Rozdział 7 - "Paps, przestań!"

552 40 24
                                    


Obudziłam się około 6 rano. Ku mojemu zdziwieniu leżałam na łóżku w pokoju Sansa. Mój telefon i słuchawki leżały na szafce. Obok była karteczka.

„Wiesz...Śpi się na łóżku, a nie na podłodze. ;-)"

Sans musiał mnie przenieść na łóżko jak spałam. Zabrałam telefon i słuchawki i usiadłam obok łóżka, opierając głową o materac. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę. Siedziałam tak dłuższy czas. Postanowiłam się przejść po mieszkaniu. Była 8,więc myślałam że wszyscy śpią. Zeszłam na dół. W kuchni gramolił się Sans. Robił kawę.

- Hey.

- o hey. miło się spało?- zapytał chichocząc.

- Tak. Aaa...Co robisz?

- kawę. chcesz może?

- A może chce.

- okey.

Usiadłam przy stole. Sans podał mi kubek kawy. Podziękowałam, po czym zaczęłam się rozglądać po mieszkaniu.

- Nawet przytulne to mieszkanko.

- podoba ci się?

- No nawet.

- to może jednak zamieszkasz z nami?

- A co ci tak na tym zależy, co?

Zarumienił się i zaczął się tłumaczyć.

- mi? nie... ja tak tylko pytam. jeżeli nie chcesz mieszkać u Toriel to, no wiesz...

- Dobra, dobra.

Siedzieliśmy przez chwile w ciszy. Nagle usłyszeliśmy kroki. To był Paps. Gdy zobaczył nas dwoje siedzących obok siebie przy stole, znowu zaczął chichotać.

- Papyrus? Z czego chichoczesz się tym razem?- zapytałam niepewnie.

-A Z NICZEGO.- odpowiedział po czym podszedł do brata i szepnął mu coś do „ucha". Sans zarumienił się jeszcze bardziej.

-Paps, przestań!- krzyknął na brata Sans i zakrył twarz dłońmi.

- POSTARAM SIĘ.- powiedział uśmiechając się bardziej niż zazwyczaj.

- O co chodzi?- zapytałam.

- o nic...

- Na pewno?

- to nic ważnego.

- Okey, jak chcesz.

Po wypiciu kawy i jedzeniu śniadania, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego więc go wyłączyłam. Ponowiłam że pójdę do Toriel i zobaczę co u niej. Gdy się ubierałam usłyszałam pytanie.

- gdzie się wybierasz?

- Do Toriel.

- o świetnie. mogę iść z tobą?

- A Paps? Zostawisz go samego?

- on zaraz wychodzi na lekcje gotowania. nie będzie go do wieczora.

- Niech ci będzie. I tak nie odpuścisz...

Ubrałam buty. W tym momencie zaczęłam żałować że nie posłuchałam Sansa i nie zabrałam bluzy.

-Zamarznę- pomyślałam.

Pożegnaliśmy się z Papyrusem i wyszliśmy z domu. Tak jak myślałam. Było mi strasznie zimno. W myślach zaczęłam przeklinać pogodę.

- pójdziemy skrótem.

- Okey.

- zamknij oczy i chwyć mnie za rękę.

- Co?

- zaufaj mi.

- No dobra...

gdy zamknęłam oczy poczułam lekkie szarpnięcie za rękę. Otworzyłam oczy. Zamurowało mnie. Staliśmy tuż przed drzwiami domu Toriel.

- Jak ty...

- tajemnica.- powiedział pukając ogromnych ogromne wrota.

Otworzyła nam właścicielka.

- Witam! Zapraszam do środka!- powiedziała wesoło.

Weszliśmy do domu. Od razu przywitała nas Frisk. Czuję się jak bym wieczność ich nie widziała, a o tylko jeden dzień.

- Tak się cieszę że was widzę.- powiedziała radośnie Toriel.

- Nie przesadzaj. To tylko jeden dzień.

Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i stanęłam przed wyborem. Zostać tutaj czy zamieszkać z Sansem i Papyrusem. Postanowiłam że dzisiaj zostanę tutaj, a jutro porozmawiam o tym z Toriel.



Małe pytanie. czy chcielibyście żebym napisała następny rozdział z perspektywy Sansa??? czekam na odpowiedzi w komentarzach! Dziękuje za uwagę. ^^

 

Undertale - " Inna, ale taka sama... "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz