Rozdział 3- "Przyjaźń?..."-Pozdro dla kumatych^^

735 48 24
                                    

Po śniadaniu poszłam do pokoju i myślałam, co dalej zrobić. Opuścić Toriel i poszukać wyjścia z podziemi, czy zostać tutaj. W pewnym momencie tok myślenia przerwała mi Frisk, wbiegająca do pokoju mówiąc, że Toriel chce żebym zeszła na dół. Tak też zrobiłam. W jadalni czekała na mnie kozica ubrana w kurtkę.

- Dzisiaj mam zamiar zabrać cię na zakupy, a przy okazji przedstawić ci Sansa oraz Papyrusa. – zwróciła się do mnie.

- Zgoda, a gdzie oni są? – zapytałam.

- Sans czeka przed drzwiami, a Papyrusa znajdziemy po drodze do miasta.

- Okej, to idziemy?

- Tak, za mną!

Zeszłyśmy na dół. Był tam długi korytarz, a na końcu wielkie wrota. Toriel otworzyła wrota, a ja schowałam się za nią. Zerknęłam do przodu i ujrzałam potwora w kapturze?! Tera przynajmniej wiem o co chodziło Toriel, mówiąc że się podobnie ubieramy. Był ubrany w niebieską bluzę z kapturem i białym futerkiem^^. Miał też ¾ czarne spodenki i czerwone kapcie. I faktycznie nie różnił się bardzo wzrostem od mojego. Patrząc na jego odkryte nogi mogłam wywnioskować iż Sans jest szkieletem.

- Witaj Sans! Co tam u ciebie? – Zapytała miło Toriel.

- a dobrze – odpowiedział Sans – ostatnio czuje się taki ożywiony!

Zaczęliśmy chichotać. Wtedy szkielet zauważył że ktoś stoi za Toriel.

- hey! a kto tam się kryje? – zapytal ciekawy – pokaż się.

Lekko się wychyliłam.

- no śmiało przecież nie gryzę!- dopowiedział Sans

Wyszłam zza Toriel.

- no nareszcie – oznajmił Sans zdejmując kaptur- jestem Sans.

- Hey... - odpowiedziałam nieśmiałe – A ja jestem Sonia.

- masz bardzo ładne imię. – oznajmił – miło poznać.

- Dziękuję i nawzajem.

Sans zaczął rozmawiać z Toriel.

- Nawet słodki – mruknęłam pod nosem lekko się uśmiechając – Nie wiem czego się bałam.

Szkielet to chyba usłyszał, bo spojrzał na sekundę w moją stronę i się zarumienił na niebiesko?

Poczułam jak również się rumienię lecz nikt nie zauważył bo miałam twarz zakrytą futrem od kaptura ;-;.

Nagle usłyszałam wołanie Frisk.

- Sans jest niebieski! Sans się rumieni!- krzyczała dziewczynka.

Gdy szkielet to usłyszał, założył kaptur i spuścił czaszkę na dół.

- Coś się stało? – Zapytała chichocząc Toriel.

- ... - Sans nie odpowiedział.

- No dabra. – odpuściła Toriel-To gdzie idziemy?

Nagle z oddali usłyszeliśmy krzyk.

- SANS!!! GDZIE JESTEŚ???

- tutaj Paps- odpowiedział, nadal zawstydzony.

- OH SANS...CHWILA... CZY TO... CZŁOWIEK?!?!

- na to wygląda, bro...

- JA! WIELKI PAPYRUS, WITAM CIĘ CZŁOWIEKU!

- Hej. Ty musisz być Papyrus, brat Sansa, tak?-spytałam.

- ALEŻ TY MĄDRY CZŁOWIEKU!

- Nie. Toriel mi powiedziała. – odpowiedziałam chichocząc.

***TIME SKIP***

Weszliśmy do Grillby'ego. Każdy coś zamówił.

Sans szklankę ketchupu?! Dobra nie wnikam... Toriel kawę. Ja i Frisk herbatę, a Papyrus kubek gorącej czekolady. Gdy wszyscy otrzymali swoje napoje, zaczęła się rozmowa . Pierwsze pytanie padło od Papyrusa.

- A JAK WŁAŚCIWIE TU WPADŁAŚ???

- Z racji tego, że uwielbiam podróżować a najbardziej po górach, wybrałam się na spacer. Po drodze znalazłam tą dziurę i ciekawa co w niej jest zerkłam na dół. Poślizgnęłam się i tu spadlam. – odpowiedziałam, popijając herbate.

- a ile ty masz lat – spytał Sans.

- 17

- i rodzice ci tak pozwalają samej chodzić po górach?- ponownie odezwał się Sans.

- Ja... Nie mam rodziców... Oni, nie żyją...- odpowiedziałam cichutko.

Zapadła niezręczna cisza.

- ja... przepraszam, nie wiedziałem – zaczął przepraszać Sans.

- nic się nie stało – odpowiedziałam ze łzą w oku.

Przez chwile było cicho. Usłyszałam jak Sans zaczął do mnie mówic.

- wiesz co Soniu, bardzo mi przypominasz moją koleżankę z dzieciństwa. była szkieletem, tak jak ja. Też miała manie noszenia kaptura. i też miała na imię Sonia. byłem z nią bardo związany, prawie zawsze byliśmy razem. była moją najlepszą przyjaciółką. – powiedział i spojrzał na mnie.

- Wiesz, może była taka moda a imię to przypadek. – tłumaczyłam.

- a może nie?...

Sans szybko machną ręką i zdjął mi kaptur.

- pamiętasz mnie?... – usłyszałam nieśmiałe pytanie z jego ust.

Szybko wstałam i wybiegłam z baru. Pobiegłam za bar.

Wszyscy wybiegli za mną i rozbiegli się na boki. Tylko Sans zastał. Powoli poszedł za bar i usiadł obok mnie. *Skąd wiedział gdzie jestem?*- pomyślałam zapłakana.


Undertale - " Inna, ale taka sama... "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz