Obudziłam się około 6 rano. Ku mojemu zdziwieniu leżałam na łóżku w pokoju Sansa. Mój telefon i słuchawki leżały na szafce. Obok była karteczka.
„Wiesz...Śpi się na łóżku, a nie na podłodze. ;-)"
Sans musiał mnie przenieść na łóżko jak spałam. Zabrałam telefon i słuchawki i usiadłam obok łóżka, opierając głową o materac. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę. Siedziałam tak dłuższy czas. Postanowiłam się przejść po mieszkaniu. Była 8,więc myślałam że wszyscy śpią. Zeszłam na dół. W kuchni gramolił się Sans. Robił kawę.
- Hey.
- o hey. miło się spało?- zapytał chichocząc.
- Tak. Aaa...Co robisz?
- kawę. chcesz może?
- A może chce.
- okey.
Usiadłam przy stole. Sans podał mi kubek kawy. Podziękowałam, po czym zaczęłam się rozglądać po mieszkaniu.
- Nawet przytulne to mieszkanko.
- podoba ci się?
- No nawet.
- to może jednak zamieszkasz z nami?
- A co ci tak na tym zależy, co?
Zarumienił się i zaczął się tłumaczyć.
- mi? nie... ja tak tylko pytam. jeżeli nie chcesz mieszkać u Toriel to, no wiesz...
- Dobra, dobra.
Siedzieliśmy przez chwile w ciszy. Nagle usłyszeliśmy kroki. To był Paps. Gdy zobaczył nas dwoje siedzących obok siebie przy stole, znowu zaczął chichotać.
- Papyrus? Z czego chichoczesz się tym razem?- zapytałam niepewnie.
-A Z NICZEGO.- odpowiedział po czym podszedł do brata i szepnął mu coś do „ucha". Sans zarumienił się jeszcze bardziej.
-Paps, przestań!- krzyknął na brata Sans i zakrył twarz dłońmi.
- POSTARAM SIĘ.- powiedział uśmiechając się bardziej niż zazwyczaj.
- O co chodzi?- zapytałam.
- o nic...
- Na pewno?
- to nic ważnego.
- Okey, jak chcesz.
Po wypiciu kawy i jedzeniu śniadania, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego więc go wyłączyłam. Ponowiłam że pójdę do Toriel i zobaczę co u niej. Gdy się ubierałam usłyszałam pytanie.
- gdzie się wybierasz?
- Do Toriel.
- o świetnie. mogę iść z tobą?
- A Paps? Zostawisz go samego?
- on zaraz wychodzi na lekcje gotowania. nie będzie go do wieczora.
- Niech ci będzie. I tak nie odpuścisz...
Ubrałam buty. W tym momencie zaczęłam żałować że nie posłuchałam Sansa i nie zabrałam bluzy.
-Zamarznę- pomyślałam.
Pożegnaliśmy się z Papyrusem i wyszliśmy z domu. Tak jak myślałam. Było mi strasznie zimno. W myślach zaczęłam przeklinać pogodę.
- pójdziemy skrótem.
- Okey.
- zamknij oczy i chwyć mnie za rękę.
- Co?
- zaufaj mi.
- No dobra...
gdy zamknęłam oczy poczułam lekkie szarpnięcie za rękę. Otworzyłam oczy. Zamurowało mnie. Staliśmy tuż przed drzwiami domu Toriel.
- Jak ty...
- tajemnica.- powiedział pukając ogromnych ogromne wrota.
Otworzyła nam właścicielka.
- Witam! Zapraszam do środka!- powiedziała wesoło.
Weszliśmy do domu. Od razu przywitała nas Frisk. Czuję się jak bym wieczność ich nie widziała, a o tylko jeden dzień.
- Tak się cieszę że was widzę.- powiedziała radośnie Toriel.
- Nie przesadzaj. To tylko jeden dzień.
Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i stanęłam przed wyborem. Zostać tutaj czy zamieszkać z Sansem i Papyrusem. Postanowiłam że dzisiaj zostanę tutaj, a jutro porozmawiam o tym z Toriel.
Małe pytanie. czy chcielibyście żebym napisała następny rozdział z perspektywy Sansa??? czekam na odpowiedzi w komentarzach! Dziękuje za uwagę. ^^
CZYTASZ
Undertale - " Inna, ale taka sama... "
FanfictionAutor okładki: @Shinam-Chan Bardzo mi pomagasz, dzięki ^^ To moje pierwsze opowiadanie w życiu! Mam nadzieje że moja praca nie pójdzie na marne ^^