeby przeżyć. Wychowany w sierocińcu, nigdy nie zaznał prawdziwej miłości. Pewnej ciepłej nocy z nieba spada jednak gwiazda, która odmieni życie chłopaka na zawsze... Fanart na okładce nie...